Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
West Side Story

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Musicale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 12:30, 05 Maj 2009    Temat postu: West Side Story

West Side Story. Umieszczam tutaj, bo pisać będę o spektaklu chorzowskim, a nie gdyńskim, którego nigdy nie widziałam.

Fabuła zapewne znana jest wszystkim - w końcu to klasyk gatunku. Można powiedzieć, że w pewnym sensie podwójny - po pierwsze odwieczna historia Romea i Julii przeniesiona w bliższe współczesności realia imigranckich dzielnic Nowego Jorku z lat 50. XX wieku. A po drugie - uważa się, że film Jerome'a Robbinsa z muzyką Leonarda Bernsteina rozpoczął erę nowoczesnego musicalu, zrywając z dotychczasowymi schematami beztroskiej rewiowej konwencji. Nowością było również opowiadanie akcji ruchem.

Chorzowski TR w pełni wykorzystał wszystkie atuty pierwowzoru, tworząc interesujący spektakl z bardzo dobrymi, sugestywnymi scenami baletowymi, przedstawiającymi obie zwalczające się frakcje młodzieży nowojorskiej ulicy. Widowisko zostało jeszcze nieco uwspółcześnione - głównie kostiumy i choreografia. Ogromne wrażenie robiły odtańczone z wielką ekspresją sceny bójek, elementy breakdance, rytmiczne tupanie ciężkimi glanami oraz łańcuchy, noże, łyse głowy chłopaków i punkowe irokezy na głowach dziewczyn. Zupełnie nie spodziewałam się takiego nagromadzenia agresji i nienawiści w jednym spektaklu, a scena gwałtu, bardzo przejmująco i prawdziwie zagrana, zrobiła na mnie wstrząsające wrażenie.

Frakcja latynoskich imigrantów wizualnie pozostała gdzieś w latach pięćdziesiątych, ale to nie raziło tak bardzo, jak fakt, że znakomita większość ich dziewcząt miała jasne włosy. Co prawda pojawiła się jakaś próba uzasadnienia tego faktu w dialogach, ale była mało przekonująca i moim zdaniem lepiej było, jeżeli już nie zainwestować dychy w szampon koloryzujący, to przynajmniej założyć peruki.

Jeżeli chodzi o poszczególne kreacje, to mam mieszane uczucia. Ogólnie moje wrażenia zamykają się w konstatacji, że Chorzów po raz kolejny pokazał wokalną klasę swoich artystów. Aktorsko - z niewielkimi wyjątkami - było dużo gorzej. Najbardziej ambiwalentne uczucia mam w stosunku do Joanny Trafas grającej Marię. Fakt, że rola nieco papierowa, ale też Trafas swoim aktorstwem jej nie pomogła. Właściwie miała jedną szansę, scenę modlitwy, którą można było zagrać naprawdę poruszająco i pięknie. Niestety wypadło nudno, nijako, bez wyrazu i emocji. Podobnie jak w scenie spotkania z Tonym, kiedy bez wahania wybacza mu zabicie jej brata. Beznamiętnie, bez walki wewnętrznej, bez choćby zmrużenia powiek. Ale kiedy ta drewniana Maria zaczynała śpiewać, otwierały się przede mną inne światy i odpływałam zupełnie - ja, która podobno nie przepadam za sopranami... Nagranie z Somewhere i Tonight w jej wykonaniu poproszę! Aha, i I feel pretty też!

Kolejny dylemat mam próbując jednoznacznie określić moje stanowisko co do Michała Gasza grającego Tony'ego. Nie do końca przekonuje mnie jego barwa głosu i pewna maniera, której nie umiem sprecyzować, aczkolwiek śpiewa pięknie, czysto (no, ta jedna wpadka na początku... zdarza się) i bardzo ekspresyjnie. Natomiast aktorsko wypadł o wiele bardziej przekonująco niż Trafas. Widać było, że w rolę włożył kawał duszy i emocje, mimo że robił czasem wrażenie, jakby na scenie był po prostu sobą. Więcej to miało wspólnego z jednorazowym wyposażeniem postaci we własne cechy i bliższe było teledyskowej interpretacji piosenek, niż kreacji aktorskiej. Ale ogólnie wypadł bardzo pozytywnie i mam nadzieję, że w kolejnych rolach obroni swoje aktorstwo, tworząc postać nie mającą nic wspólnego z Tonym.
Zdecydowanie najjaśniejszą gwiazdą tego spektaklu była Anna Sroka, grająca Anitę. Postać niby drugoplanowa, ale za każdym razem, kiedy pojawiała się na scenie, spektakl nabierał tempa, wyrazu, charakteru. Działo się. Było zabawnie, kiedy trzeba i dramatycznie i wzruszająco, kiedy trzeba. O wokalu nie będę się wypowiadać, ponieważ jestem tendencyjna i niskie rejestry u kobiet zawsze będą u mnie miały łatwiej. Tu też nie ma wyjątku. Alt - więc pięknie. Wielkie brawa.

