Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wrażenia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Chicago
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Enid
KMTM


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 14:31, 23 Lis 2008    Temat postu:

Ja widziałam wczoraj drugi raz. Niespecjalnie lubię Chicago, nie kręci mnie jakoś formuła- zapowiadanie wydarzeń przez mistrza ceremonii, teatr w teatrze i takie tam.
Ale bardzo podobały mi się tancerki, jeszcze bardziej tancerze, kostiumy (prócz dziewczyn z piosenki Mamy- spora przesada), oraz bobasy. Poza tym bardzo podobał mi się Marek Kaliszuk- może dlatego że nie śpiewał; ale w scenie rozprawy był fantastyczny. Pomijam te przedziwne miny kiedy tańczy. Bardzo rozczarował mnie Paweł Beranaciak, myślałam że w każdej roli odnajduje coś innego, tymczasem w Chicago też preferuje ruchy a'la Tonio.
Jeżeli chodzi o główne role, to absolutnie genialny był Andrzej Śledź (uwielbiam Amosa), Magda Smuk fajnie, ale bez szału, za to Dorota Kowalewska nie wydoliła, i wykreowała zupełnie ciapowatą, mięciutką Velmę, która może na początku udaje jeszcze zimną i wyrachowaną, ale szybko jej przechodzi.
Ogólnie Czikago mnie nie powala, ale to kwestia gustu, bo nie można mu niczego zarzucić, prócz nie do końca dobranej obsady.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
KMTM


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: czarna dupa

PostWysłany: Nie 15:03, 23 Lis 2008    Temat postu:

wczoraj sędzia mnie okropnie rozbawił! Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Nie 15:39, 23 Lis 2008    Temat postu:

Ja byłam wczoraj pierwszy raz (nie wiem, jak do tego doszło, że dopiero teraz... Razz) i tak mi dziwnie. Nie wiem co o tym myśleć.

Scenografia mi się podobała. Była klimatyczna i funkcjonalna. Tylko chwilami rozpraszali mnie panowie ustawiający światło na górze. Choreografia niby prosta, ale pasująca do spektaklu. Kostiumy ogólnie całkiem fajne, chociaż też moim zdaniem kostiumy w scenie Mamy Morton są zbyt agresywne.
Mistrz Ceremonii i jego zapowiadanie średnio mi się podobało. Co nie znaczy, że Perski był beznadziejny w swojej roli. Odegrał ją bardzo dobrze, tylko ogólnie taka formuła mi się nie za bardzo podoba. Chociaż przyznać trzeba, że ciekawy to zabieg.
Bardzo podobał mi się zespół i gdyby nie tło, to spektakl straciłby baardzo dużo. Tancerki świetne, tancerze również. Chcę tutaj wyróżnić Ulę Bańkę, Wisełkę i Kasię Kurdej. Ta trójca bezczelnie kradła większość scen. Do tego Wisło jako bobas i jako woźny sądowy i tym oto sposobem biedna Kunc prawie płakała ze śmiechu.
Co do poszczególnych postaci i aktorów:
Roxie - Baaardzo mi się podobała. Aktorsko Magda była świetna właściwie w każdej scenie. Wokalnie również. Moim zdaniem zdecydowanie za mało śpiewa w tym teatrze.
Velma - tutaj się bardzo zawiodłam. Pani Kowalewska nie podobała mi się właściwie w ogóle. Moim zdaniem Velma powinna być twardą kobitą, ktora wie, czego chce, a była trochę taką ciapką, która na początku niby próbowała być twarda, ale też średnio jej to wychodziło. Za to podobały mi się wszystkie dwugłosy w jakich śpiewała Velma.
Amos - tu z kolei zostałam bardzo miło zaskoczona. Pan Śledź jest w tej roli rewelacyjny i nie chcę nigdy nikogo innego! Jak mi go było szkoda, kiedy mówił, że nikt go nie zauważa. Albo ta radość w oczach, kiedy chwalił się, że będzie ojcem. No cudownie.
Fred - szczerze mówiąc myślałam, że Wiecęk jako Fred, to będzie mix i powtórka z tego, co widać w PiBie czy w Footloosie, a tutaj proszę bardzo. Był inny niż w pozostałych spektaklach, a też świetny.
Billy - bardzo mi się podobał. Wredny typ, któremu zależy tylko na kasie.
Mama Morton - i tutaj szczerze mówiąc trochę się zawiodłam. Po tych postach wszystkich spodziewałam się czegoś naprawdę rewelacyjnego, a szczerze mówiąc Pani Drejska bardziej podobała mi się np w Skrzypku.

