Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Szalone nożyczki
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Spektakle na scenie kameralnej
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Śro 16:31, 25 Mar 2009    Temat postu:

Bambi.. mogłabyś ujawnić zakończenie? Prooooszęęęę!!! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bambi



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 16:44, 25 Mar 2009    Temat postu:

Drogą głosowania prowadzonego przez pana policjanta Dominika publiczność zadecydowała, że to Tonio jest winny. Nie obyło się bez dwuznacznych tekstów do pewnego pana z widowni (bliżej nie określonego), który głosował za jego winą, typu "Wczoraj podnosiłeś coś innego skarbie!" (coś innego niż ręka xd). Następnie Paweł Bernaciak odegrał scenę rozpaczy, że wydało się co zrobił, ujawnił powody (aż tyle może spoilować nie będę, dowiesz się jakie jak pójdziesz i trafisz na winę Tonia). Generalnie grał bardzo przekonująco i w całej komiczności tej sytuacji nawet mi się go szkoda zrobiło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Śro 16:57, 25 Mar 2009    Temat postu:

Właśnie najbardziej zależy mi na powodach.. Smile Na Nożyczki już się raczej nie wybiorę, a do tej pory dwa razy traifłam na Wurzla. Proszę, proszę, proszę! Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bambi



Dołączył: 30 Lis 2008
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 17:45, 25 Mar 2009    Temat postu:

SPOILER Nie pamiętam wszystkich powodów, ale głównie dlatego, że ta kobieta się na nim wyżywała i nie mógł tego znieść. Ciągle się kłócili, to jej granie i to doprowadziło do tego zabójstwa. END

Ostatnio zmieniony przez Bambi dnia Śro 18:18, 25 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Nie 18:22, 31 Maj 2009    Temat postu:

30.05.2009

Zdobyłam się wczoraj na odwagę i zajęłam miejsce w I rzędzie, ku utrapieniu Philo, która była tym samym zmuszona usiąść tuż obok Wink Zaowocowało to również sąsiedztwem przemiłego starszego pana wraz z małżonką, który szalenie ubarwiał nam spektakl już od samego początku; na wejściu, przed właściwym rozpoczęciem, poczęstował Philo cukierkiem ze stojącego po lewej stołu XD Ten sam pan pozostawał bardzo aktywny podczas całego trwania spektaklu, rzucając komentarzami, które wprawiały w głupawkę i aktorów, i nas. Nie ma to, jak dobrze bawiący się widzowie!

Sam spektakl był bardzo udany, ale trudno, żeby nie był, z tak świetną obsadą. Nie wszystko było tak, jak zapamiętałam – to zrozumiałe – ale większość wątków bawiła tak samo i świetnie było przypomnieć sobie te ucieszne teksty i podziwiać refleks aktorów, którzy jak zwykle żywo i z głową reagowali na wszelkie teksty lecące od strony widzów. Pierwszy raz widziałam Dorotę Kowalewską jako Panią Dąbek – moim zdaniem poradziła sobie bardzo dobrze, ale trudno mi powiedzieć, czy przebiła swoją poprzedniczkę, czy nie, bo z mojego pierwszego spektaklu niewiele pamiętam – wydaje mi się, że poziom był mniej więcej porównywalny. Pani Dorota poradziła sobie bardzo dobrze i świetnie wpasowała w konwencję sztuki, jej komentarze i reakcje nie pozostawały mniej zgryźliwe czy przekonujące, niż reszty obsady. Jak już pisałam, Magda Smuk zaskoczyła mnie nową fryzurą (znaczy, dla mnie nową – możliwe, że jest już w użyciu od jakiegoś czasu), w której bardzo jej do twarzy, a grała jak zwykle – porażająco przekonująco. Rafał Ostrowski zachowywał przytomność umysłu, ale zarówno on, jak i reszta obsady skapitulowali, gdy siedząca za mną dziewczyna nazwała Szyca „Panem starszym w czerwonym pulowerku.” Pan Starszy okazał się zbyt ciężką próbą. Wychwyciłam też u Rafała delikatne, ledwo dostrzegalne skurcze mięśni twarzy, jak gdyby z całych sił walczył, żeby się nie roześmiać – zdarzyło się to tylko parę razy i podziwiam go bardzo za opanowanie. Bernard Szyc i Tomek Więcek jak to oni – nie zawodzą zazwyczaj, nie zawiedli i teraz, Wieco wręcz podobał mi się jeszcze bardziej, niż poprzednio. Wdawał się w żywe dyskusje z panem siedzącym obok nas. Gdy Szyc chciał zabrać mu kluczyki, pani obok zasugerowała, żeby uważać, bo mogą nie wrócić; Wieco podchwycił i wahał się z oddaniem kluczyków, „Bo ta pani sugeruje, że mogę już ich nie dostać z powrotem, co?” Podobnych smaczków było więcej, zresztą cała obsada sypała spontanicznymi komentarzami na reakcje widzów, którzy byli wczoraj bardziej aktywni, niż na moim pierwszym spektaklu: padły podejrzenia o dysleksję, uczulenie na lateks, podrywanie młodziaka z I rzędu przez Tonia i mnóstwo małych, zabawnych smaczków, które teraz niestety pozapominałam Sad Słowem, miałam uciechy po pachy, bawiłam się wspaniale i cieszyłam się z ponownej szansy na podziwianie moich ulubieńców w tak wspaniałej, żywiołowej akcji. Bardzo udany spektakl.

