Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Spekulacje obsadowe
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Fame
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
ola
KMTM


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: czarna dupa

PostWysłany: Pon 21:03, 23 Mar 2009    Temat postu:

CARMEN- RENIA GOSŁAWSKA

od poczatku do konca przemyslana rola. juz w pierwszej scenie.. kiedy pani Bel typuje oosby i zwraca sie do carmen "Ty nie".. Carmen już stoi oburzona.. pozniej życie to gra.. zaczepia swoimi wdziekami.. kusi facetow.. scena w klasie podczas sprawdzania obecnosci.. pewnie siebie "to jaaaa". jak jest proboa baletu i nauczyeilka kaze tyronowi tanczyc z iris.. carmen patrzac na to juz pelna zlosci sobie pieknie przytupuje nozka.. Zbliza sie.. wchodzi z klasa.. uwielbiam jak wymienia zdania z Mabel.. albo jak mowi "powiedz mu ze bedzie tego zalował.."i tak super wskazuje na tyrona palcem.. jak wchodzi po tych schodach.. jak gwiazda.. alboo jak schodzi z "bujania" sie na linie... idzie z taka klasa.. i seksapilem.. tanczy rewelacyjnie.. swietnie patrzy w oczy partnerowi.. albo jak tlum jej pada do stop.. idzie pewnie i dumnie... modlitwa mabel..tak uroczo ja zaczepia.. podszczypuje i smieje..jak prosi pania szerman o zgode na casting.. jak tylko ona sie nie zgadza.. idzie dumnym krokiem i widac ze ma ja w dupie bo i tak posatwi na swoim.. scena z nickiem kiedy pokazuje mu jak sie odpreza jest bardzo uwodzicielska.. i z takim ponizeniem wita serene..albo jak przychodzi do szloma z tekstem piosenki.. slodzi mu.. jest mila.. a za chwile juz z ta cala swoja pewnoscia.. "mamy hitttt".. jak zegna sie ze szlomem.. chce mu wytlumaczyc.. ale zaraz pokazuje mu gdzie jest jego miejsce.. jest bezwzgledna bo wie co chce osiagnac i co jest dla niej wazne.. carmen jako kobieta upadla... sesja fotograficzna... zawsze mi sie chce ryczec.. widac jak jest traktowana.. jak szmata.. krzyczy i wrzeszczy ale coz.. musi sie rozberac... powrot z la... ledwo trzymajaca sie na nogach.. naturalnie przewracajaca sie.. drapie sie jak cpun.. oblizuje lapy.. to co w ogole dzieje sie z jej cialem przy la przyprawia o ryk i dreszcze... tak autentycznie ze nie da sie tego opisac.. nie moze usiedziec w miejscu..rusza ja na wszytskie strony swiata.. tu sie kladzie..zaraz wstaje..buja sie na boki.. no i final... niesamowita energia..

Renia stworzyla wspaniala postac... za ktora wstaje klaszcze a pozniej padam do stop.


Ostatnio zmieniony przez ola dnia Pon 21:38, 23 Mar 2009, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polajda
KMTM


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 22:13, 23 Mar 2009    Temat postu:

Ola mnie troszkę natchnęła i napiszę coś dłuższego o naszej Carmen

Dla mnie jest to mistrzowska rola. Urzeka mnie już na samym początku gdzie jest pewna siebie, pełna seksapilu, wdzięku.. już podczas egzaminów pokazuje, że ma siebie za lepszą i wie, że jest dobra. Podczas życie to gra wije się między innymi uczniami.. posyła zalotne spojrzenia facetom, jej mina mówi " ja tutaj rządzę!" to jest ekstra... cały czas jest Carmen. Zero odprężenia. Podoba mi się w pierwszej scenie z Tyronem.. kiedy z ręką w górze mówi " żartowałam" jest tam taka ironiczna.. podoba mi się to. Następnie, gdy gasi Jose tekstem " zakaz wjazdu". Podczas pierwszego tańca Tyrona z Iris przez chwile udaje jej sie pokazać, że jest twarda, mimo ze lekko oburzona hmm 'lekko' uwielbiam jak zaczyna nerwowa ruszac nogą, pozniej zaczyna cala juz posuwac się do przodu, az w koncu ie wytrzymuje i wybiega. pozniej kiedy zaczyna ćpać.. bardzo mi się podoba, bo widać, że jest trochę przestraszona, że jest to dla niej nowe...
następnie mała przemiana. wraz ze zmiana wlosow wydaje mi sie, ze mamy inna carmen niz na poczatku. jeszcze bardziej pewną siebie. tutaj juz wie jaki jest jej cel i zrobi wszystko, zeby do niego dojsc. tak jak ola wspomniala jej dialogi z Mabel są świetne. W zbliża się podoba mi się jej wdzięk, seksapil, pewność siebie. pokazuje ' tak to ja jestem najlepsza, patrzcie na mnie!' w scenie kiedy przychodzi do schloma z tekstem jest z początku taka słodka.. wydaje mi się, że chce wzbudzic zainteresowanie schloma.. a gdy ten wkręca się w pomysł z piosenką ona już wraca do swoich normalnych zachowan czyli jest pewna siebie i w ogole.. jakby to był kolejny ' zabieg' zeby osiagnac swoj cel- sławę
pozniej drugi akt...
carmen wyjezdza, zostawia wszystko. najwazniejsza jest sława.
scena striptizu.. rewelacja jak dla mnie. kazdy jej krzyk przyprawia mnie o dreszcze. chce mi sie plakac.. carmen się stoczyła. nic nie poszlo po jej myśli.
powrot z la... gdy tylko widze jak ledwo trzyma sie na nogach... jak zatacza się.. jaką ma minę.. jej twarz, gesty wyraza wszystko - rycze. wywołuje we mnie takie emocje... od razu mam gejzer. wszystkie ćpuńskie zachowania.. drapanie się, wycieranie nosa... oblizywanie- jest to tak niesamowicie prawdziwe! jak śpiewa o la . nie mam słów.
w finale już wiadomo... wulkan energii

Dla mnie ta postać jest niesamowicie stworzona. Jest od początku do końca prawdziwa, ma mnóstwo emocji i za to wielkie DZIĘKI dla Reni. Klaszcze, padam do stop tak jak ola i nie wiem co jeszcze ;p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 22:24, 16 Lis 2009    Temat postu:

Odświeżyłam sobie część obsady, której dawno nie widziałam i po przemyśleniach wyszło mi to:

Serena - obie bardzo lubię. Są fragmenty, gdzie wolę Gosię i takie, gdzie wolę Dorotę. Nie potrafię wybrać i chcę oglądać obie na zmianę.
Nick - wolę Łukasza. Ale za samą rolą i tak nie przepadam. Coś mi w niej nie pasuje...
Iris - tutaj też w sumie nie wiem, którą bardziej lubię. Julia jest bardziej ostra i bardziej wredna. To bardzo pasuje do tej postaci. Z drugiej strony Eliza mimo wszystko wydaje się być bardziej ludzka. Obie są super i obie chcę oglądać.
Tyrone - ZDECYDOWANIE Adam Zawicki! Bez dwóch zdań. Jak już pisałam, zdarzyło się parę momentów, gdzie było lekko sztucznie. Jednak jeśli chodzi o całość naprawdę był świetny.

...reszta bez zmian.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateuo
KMTM


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ustka/Słupsk

PostWysłany: Pon 22:40, 16 Lis 2009    Temat postu:

KOCHAM Serenę Gosi Regent - jest idealna!!!
Polubiłem Jose Bacajewskiego
Wolę Nicka Kaliszuka, gdyby jeszcze wokal troszkę był lepszy to by było idealnie. Smile

W Fame wszyscy są cudni. SmileSmileSmile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 17:39, 08 Lut 2010    Temat postu:

No to widziałam już obie obsady po równo, poza Cielęcinką, którą miałam w proporcji 3:1 z przewagą Marty Bacajewskiej. Wypadałoby zatem coś naskrobać.