Tak ogólnie to chyba wszystko. Czekam teraz na baty od Satine. Wink A przy okazji mam jedno pytanie - czy to wina Krakowa, czy w Chorzowie spektakl również odbywa się bez kurtyny? Co to za nowa moda w teatrze?! Coraz częściej trafiam na to "nowatorskie" rozwiązanie i zaczyna mnie ono już lekko drażnić. O ile rozpoczęcie, zakończenie spektaklu czy zmiana dekoracji jest w porządku, to jednak uciekające chyłkiem ze sceny trupy mnie irytują i wolałabym, żeby mi tego widoku oszczędzono.


Ostatnio zmieniony przez philo dnia Wto 12:52, 05 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 12:55, 05 Maj 2009    Temat postu:

Dzięki, ciekawa byłam, jak ta wersja chorzowska wygląda - bo chociaż za samym WSS nie przepadam, tak nie ukrywam, że Satyna mnie niejako nakręciła Wink

Natomiast o samym musicalu ciężko mi jest powiedzieć coś konkretnego, bo widziałam film tylko raz (za drugim razem wysiadłam, pomimo starań), w wersji scenicznej zaś ani razu. Film mnie nie zachwycił, nie porwał. Momentami się nudziłam. Wiadomo, że Romeo i Julia, że niektóre sceny i wątki są naprawdę wstrząsające i nie odbieram temu dziełu jego wartości, ale no... nie są to moje klimaty. Przynajmniej póki co - może jak wrócę do tego po jakimś czasie, zmienię zdanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 21:02, 05 Maj 2009    Temat postu:

Ja obejrzałam pół filmu, a i przez tę połowę siedziałam już trochę na siłę. Nie porwało mnie to zupełnie.. Za jakiś czas może spróbuję znowu - póki co nie ciągnie mnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
samhain



Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 220
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:46, 05 Maj 2009    Temat postu: !

philo napisał:

Zdecydowanie najjaśniejszą gwiazdą tego spektaklu była Anna Sroka, grająca Anitę. Postać niby drugoplanowa, ale za każdym razem, kiedy pojawiała się na scenie, spektakl nabierał tempa, wyrazu, charakteru. Działo się. Było zabawnie, kiedy trzeba i dramatycznie i wzruszająco, kiedy trzeba. O wokalu nie będę się wypowiadać, ponieważ jestem tendencyjna i niskie rejestry u kobiet zawsze będą u mnie miały łatwiej. Tu też nie ma wyjątku. Alt - więc pięknie. Wielkie brawa.

Zgadzam się w zupełności. Spektakl widziałam wprawdzie już dość dawno, podczas gościnnego występu w Warszawie (mityczny październik 2006, bodajże...), ale aktorska kreacja pani Sroki zapadła mi zdecydowanie w pamięć. WSS nie zalicza się do grona moich ulubionych musicali, ale chorzowska inscenizacja podobała mi się bardziej od filmu, którego nie byłam w stanie obejrzeć do końca, pomimo, że to klasyka i naprawdę zamierzałam...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satka



Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 19:17, 24 Maj 2009    Temat postu:

Philo, ciekawa jestem kto jest tymi wyjątkami, jeśli chodzi o aktorstwo. Napisz coś więcej Wink.

Być może West Side Story w wydaniu chorzowskim robi na mnie większe wrażenie, niż powinno, ale nadal będę obstawać przy tym, że to jedna z lepszych produkcji Teatru Rozrywki. Podoba mi się, że reżyser unowocześnił całość. Temat tego spektaklu jest nieustannie aktualny, a bardziej dobitną wymowę posiada dzięki umiejscowieniu go w dzisiejszym świecie, niż latach 50.