A zabiła wczoraj Basia Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pią 17:20, 05 Cze 2009    Temat postu:

Hmm.. tak się zastanawiam, jak wypadła wersja gdyńska w stosunku do wersji krakowskiej?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
margo
KMTM


Dołączył: 01 Cze 2009
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią 22:30, 05 Cze 2009    Temat postu:

To ja napiszę! Very Happy
W Gdyni byłam na „Szalonych Nożyczkach” 30.05, tych samych, co Draco Smile
Nie będę się wdawać za bardzo w szczegóły jeśli chodzi o Kraków, bo Philo już mniej więcej opisała przedstawienie w Bagateli. Poza tym dekoracja siłą rzeczy musi być podobna (choć nasz zakład był bardziej luksusowy), postacie zdawałoby się też, ale tu akurat czekało mnie niemałe zaskoczenie…

Na pierwszy ogień pójdzie Basia, bo tę postać najłatwiej mi jest porównać. Gdyńska już od pierwszego momentu podobała mi się bardziej niż krakowska (Aleksandra Godlewska), była o wiele wyrazistsza. Magdalenę Smuk bardzo przyjemnie obserwowało się kiedy na początku sama kręciła się na scenie - robiła brzuszki, poprawiała makijaż, malowała paznokcie, nuciła i podtańcowywała sobie, czyściła lustra... Po prostu miała milion różnych zajęć, przez co jej kreacja była ciekawa. Nasza niby też coś robiła, sprzątała, śpiewała, ale była jakoś mniej finezyjna. Poza tym gdyńska nawet wyglądała dwakroć lepiej - Aleksandra Godlewska była po prostu obleczona w różową sukienkę, i gdzie temu do ubrania Magdy Smuk, o genialnych makijażu i fryzurze już nawet nie wspominając? Później przepaść tylko się pogłębiała - Basia w Krakowie była bezpłciowa i nawet się nie spodziewałam, że tę rolę można tak fantastycznie zagrać, albowiem myślałam, że blask postaci Tonia przyćmiewa niezależnie od wszystkiego Razz, a w Gdyni przeżyłam bardzo miłe i pozytywne zaskoczenie. Tamtejsza Basia była bardzo malownicza, poza tym umiała być jednocześnie nieco wyrachowaną dziewczyną z głową na karku i głupiutką stałą bywalczynią najpodlejszych dyskotek Smile Magda miała bardzo fajny kontakt z publicznością, była o wiele bardziej intrygująca i niejednoznaczna, błyskotliwa, zawsze coś robiła… No, lepsza była i tyle Very Happy

Teraz napiszę o Michale Tomasiaku, bo tutaj z kolei nawet nie mam zamiaru przyznawać któremuś palmy pierwszeństwa, jako że był zagrany ZUPEŁNIE inaczej Smile Przemysław Redkowski, którego widziałam w tej roli w Krakowie (grywa również Wurzla, Michałem jest na zmianę z Marcinem Kobierskim, którego nie znam) był młodym aspirantem ze wszystkich sił usiłującym wykazać się i zabłysnąć przed inspektorem. Starał się być profesjonalny, bardzo angażował się we wszystkie działania, a spisane zeznania (np. „Razem przelecieli cały Kraków”) odczytywał ze śmiertelną powagą. Przy tym był jednak bardzo zabawny i błyskotliwy, podziwiam go, że jako jedyny zachował zimną krew po buziaku, którym Tonio obdarzył policjanta, a do tego jeszcze pięknie spointował sytuację Very Happy Bernard Szyc z kolei grał takiego niezdarę, że aż publiczność odradzała wysyłanie go po cokolwiek, bo było widać, że nawet jak nie zapomni w połowie drogi po co poszedł, to i tak wracając zabłądzi Razz Nie przesadził jednak w robieniu z Michała idioty, owszem, był strasznie przerysowany, ale nie w irytujący sposób. Jeżeli chodzi o tę postać, to zdecydowanie jest remis Smile

