Huśtawki nastrojów

polajda

oby się znalazły Very Happy

ja cały czas żyję wczorajszym dniem ! Smile

ahh

beti

Nienawidzę "Upiora..." w Romie. Chodzę, bo tęsknię za widokiem i/lub śpiewem kilkorga ulubieńców, ale sam spektakl w ogóle nie sprawia mi już przyjemności. Tymczasem pod teatrem i na widowni tłum dziki i wyjący, a zdobycie w kasie jakiegoś zwrotu to jak gra w totka (hihi, ja akurat mam szczęście).

Tak bym już chciała "Nędzników". Tam przynajmniej coś się dzieje, jest więcej ciekawych postaci i chodzi o ważniejsze sprawy niż głupia miłość.

Aletheia

Wróciłam właśnie z wesela mojego kuzyna i wszystko powinno być fantastycznie, gdyby nie to, że nie jestem w stanie normalnie chodzić. Zanim zaczęło się wesele zleciałam ze schodów i obiłam sobie palec u nogi - obecnie jest spuchnięty i fioletowo - czerwony. Żeby było śmieszniej spadłam zanim zdążyłam wypić pierwszy weselny toast więc nie ma nawet jak zwalić na to, że to po pijaku :/
Skończyło się na tym, że zamiast tańczyć to kuśtykałam gorzej niż babcie na weselu. Sad

Karina

W sumie nastrój pozytywny. Wczoraj nabyłam bilet na SNL i na koncert Myslovitz (a dopiero co jadąc na Fame mówiłam tacie, że jedyne czego mi do szczęscia potrzeba to ich koncert Very Happy

). Jedyne co pozbawia mnie dobrego humoru to fakt, że kolejny egzamin zbliża się wielkimi krokami :/

Kuncyfuna

No i oczywiście cały mój dobry humor poszedł sie j... sobie. Bosko.

lifaen

ja mam beznadziejny humor...dziś był 'casting',który nie był castingiem (niby) na scene eksperymentalną,która przygotowuje spektakl na maj.no i się nie dostałam...strasznie na to liczyłam...jestem załamana..

Draco Maleficium

To NIE był przyjemny weekend. Cieszę się, że już się kończy. Po nocy wstanie nowy dzień... I oby był przyjemniejszy.

Kuncyfuna

Popisałam sobie trochę zabronionych rzeczy i od razu mi lepiej... Smile

Findurka

Pewien człowiek z mojego wydziału śpiewał mi dziś Ave Maria. Nic tak nie poprawia nastroju jak całkiem dobry głos niosący się po pustej sali od malarstwa Very Happy

A teraz wróciłam do siebie. I do współlokarotki, która bije ostatnio rekordy wredności. Żyć się odechciewa.

polajda

a ja chyba naprawde zgubilam moje bilety i wejsciowki przy przeprowadzce ;/ ale ogolnie fajowo ;p dzisiaj hmm z godzina przy teatrze przesiedziana i,przegadana i przespiewana z lifaen ;p