Zachwyca mnie muzyka i choreografia. Sceny zbiorowe sprawiały niejednokrotnie, że zapominałam na dłuższą chwilę o oddechu Wink. W tym miejscu muszę pochwalić zespół, który te układy wykonuje brawurowo.

Zgadzam się z Tobą, Philo, jeśli chodzi o Joannę Trafas. Ładna barwa głosu, ale aktorsko właściwie nijaka albo irytująca. Dla mnie Marija w wykonaniu Trafas to arogancka i czasami wręcz zgorzkniała dziewczyna. W duetach z Gaszem jakoś to wyszło, lecz kompletnym rozczarowaniem okazały się sceny wymagające większych emocji. Najbardziej zabolało mnie, kiedy Chino odkrył jej związek z Tonym, powiedział o śmierci Bernarda, a ona lodowatym, niewzruszonym tonem zarzuciła mu kłamstwo. Marija nie przejęła się ani na sekundę bratem, zaczęła tylko wygrażać niebiosom. Bo tak właśnie brzmiały jej prośby do Boga, "Spraw, żeby to nie była prawda", jak pełna złości groźba. Zupełnie inaczej rozgrywa to Anna Ozner, którą znam niestety tylko z nagrania audio, ale i z tego wywnioskować można, że wow, jest lepiej. Później pojawia się Tony, a ona bez wahania zapomina o całej sprawie.
Toną w objęciach, i dobrze, bo tutaj następuje piękna scena w wykonaniu całego zespołu, której nie sposób opisać, warto samemu zobaczyć Wink.

Michał Gasz ujął mnie interpretacją utworów, "Tonight" w jego wykonaniu to arcydzieło, i mogłabym tego słuchać bez końca. Poza tym jest bardzo swobodny, może rzecz jest w tym, o czym wspomniała Philo, że na scenie jest po prostu sobą. Nie rzuca się w oczy, ale i w żadnym razie nie drażni. Zresztą, z takim głosem... Smile.

Dla mnie gwiazdy tego spektaklu to Anna Sroka w roli Anity i panowie (oraz pani) z bandy Jetów.
Nie sposób oderwać oczu od Anity, kiedy tylko ta pojawi się na scenie. Świetna, przekonująca kreacja. Jest zabawnie i przejmująco do bólu. Do tego pani Sroka ma bardzo charakterystyczny głos, co ostatecznie sprawia, że utwory w jej wykonaniu nabierają charakteru. Anita w jej wykonaniu to kobieta przebojowa, pełna ciepła i temperamentu, jak starsza siostra albo matka dla Mariji. Scena, w której zostaje sponiewierana przez Jety, wstrząsająca.

A Jety, jak to Jety. Trzeba mieć tupet, żeby Diesla (Bartłomiej Kuciel) albo Riffa (Dominik Koralewski) nazwać gnojkiem, poruczniku Schrank Very Happy. Bardzo wyraziste postaci, Portorykanie w konfrontacji z nimi nie mają szans. Nie jest to tylko uliczna rebelia, ale i szajka barwnych indywiduów. Autorzy spektaklu, a przede wszystkim odtwórcy, postarali się o to, żeby każdy z Jetów miał odrębną osobowość, a nie był tylko elementem całości. Świetnie sprawdzili się wszyscy, powodując zarówno sympatię (piosenka o sierżancie Krupke - genialni) jak i pewien żal, kiedy uświadamiają sobie, że sprawy zaszły za daleko. O scenie u Doca wspominałam, jak dla mnie porażająca, nie tylko przez wzgląd na Anitę, ale właśnie przez chłopaków i emocje, jakie w nich budzi. Próbują zachować zimną obojętność; widać, że sytuacja ich przerasta, ale mimo to żaden nie protestuje, wspierają kolegów, bo takiej solidarności wymagają od nich ich własne zasady ("Bez kumpli jesteś nikim", powiedział Riff). Jednocześnie dają się ponieść najgorszym instynktom, i z chorobliwą fascynacją poniżają Portorykankę, dopóki nie wkracza Doc. Wystarczyło kilka słów Doca, żeby się opamiętali i wpadli w popłoch, co doskonale obrazuje ich nastawienie. Obejrzałam tę scenę dla porównania na YT w wersji filmowej i jeszcze jakiejś, ale nie zrobiło to na mnie aż takiego wrażenia, jak w TR.
No i jest jeszcze Anybodys, która niemal do samego końca wierzy w 'załogę', kumpli i za święty cel stawia sobie stanie się jedną z nich. Bardzo stara się być pomocna; nie wypowiada też ani słowa, kiedy Jety znęcają się nad Anitą, chociaż widać, że jest w szoku. W tej roli świetna Izabela Malik.