Jeżeli chodzi o panią Dąbek, to nie mogę być obiektywna, w przypadku tej postaci bowiem jej adres ma ogromne znaczenie. Po spektaklu dowiedziałam się, że była dobrą mieszkanką… no właśnie – już nawet nie wiem czego, jak ktoś mi podpowie to dopiszę Smile W każdym razie ciężko, żeby w związku z powyższym nie przemówiła do mnie bardziej Ewa Mitoń, bo w Krakowie rozumiałam dowcip z Wolą Justowską Razz Właśnie – u nas lokalizacja w przypadku wszystkich postaci odgrywała o wiele większą rolę, pani Dąbek nikt nie podejrzewał, że mogłaby polecieć do Paryża z pochodzącym z Zabłocia Wurzlem Razz Basia natomiast mieszkała na Placu Biskupim, gdzie oferowane są rozmaite rozrywki po przystępnej cenie Laughing Wracając jednak do samej postaci pani posłowej, to w Gdyni zabrakło mi trochę wrzasków i urywków opowieści dobiegających ze schowka przy każdym otwarciu drzwi, co wypadało naprawdę prześmiesznie i dzięki czemu doskonale można było zrozumieć Michała, że już z tą babą tam nie wytrzymywał Laughing

W krakowskich Nożyczkach jako Wurzla widziałam Przemysława Brannego. Choć zagrał bardzo dobrze, a kontakt z ludźmi miał wspaniały, nie podobało mi się, że jego postać wypadła strasznie jednoznacznie – od pierwszej chwili było widać, że to skończony drań i spokojnie mógłby kogoś zamordować jakimikolwiek znajdującymi się na podorędziu przyrządem fryzjerskim, nawet grzebieniem Razz Tomasz Więcek sprawiał raczej wrażenie porządnego biznesmena, ale pięknie dawał się ponosić nerwom i w ogóle można było spokojnie uwierzyć, że umiałby wywinąć niezgorsze świństwo Wink Z publicznością dogadywał się bardzo dobrze, zwłaszcza z nieustannie (szczególnie podczas przerwy, kiedy już w ogóle chyba zdążyli się zaprzyjaźnić Razz) zaczepiającym go starszym panem Very Happy Od widza zależało czy uzna Wurzla za drobnego oszusta czy zdolnego do morderstwa parszywca, a o to właśnie chodzi w tym przedstawieniu. A, i u nas nie rozdawał wizytówek!

W przypadku Tonia miałam twardy orzech do zgryzienia, ale uznałam, że Paweł Bernaciak i krakowski Wojciech Leonowicz byli niemal tak samo dobrzy, choć mieli okazję błyszczeć w zupełnie odmiennych sytuacjach. Scenariuszowe żarty mówili w inny, lecz równie zabawny sposób. Jeśli chodzi o integrowanie się z widzami, to w Bagateli Tonio całą przerwę podrywał chłopaków, za cukierki żądał buziaków, zaś kiedy można było zadawać wszystkim pytania, to zachęcał ich, żeby spytali go o numer telefonu Very Happy W Gdyni jednak nie było to możliwe, a na pewno nie w aż takim stopniu, o czym napiszę zaraz, ale Paweł i tak radził sobie świetnie. O zacnej kawie chyba nie muszę wspominać Smile Bardzo fajnie gadał z chłopcem, który zadał mu pytanie – spytał o imię i oczywiście prędko się zachwycił, ale okazało się, że chłopak przedstawił się niezbyt wyraźnie i nie jest Patrykiem, tylko Bartkiem, to nie dał się zbić z pantałyku, tylko spojrzał w sufit i westchnął „jeszcze lepiej…” Laughing Poza tym strasznie mi się podobało, że w Gdyni można było nawiązywać do aktualnie granych musicali podczas opowieści o kółku teatralnym – po prostu mało brakowało, a spadłabym z krzesła i poturlikała się na scenę, kiedy Tonio opowiadał o Fiedce w ponętnej czerwonej koszuli, który „tak pięknie śpiewał: Aaaaaaa! na stole, a później oni go z tego stołu zrzucili, i on tak później leżał na tej podłodze i tak krzyczał: Le chaim! Le chaim!” - muszę się wybrać jeszcze raz na Skrzypka, bo nawet nie zauważyłam, że tam są takie rozpustne sceny Laughing W dodatku Bernaciak mówiąc to sam położył się na podłodze i zaczął przekomicznie wymachiwać kończynami… No, ale wracam do porównywania Smile Leonowicz był Toniem przesłodkim, nic tylko się zakochać, przez co podobał mi się niebywale, no ale nie budził swoją osobą najmniejszych wątpliwości – ktoś taki nie mógłby zabić i koniec. Za to w Gdyni dało się uwierzyć, że toniowa nadpobudliwość może doprowadzić do zbrodni Smile