Muszę jeszcze napisać, że baaaardzo podobał mi się Marek Kaliszuk. Naprawdę! Tak bardzo, że aż sama się zdziwiłam. W sądzie był genialny, w scenach zespołowych też przykłuwał uwagę.

ola napisał:
wczoraj sędzia mnie okropnie rozbawił! Very Happy

A mnie nie, bo go nie widziałam :/ Moim zdaniem powinien siedzieć wyżej, bo osoby siedzące w środku rzędu (w sensie między ludźmi) w ogóle go nie widzą. I przez długi czas w ogóle nie mogłam skumać, z czego wszyscy się śmieją, aż się wychyliłam.. a wtedy też zobaczyłam dosłownie czubek jego głowy... Także na przyszłość proszę sędziego trochę wyżej! Ja też chcę się pośmiać!

Podsumowując. Ten spektakl do moich ulubionych nie należy, aczkolwiek chętnie bym obejrzała jeszcze raz (albo nawet więcej).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polajda
KMTM


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Nie 15:57, 23 Lis 2008    Temat postu:

ogólnie chicago średnio mi sie podoba ;p nie porywa mnie za bardzo ;d byłam 21.11 i bardzo podobalo mi sie kilka osob ;d tomasz wiecej rewelacja ;d sebastian wisłocki rowniez swietny ;d ostrowski, renia, kaliszuk, drejska Very Happy fantastyczni Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
KMTM


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: czarna dupa

PostWysłany: Nie 17:30, 23 Lis 2008    Temat postu:

Jeśli chodzi o panią Drejską to uważam że jak byłam pierwszy raz w maju to jakoś lepiej jej to wszystko wyszło.. wczoraj była taka, że tak powiem bez powera.

co do sędziego to zgadzam się, powinien siedzieć wyżej bo jak byłam poprzednim razem to też go nie widziałam... Smile no a wczoraj no nie mogłam śmiechu powstrzymać i cała moją uwagę zabrał. Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Findurka
KMTM


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 1:05, 29 Sty 2009    Temat postu:

Dziś wg mnie było takie Czikago na 2/3 możliwości. Jakby aktorzy żyli już powrotem do domu. Obsada jaka jest, każdy widzi.

W tym spektaklu głos pani Kowalewskiej bardzo mi pasuje. Ale była zbyt łagodna, absolutnie zgadzam się tu z Enid. Magda Smuk uroczo irytująca, ale z przewagą na to drugie: nie lubię Roxie bo to Roxie, i nie ważne, kto i jak ją gra. Ale lubię za to Mamę, a Mama lubi mnie Very Happy Było w niej najwięcej energii spośród śpiewających. Ogólnie śpiewający wypadli dość blado na tle zespołu tanecznego. Może za wyjątkiem pani Gerlińskiej, która mnie dziś zachwyciła, i pana Śledzia, którego bardzo lubię jako Amosa, i który moze sobie być taką ciapą, jaką tylko chce. To na nich i na zespole skupiała się głównie moja uwaga, i większość pozytywnych wrażeń ze spektaklu zawdzięczam właśnie im. Zapomnialam dodać, że Fred też był świetny.

Publika dość niemrawa, ale mnie też nie udało się dziś rozruszać, więc się nie dziwię.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czemu
KMTM


Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 303
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: GDYNIA

PostWysłany: Nie 21:53, 01 Lut 2009    Temat postu:

Nie wiem czy mam się przyznać ,że byłam na sobotnim Chicago bo się wyda ,że to ja wydałam z siebie „pogrzebowy jęk” zamiast radosnego okrzyku <wstydniś> .
Jeśli chodzi o Chicago to nie jestem zachwycona, scenografia faktycznie mi się podobała ,była dość surowa ,ale w połączeniu z kostiumami ,które są bardzo w klimacie, robiła wrażenie . Pierwszy akt strasznie się przeciągał ,drugi był już zdecydowanie lepszy!
Co mi się podobało to przede wszystkim scenki z Fredem ,Więcek jest fenomenalny. Cała widownia wybuchała na jego widok śmiechem od początku kiedy Fred bajeruje Roxie , ale najlepszy był w tych zwalnianych scenach w sądzie. Kiedy siłą wtargnął do mieszkania ta mina…bezcenna!
Jeżeli chodzi o główne bohaterki to Roxie- Magdalena Smuk grała fajnie, jej głos pasuje idealnie do tej roli, wokalnie mi się podobała ,ale bardziej aktorsko.
Velma- przepraszam ale uważam ,że w tej roli lepsza była by młodsza aktorka. Śpiewała ładnie ale bez szału.
Amos- nie lubię tej postaci , ale Pan Śledź grał tak świetnie ,jestem pełna szacunku! Był zagubiony, onieśmielony i ciapowaty oraz przekonywujący.
Jeżeli chodzi o więźniarki to najbardziej podobała mi się Hunyak- to prawda Karolina Trębacz zawsze gra podobne role , no ale pasuje jej to! Głos ma śliczny nawet jak nie wiem o czym mówi Razz
Mama- uwielbiam Panią Drejską , jak śpiewała czuć było moc!
Flynn- Było śmiesznie ,ale nic więcej.
Wyróżniła bym jeszcze Marka Kaliszuka bo przyjemnie mi się go oglądało ,chociaż nie przyciągał mojej uwagi. Natomiast Wisłocki kradł mi wszystkie sceny , jak zawsze pełen energii , cudownie tańczył!
Taniec z białymi rękawiczkami był niesamowity!!! Kurcze jestem nim oczarowana! Jak to możliwe żeby tak równo machać rękoma?!
Natomiast kiedy zobaczyłam bobasy szczeka mi opadła, nie spodziewałam się! Jestem pod wrażeniem! Cell Block tango było nudne, jak by nagle zabrakło im sił.
Ogólne wrażenia- mogło być dużo lepiej, ale strasznie mi przykro ,że juz nigdy nie zobaczę Chicago. Ach i zawiodła mnie widownia. Kiedy podsłuchiwałam na przerwie większość była zachwycona, po piosenkach wszyscy klaskali raz z większym entuzjazmem ,raz z mniejszym, kiedy pojawiał się Więcek cała widownia turlała się ze śmiechu po podłodze (może nie tak dosłownie). Tylko kiedy przyszło co do czego, kiedy wypadało by wynagrodzić całej ekipie jej świetną prace to wszyscy leniwie klaskali. Z tego co widziałam to z przodu nikt nie wstał…. Ach no chyba ,że ci którym spieszno było do wyjścia!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dosia
KMTM


Dołączył: 28 Paź 2008
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Wto 22:20, 03 Lut 2009
PRZENIESIONY
Wto 22:23, 03 Lut 2009    Temat postu:

Byłam 2 razy na Chicago i może jestem dziwna ale z tego pierwszego dosyć mało pamiętam ;p

a w sobotę bardzoo mi się podobało Smile
Świetna Magda Smuk ! Widać było że daje z siebie wszystko ;>
Więcek Ostrowki i Śledź jak zawsze rewelacyjni..
Bardzo mi się podobała P. Drejska i P.Kowalewska
z zespołu jak dla mnie najbardziej wyróżniali się Marek Kaliszuk i Sebastian Wisłocki Smile

A publiczność nie była taka zła ! Oczko
Chociaż wstali dopiero po przemówieniu Dyrektora ;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Nie 12:48, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Ach, ach, ten cały jazz.

Było świetnie.