Jeśli chodzi o Nicka, tu chyba nikt nie będzie zaskoczony, że wolę Łukasza, ale w sobotę Marek pokazał się od naprawdę dobrej strony i zagrał fajnie, już bez tych gwiazdorskich naleciałości, których tak nie lubiłam. Odniosłam wrażenie, że jest Nickiem trochę wrednym, wywyższającym się nad swoje otoczenie, doskonale świadomym tego, że jest już aktorem w większym lub mniejszym stopniu i wymagającym dużo zarówno od siebie, jak i od otoczenia, przy czym ma pretensje o to, że inni nie traktują pracy tak samo poważnie. Bardzo skupiony na sobie, poważny, uśmiechał się właściwie tylko pod sam koniec i przez to wydawał się postacią mocno kontrastującą z otoczeniem, od którego świadomie się izolował, bo co on się będzie spoufalał z takim pospólstwem, on, gwiazdor. Łukasz natomiast był Nickiem trochę "nawiedzonym" - znerwicowany, podekscytowany perspektywą poważnej pracy nad własnym warsztatem i możliwością rozwijania się w takiej placówce, stara się, jak tylko może wykazać, ale i rozwijać, nauczyciela od aktorstwa niemalże idolizuje (w przeciwieństwie do Marka, który patrzy na pana Meyersa z pewnego rodzaju niechęcią, jakby chciał pokazać, że on umie lepiej), wychodzi z siebie, żeby wyciągnąć jak najwięcej z lekcji i bije od niego taki szczery, młodzieńczy entuzjazm oraz pewna naiwność, która szybko staje się dla niego przeszkodą w kontaktach z otoczeniem, z kolegami, którzy tego entuzjazmu i zapału nie podzielają i z którego pokpiwają. O ile Marek sam świadomie odcina się od kolegów, o tyle Łukasz stara się być towarzyski i pomocny, ale nie wychodzi mu właśnie ze względu na te różnice w podejściu do pracy, szkoły. Jest trochę takim „nerdem,” prawdziwym entuzjastą, i przez to, że właśnie otoczenie nie do końca pojmuje ten jego zapał, poniekąd się z jego postacią identyfikowałam Wink „Chcę znaleźć zaklęcie” w jego wykonaniu to właśnie pełen ekscytacji manifest pragnień zostania aktorem – opowiadając o tym Serenie, cały się rozświetla pięknem własnych marzeń, jakby snuł jakąś niesamowitą opowieść, jest tym niesamowicie podniecony i naprawdę wygląda jak hobbysta, który trafił na swój ulubiony temat (albo jak musicalowa maniaczka rozgadana na temat ukochanego przedstawienia ^^), u Marka natomiast jest to bardzo świadome, pewne siebie, nieco buńczuczne stwierdzenie, że owszem, on chciałby to zaklęcie znaleźć, ale w pewnym stopniu już jest na dobrej drodze, jest pewny siebie, przekonany o własnym talencie i potencjale i cieszy go publiczność w postaci Sereny, przed którą może się wykazać i którą traktuje dosyć protekcjonalnie. Transformacja u obu panów przebiega nieco inaczej – Marek pod koniec robi się nieco bardziej otwarty, ale też jednocześnie bardziej pewny siebie, chociaż przy repryzie „Zagrajmy scenę” widać, że on zdaje sobie sprawę, że w tej pogoni za pracą zaprzepaścił coś ważnego, czego już nie odzyska, i tego żałuje. Łukasz natomiast jest już bardziej świadomy, dojrzały, bardziej pewny siebie, ale też mniej odizolowany od otoczenia, bardziej wrażliwy na innych, przede wszystkim na Serenę, z którą już nie układa sobie przyszłości, ale którą lepiej rozumie – lepiej rozumie też samego siebie. Oba te podejścia są fajnie pomyślane, chociaż skrajnie inne, i właściwie oba mi pasują – z tym, że w przypadku Łukasza dochodzi też fenomenalny wokal i więcej humoru, trochę nawet autoparodii i dużo dystansu, i dlatego właśnie skłaniam się bardziej ku niemu Smile

Jeśli chodzi o Serenę, tu znowu skrajnie inne podejścia i ciekawe uzupełnienie obu Nicków. Dorota jest mniej zakręconym, a bardziej konkretnym dziewczęciem, która na początku jest trochę zahukana i nieśmiała, ale potem robi się coraz bardziej zdecydowana, pewna siebie i twardo stąpająca po ziemi. Nie ma w sobie tej… inności, co Gosia, po której od razu widać, że ta dziewczyna ma swój świat gdzieś tam w chmurach i tylko czasami zagląda do tego prawdziwego z krótką wizytą, żeby dowiedzieć się, co słychać. W zestawieniu Łukasz/Dorota i Kaliszuk/Gosia wyglądało to ciekawie, jak te dwie różne osobowości ścierały się ze sobą, i w obu dominowały różne osoby – Dorota była tą silniejszą w relacji z Łukaszem i naiwność oraz charakter partnera ją denerwowały, Marek dominował nad zahukaną, zakręconą Gosią, którą traktował trochę jak irytującą młodszą siostrę czepiającą się nie wiadomo czego. Wydaje mi się, że bardzo kompatybilni byliby w odwrotnym zestawieniu: dwóch nakręconych entuzjastów żyjących swoim światem, jak Łukasz i Gosia, oraz dwójka silnych osobowości ścierających się ze sobą emocjonalnie, jak pewnie byłoby w przypadku Doroty i Marka. Chciałabym móc ich kiedyś zobaczyć właśnie w takim zestawieniu, to z pewnością byłoby ciekawe. Wracając zaś do samych pań, obie śpiewały świetnie, a już na spektaklu sobotnim Gosia swoim wokalem naprawdę mnie zachwyciła, i chociaż obie są bardzo dobre i naturalne, ja jednak bardziej skłaniam się ku interpretacji Gosi, po prostu jej Serena bardziej pasuje do mojego wyobrażenia tej postaci. W sobotę była po prostu genialna.