Krakowskim inspektorem był Łukasz Żurek, którego bardzo polubiłam już po zobaczeniu go w „Maydayu” (polecam, również w Teatrze Bagatela), a po „Szalonych Nożyczkach” moja sympatia tylko się pogłębiła Smile Jego Dominik był mniej inteligentny i panujący nad sytuacją niż gdyński, ale właściwie uważam, że to zaleta, bo przez to był zabawniejszy i bardziej charakterystyczny. Poza tym dzięki temu na początku zupełnie się nie domyślałam, że jest policjantem Very Happy No i miał o wiele lepszy kontakt z publicznością niż Rafał Ostrowski, ale wina za kiepskie momentami dogadywanie się nie leży tylko po jego stronie…

Ja akurat miałam szczęście siedzieć w doskonałym miejscu (pierwszy rząd) – nie dość, że prawie na scenie, to w dodatku niedaleko niebywale rozentuzjazmowanego starszego pana, który dostarczył wszystkim mnóstwo uciechy. Pierwszą rzeczą którą zrobił po wejściu było zabranie cukierków ze stołu i częstowanie nimi sąsiadów, później wraz z towarzyszkami rzucał podejrzenia na policjantów i bardzo ogniście konwersował z Więckiem, no ciężko było uwierzyć, że nie jest czyimś znajomym albo stałym bywalcem Teatru Very Happy Za mną zaś siedziała pani, która moim zdaniem zadawała trochę bezsensowne pytania, ale poczułam do niej gwałtowny przypływ uczuć, kiedy nazwała Szyca "panem starszym w czerwonym pulowerku", w dodatku kiedy Ostrowski ustalił, że chodzi o Michała i poprosił o powtórzenie pytania, to i tak twardo pozostała przy "panu starszym" Laughing Poza tym jednak byłam dość mocno zawiedziona małym zaangażowaniem przybyłych. Co prawda w Krakowie publiczność była o wiele liczniejsza, a średnia wieku zdecydowanie niższa, no ale…

Cóż, chyba nie ma wyjścia i gdyński zespół musi do nas przyjechać, żeby pokazać pełnię umiejętności, serdecznie zapraszam Twisted Evil
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 19:53, 07 Cze 2009    Temat postu:

Rzeczywiście obydwa spektakle różniły się ogromnie. Wspaniałe jest to, że różniły się w przedstawieniu postaci, a nie w kategorii "lepsze - gorsze". Gdybym musiała pokusić się o jakieś ogólne porównanie, to powiedziałabym, że w Krakowie postawiono raczej na farsowe, jednowymiarowe ujęcie postaci, dzięki czemu spektakl zyskał na komizmie, ale kosztem tego dreszczyku emocji, który się odczuwa przy rozwiązywaniu zagadek kryminalnych. Tak trochę pod hasłem "przede wszystkim świetna zabawa, a zabić i tak ktoś musi, więc jakoś to będzie". W Gdyni postacie były bardziej niejednoznaczne, dzięki czemu rzeczywiście zmuszały do myślenia.

Najmniej wątpliwości zasiał we mnie Wurzel Tomasza Więcka, ale to pewnie przez kontrast z Wurzlem Brannego. Zostali przedstawieni w skrajnie różny sposób; w Krakowie Wurzel rzeczywiście sprawiał takie wrażenie, że zaraz po jego wejściu można się było poprawić wygodnie w fotelu i z zadowoleniem stwierdzić: "no to mordercę już mamy, zobaczmy teraz, jak do tego doszło". Żeby sobie nie psuć zabawy wynajdowałam dla niego rozmaite okoliczności łagodzące, które w Gdyni, w zestawieniu z dużo bardziej stonowanym Wurzlem w stylu yuppie, jakiego zaserwował nam Więcek, spowodowały, że z pierwszego miejsca na liście podejrzanych przesunął się na sam koniec. Nie zaniepokoił mnie nic a nic.