Na początku, przyznaję, nie byłam przekonana i myślałam sobie po cichutku "Hęęę?", zwłaszcza po realizacjach innych teatrów, które dopiero co chłonęłam. Nie ukrywam, że przestraszyłam się lekko, że nasz kochany zespół wypadnie na tym tle nieco blado i "Chicago" nie wydało mi się najlepszym wyborem na Festiwal. Ale kiedy już oswoiłam się ze specyfiką tej realizacji, przyzwyczaiłam się do niej i otworzyłam, oraz kiedy przedstawienie nabrało tempa, pozbyłam się wszelkich obiekcji i tylko chłonęłam ten klimat i radowałam się wielce z co niektórych lepszych smaczków. Uważam ten spektakl za ogólnie bardzo udany. Z pewnością nie jest to najlepsze przedstawienie TM i płakać za nim raczej nie będę, ale niektóre sceny (zwłaszcza rozprawa Roxie *_________*) były rozegrane tak absolutnie genialnie, że nic, tylko kwiczeć i zacieszać. Choreografia, w zasadzie prosta, pasowała do tego musicalu i jeśli doczepić do niej absolutnie bezcenną mimikę członków zespołu, cieszyła oko. Scenografia ni mnie ziębiła, ni grzała, po prostu sobie była i spełniała swoją funkcję - i prawidłowo. Oświetlenie może nie powalające, ale wydobywające odpowiedni klimat (nawet, jeśli nie całkiem odpowiednią osobę, jak to miało miejsce w przypadku biednego Amosa, którego nawet oświetleniowcy nie zauważają). Nagłośnienie - bez zarzutu, podobnie orkiestra, która jak zwykle wymiatała. Kostiumy - oglądane na zdjęciach wywoływały niekiedy niesmak, zwłaszcza to zamiłowanie do konwencji sado/maso, ale w spektaklu okazało się, że sprawdzają się świetnie (może poza kostiumami Velmy, które jednak nie wyglądały dobrze na Kowalewskiej, co wpłynęło raczej negatywnie na odbiór jej kreacji). O muzyce się nie będę rozpisywać, bo uwielbiam numery z "Chicago," dodam więc tylko, że tu w większości zaśpiewane były i odegrane bardzo dobrze. Właściwie mogę chyba dość spokojnie powiedzieć, że wszystko współgrało ze sobą skutecznie i wytworzyło klimat, który na początku mnie nieco zaskoczył, a potem zauroczył. No ale cóż, ja uwielbiam ten musical w ogóle, a gdyńska realizacja pokazała mi spojrzenie dość zaskakujące, które jednak do mnie trafiło i dodało co nieco do mojego postrzegania tego mrocznego świata jazzu i alkoholu. Konwencja z mistrzem ceremonii po jakimś czasie przypadła mi do gustu, a może po prostu dość szybko się z nią oswoiłam, podobało mi się również okazjonalne przerywanie toru opowieści przez zespół, jak na przykład "A teeeraaaaaz....!" i drejskowe "Nie teraz!", przykazywanie panom, żeby zaczęli stepować czy grać w pokera i konsternacja męskiej części zespołu. No i przebijanie czwartej ściany - trafione w dziesiątkę, kontakt z publicznością to był jeden z elementów, które najbardziej przypadły mi do gustu. Drugim był absurd - ach, ach, uroczy absurd, tak bardzo pasujący do tego musicalu i do przerysowanych sylwetek bohaterów, kwiczałam z radości na widok "tłumaczeń" Tomka Gregora, odtworzenia zbrodni i ogólnie całej rozprawy Roxie (moja najukochańsza scena Very Happy), zespół prezentował się tutaj po prostu fenomenalnie. Na przerwie słyszałam, że wczoraj było słabiej w porównaniu z innymi spektaklami, ale jak dla mnie całe tło spisało się na medal i choćby dla samego kwiczenia nad zespołem cieszę się, że mogłam to zobaczyć.

Roxie - Magda Smuk - wszystkie te ochy i achy i nagrody w pełni zasłużone. Była po prostu rozbrajająca, cała jej beztroska kokieteria, gracja, ujmujący humor i niewymuszony wdzięk, w dodatku uchwycenie komizmu bohaterki - brawo. Szczególnie radowało mnie ochocze i beztroskie rozpinanie bluzki przy każdej nadarzającej się okazji Laughing Nie ma co, Roxie bez wątpienia opanowała zasady rządzące miastem.

Velma Kelly - Dorota Kowalewska. Rozczarowanie. Podobało mi się jej wykonanie numeru "I can't do it alone" - akt desperacji w tej interpretacji obronił się w moich oczach - i niektóre momenty były w porządku, ale ogółem jednak ta interpretacja nie przypadła mi do gustu. Widzę Velmę raczej inaczej i zabrakło mi iskry, przebojwości, pewnej drapieżności która uwiarygodniłaby jej sławę i początkowe zelektryzowanie publiki jej dziejami. Tu była raczej krucha, zdesperowana kobieta rzucająca się z rozpaczliwą nadzieją na jakikolwiek ochłap, który pomógłby jej wrócić. Smutne i również ta interpretacja mogłaby się w moich oczach obronić (i chwilami tak było), ale ogólnie niestety nie podobała mi się ta kreacja. Głos też nie pasował mi do tych utworów. Chętniej widziałabym w tej roli kogoś młodszego, nie ukrywam.

Billy Flynn - Rafał Ostrowski i nie mam pytań, moim zdaniem było wspaniale. Ujęła mnie jego kreacja i wokalnie, i aktorsko, był po prostu rozbrajający.