To chyba na tyle ode mnie, jeśli chodzi o WSS. Mam ogromną ochotę zobaczyć to ponownie, ale póki co repertuar nie sprzyja. I tak, w Chorzowie też brak kurtyny, co akurat w przypadku tego spektaklu nie przeszkadza mi szczególnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 20:21, 25 Maj 2009    Temat postu:

Satine napisał:
Philo, ciekawa jestem kto jest tymi wyjątkami, jeśli chodzi o aktorstwo. Napisz coś więcej Wink.


No - tak naprawdę to już napisałam. Mam powtórzyć? Wink Powtórzę chętnie, bo Anna Sroka naprawdę na to zasługuje. Na powtórzenia, a nawet transparent z napisem, że jest świetną aktorką. Z temperamentem, wyrazistą, radzącą sobie równie świetnie ze scenami pełnymi humoru, jak i dramatycznymi, które gra przejmująco i prawdziwie. Plus piękny głos.
A o reszcie napisałaś sama. Trudno się nie zgodzić co do świetnej kreacji Izabelli Malik jako Anybodys; zmuszała do tego, żeby przejąć się jej dylematami, była taka... trochę wzruszająca w tym swoim zaangażowaniu i fascynacji resztą grupy, w tej swojej ślepej wierze w wartość tego, co razem tworzą. Tak bardzo chciała uczestniczyć w czymś wyjątkowym, być pełnoprawnym członkiem grupy, być prawdziwym Jetem... Spośród Jetów moją uwagę wciąż przyciągał Łukasz Musiał jako Action. Był taki... zauważalny Smile . Te trzy osoby najbardziej pozostały w mojej pamięci nie ze względu na wielkość roli, ale wyrazistość właśnie. Nie chcę przez to powiedzieć, że reszta była słaba. Tyle tylko, że może bez jakichś wyjątkowych fajerwerków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Satka



Dołączył: 16 Lip 2008
Posty: 249
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 17:49, 17 Cze 2009    Temat postu:

Surfując po YT pod wezwaniem WSS znalazłam kilka ciekawych nagrań, a pośród nich z pewnością David Habbin jako Tony. Jego interpretacje mnie urzekają, zwłaszcza 'Somewhere'. Polecam.
Somewhere
Maria
Somethin's Coming
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Nie 21:50, 23 Sie 2009    Temat postu:

Po wielu miesiącach prawdopodobnie doszłam do tego, co mi nie pasuje w WSS. A mianowicie ilość scen taneczno/bieganych, a co idzie za tym muzyki instrumentalnej, która w dodatku ogólnie w całym spektaklu nie jest specjalnie porywająca. Tzn może tak... Lubię posłuchać sobie paru utworów z osobna, ale jak już mam słuchać całości, to nudzi się bardzo szybko. Monotonne to trochę, co nie zmienia faktu, że kilka utworów wprost uwielbiam (Chciałam zaznaczyć, że filmu w całości nie przetrwałam i nie widziałam żadnej wersji scenicznej, więc mówię tylko o tym, co słyszałam/ewentualnie kawałek filmu i fragmenty na YT...).

Przesłuchałam linki, które podała Satka i rzeczywiście ten pan jest bardzo dobry. Pięknie to wszystko śpiewa, acz i tak moim ulubionym wykonawcą "Marii" pozostaje Sambor Dudziński... Śpiewa może mniej klasycznie niż ten pan z YT, ale ma w głosie takie coś... nie wiem jak to ująć... jakąś przestrzeń(?). No uwielbiam po prostu.


Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Nie 21:51, 23 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Musicale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1