Filharmonia

Kuncyfuna

Chodzicie czasami do Filharmonii?

My dzisiaj pojechaliśmy ze szkołą... To było najgorsze wyjście tego typu, jakie mialam w życiu. Ogolnie calość to były jakieś pokazy taneczne (niezbyt profesjonalne..), no i wszystko prowadził koleś, który co chwilę powtarzał "dziewczyny piszczą" (i tutaj cała sala "jeeee uuu aaa kwiiik" :/). Dla mnie to była lekka żenada, no ale cała szkoła chyba dobrze się bawiła. Ja tam wolę tradycyjne koncerty.. Tylko wtedy jak jedziemy ze szkoła na coś takiego, to każdy gada, wygłupia i nawet nie da rady się skupić na muzyce.. :/ Kocham takie wyjście :/

Draco Maleficium

Uwielbiałam wycieczki do filharmonii, czy to z podstawówką, czy z gimnazjum. Dla mnie te comiesięczne wypady były zdecydowanie za krótkie, zawsze chciałam bisów, nienawidziłam chwili, kiedy konferansjer ogłaszał, że dziękujemy i koniec. Bo trzeba było wracać do rzeczywistości szkolnej, a z samego rana to tak się człowiekowi nie chce... Oczywiście, moi szanowni koledzy traktowali to wyłącznie jako odskocznię od lekcji i zachowywali się często skandalicznie, oczywiście wstydziłam się za nich, ale z reguły większa część mnie olewała ich i koncentrowała się na muzyce - czyli zatapiałam się w swoim własnym świecie na tę godzinkę. Właściwie to był taki półsen, ach, kochałam ten stan. Z liceum już nie chodziliśmy, a szkoda. Chciałam nie raz wybrać się sama, ale nigdy się jakoś nie składało... Szkoda, chętnie bym poszła na tego typu koncert raz jeszcze, o ile fundusze by dopisały.

Kuncyfuna

Ja bardzo dobrze wspominam jeszcze czasy muzycznej, kiedy właściwie nie było tygodnia, żeby chociaż na 10 minut nie poszło się na jakiś koncert. Trochę mi teraz tego brakuje.. I brakuje mi takich prawdziwych koncertów, bo tego, na co chodzimy ze szkołą niestety nie można tak nazwać.