Andrzej Śledź jako Amos Hart nie tylko nie wymaga pytań, ale wręcz sam się prosi o owacje i kwiki na stojąco, od samego początku. Wspaniała kreacja i tyle, wzruszał, bawił i poruszał, jego miny to była po prostu radocha i moja ulubiona postać jak nic. Całości dopełniło wykrzyczane pod koniec "Cholera!!" Dracze zachwycona.

Mama Morton - Grażyna Drejska również zachwycająca. Uwielbiam tę kobietę! Śpiewała obłędnie, grała fantastycznie, nic dodajć, nic ująć.

Tomek Więcek - *______________________* i w zasadzie wystarczyłoby tyle. Jaką ten facet ma plastyczną mimikę! Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, tutaj zachwcił mnie i podbił doszczętnie.

Do więźniarek nie mam zastrzeżeń, panie były uroczo bez skrupułów, wulgarne, pewne swego, emanujące seksapilem, czyli tak, jak być powinno (może tylko "Cell block tangiem" jestem nieco rozczarowana, jak dla mnie tempo było za bardzo podkręcone, żeby w pełni napawać się tym wspaniałym numerem i czegoś jakby zabrakło). Jeśli chodzi o zespół, tu wyróżnić chcę Mateusza Brzezińskiego za jego kreację Sędziego - och, kwików radosnych galore! XD - Marka Kaliszuka za obłędną mimikę, Jerzego Michalskiego za epizod z Harrym i Sebę Wisłockiego za ogólną ciachowatość. Z pań ujęła mnie Ewa Gregor chodząca z kalendarzem, Julia Frankowska zbesztana przez Billy'ego, Ula Bańka za arcywysokie podnoszenie nogi i Kasia Kurdej za rólkę Kitty. Zresztą, nie mogłam oderwać wzroku od naszych panów i pań i uważam, że zespół tutaj to po prostu wspaniałość i najjaśniejszy punkt tego spektaklu.

Dziękuję gorąco za ten przyjemny wieczór.


Ostatnio zmieniony przez Draco Maleficium dnia Pon 10:14, 27 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Nie 13:26, 26 Kwi 2009    Temat postu:

Wczorajsze Chicago było moim drugim. Podobało mi się bardziej niż za pierwszym razem, chociaż cieszę się, że wtedy siedziałam dalej, bo w listopadzie zwracałam uwagę na zupełnie inne rzeczy niż wczoraj.
Teraz bardziej doceniłam całą koncepcję i sposób w jaki zrobili ten spektakl u nas. Rzeczywiście jest to coś oryginalnego i wczoraj doszłam do wniosku, że takie podejście całkowicie mi odpowiada. Jako że już kiedyś pisałam o Chicago ogólnie, tak skupię się tylko na obsadzie.

Roxie - *___* Magda pokazała wielką klasę. Była rewelacyjna: urocza, przebiegła, seksowna.. Bomba Very Happy No i ten głos...
Velma - pani Kowalewska zdecydowanie nie jest moją Velmą. Ani wokalnie, ani aktorsko. Jej głos, sposób w jaki gra i nawet wygląd nie pasuje mi w tym spektaklu.
Billy - Rafał Ostrowski jest stworzony do takich ról. Świetnie zagrana i zaśpiewana postać. Uwielbiam te jego wszystkie wybuchy.. Duuże brawa.
Amos - Tutaj chyba nie muszę nic pisać... Genialna krecja. I trzeba przyznać, że jak na "bycie niezauważalnym" Andrzej Śledź był wyjątkowo zauważalny Smile
Mama Morton - Wczoraj było dużo lepiej niż w listopadzie. Rola nie za duża, ale JAKA!
Fred - echh... rozdziaw Więcka jest niesamowity Smile Uwielbiam go w takich rolach i mogłabym tak oglądać i oglądać...

Jeśli chodzi o zespół.. Niekwestionowaną gwiazdą wczorajszego wieczora (jak i sprawcą niekontrolowanych wybuchów śmiechu) był Mateusz Brzeziński. To co on wyprawiał w scenie sądu *__* Bezczelnie odciągał uwagę od tego, co działo się na scenie. Chciałabym nagrać sobie jego miny i puszczać przed snem xD Poza tym Marek Kaliszuk, Seba Wisłocki, Jerzy Michalski, Kasia Kurdej, Ula Bańka..

Wczoraj oglądało mi się lepiej niż za pierwszym razem, i mimo tego, że bardzo mi się podobało, to jednak nie będę płakała za tym spektaklem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Chicago Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1