O wiele bardziej niejednoznaczny wydał mi się, ku mojemu zaskoczeniu, Tonio. Brawa dla Pawła Bernaciaka. Nie wierzyłam, że z tego słodkiego, komicznego chłopca, jakim jest Tonio, można wydobyć drugie dno. Paweł też był zabawny, ekspresyjny, ale... miał pazur. I myślał. Jego Tonio miał kilka takich momentów, które pokazywały, że jego urok, którym zniewala otoczenie, jest doskonale kontrolowany, a ekspresja nie jest tak słodka i niewinna i w określonych okolicznościach może się zdarzyć, że przerodzi się w agresję. Z gdyńskim Toniem trzeba się liczyć i biada temu, kto go lekceważy. Może przez to stracił nieco na komizmie, ale zyskał dużo więcej na bardzo potrzebnej w tym przypadku niejednoznaczności. Brawa jeszcze raz.

Podobnie ma się sprawa z panią Dąbek. W Krakowie była przezabawna, ale oczywista. Dama z Woli Justowskiej. Jestem pewna, że mieszkała tam od dziecka, a mąż - poseł - nieudacznik po prostu przyżenił się do dobrej rodziny, wietrząc w tym świetny interes. Perfumy znikają w jej torebce jakoś tak mimochodem i nawet wtedy nie przestajemy wierzyć w jej dobre intencje. Kleptomania? A może po prostu odruch - w salonie u Tonia czuje się jak w domu i perfumy po użyciu zabrała jak z własnej toaletki. Dorota Kowalewska jest zupełnie inną panią Dąbek. Nowobogacką i bardzo starającą się zostać damą w pierwszym pokoleniu. Perfumy zabiera świadomie i bez większych oporów - ważny jest cel, a nie jakieś głupie skrupuły. Dla niej mąż poseł, nawet jeśli nie odnoszący specjalnych sukcesów, to już nobilitacja. Dla swojej nowo zdobytej pozycji społecznej byłaby zdolna zrobić bardzo wiele. Aż chce się pozastanawiać, czy rzeczywiście nie miała żadnej możliwości popełnienia zbrodni, pomimo że przez cały czas pozostawała w salonie...

Świetnie przedstawiona została również Basia. Po krakowskiej letniej kreacji tu nareszcie można było zobaczyć dziewczynę z krwi i kości, wyrazistą i narysowaną mocnymi kreskami. Była jakaś. Trochę miła, trochę wyrachowana, trochę czuła, trochę cwana - mieszanka piorunująca.

Jeśli chodzi o policjantów, to tu też różnice są znaczne. W Gdyni spora część zadania, jeśli chodzi o rozczulanie publiczności, została przesunięta z Tonia na aspiranta Michała. O ile w Krakowie nie dostawało mu czasem wiedzy lub doświadczenia, to starał się tak bardzo, że czasem udawało mu się nawet zabłysnąć bardziej niż jego szef i za kulisami na pewno dostał awans. W Gdyni - aż dziwne, że z takim poziomem inteligencji uchował się jeszcze w pracy. W końcu czasy dowcipów o głupich policjantach już nieco minęły. A może on wcale nie był taki głupi...? Czy naprawdę znalezienie fartucha jest dla niego zadaniem ponad siły, czy raczej nie chce go znaleźć...? Nie dziwię się, że gdyńska publiczność nawet na niego rzucała podejrzenia. Krakowskiej by to w głowie nie postało.

Inspektora jednak wolałam krakowskiego. Łukasz Żurek to taki urodzony wodzirej; świetnie potrafił rozruszać publiczność i zachęcić do współpracy. Rafał Ostrowski był bardzo surowy i serio. Mam wrażenie, że trochę nie pasowało to do konwencji i nieco mroziło atmosferę.

Ogólnie - remis, ale nie wymęczony i na najwyższym stopniu na "pudle".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateuo
KMTM


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ustka/Słupsk

PostWysłany: Czw 11:12, 11 Cze 2009    Temat postu:

15.08 Będą Szalone Nożyczki w Juracie (chyba. na pewno w czymś na J) Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polajda
KMTM


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Czw 11:26, 11 Cze 2009    Temat postu:

tak w Juracie Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Spektakle na scenie kameralnej Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1