Tyrone – wolę Adama Zawickiego, którego co prawda słabo pamiętam, pamiętam za to, że podobał mi się bardziej, niż Czarek Krukowski, był po prostu bardziej naturalny i swobodny – ale i Krukowski nie raził, miał sceny bardzo dobre (np. czytanie na głos w klasie i dla Iris), nie raziło mnie szczególnie właściwie nic poza rapem, który był przekrzyczany i jeśli wcześniej rzeczywiście był tak sztuczny, to moje gratulacje, bardzo się poprawił. Beat box wyszedł cudnie w wykonaniu obu panów.

Iris – aktorsko wolę Julię Frankowską, która jest bardziej ostra, zasadnicza, czuje, że musi walczyć o swoje w tej szkole, gdzie jej nie akceptują, i nie traci tej rezerwy do końca właściwie w żadnej scenie – jej maska pęka dopiero, kiedy wiąże się z Tyrone’em, i w relacjach z nim czuje, że może nieco odsłonić swoją zbroję i wpuścić tam uśmiech. Ten związek dużo jej daje i bardzo podobała mi się właśnie w tych scenach, kiedy powoli w kontaktach z nim rozkwita. Eliza z kolei zachowuje dystans właściwie tylko na początku, a potem znajduje wspólny język z grupą, nawet, jeśli nie z Carmen, z którą obie Iris prowadzą rywalizację właściwie bez przerwy. Lepiej tańczy od Julii, jest bardziej uśmiechnięta i serdeczna, ale ja chyba wolę właśnie tę rezerwę, dystans, wyraźną odrębność Frankowskiej. Obie grają fajnie, po prostu tak, jak w przypadku Sereny, osobiste moje widzimisię.

Cielęcinka – wolę raczej Martę. Szczypińską widziałam aż raz i może mój osąd wynika z przyzwyczajenia, ale miałam wrażenie, że Marta jest bardziej widoczna, zadziorna, ale i weselsza, przyjemniejsza w odbiorze, bardziej na luzie – taka typowa rockmenka niepokorna, pyskująca, ale nie pozbawiona ciepła, po prostu sympatyczna. Małgorzata z kolei jest bardzo naturalna, ale trochę mniej widoczna: bardziej ostra, konkretna, mniej przyjemna, prawie wcale się nie uśmiecha (dopiero pod koniec), trochę herszt-baba czująca się trochę zagrożona, i przez to nadskakująca innym. Podejście Marty bardziej mi pasuje, chociaż na początku, w kwestii „udało się” rozpoczynającej „Hard work,” Szczypińska wypada dużo lepiej.

Joe Vegas – hm, hm, hm. Jednak Wisłocki, chociaż w niektórych scenach wolę Bacajewskiego, np bawienie się z kolegami tuż po oberwaniu ręcznikiem od Carmen w jego wykonaniu wypada dużo bardziej naturalnie. Seba za to podobał mi się bardziej w swojej popisowej piosence, lepiej punktował, miał wyraźniejsze puenty i był przez to zabawniejszy. Wydaje mi się też lepszy w reakcji na wieść o obsadzeniu go w roli Romea, Bacajewski z kolei lepiej wypada w nawijaniu z Carmen po hiszpańsku… I to chyba zależy od sceny, ale więcej było takich, w których podobał mi się Sebastian, dlatego też chyba obstaję przy nim. Był w moim odczuciu po prostu… „bardziej,” a chociaż rozumiem, że to „bardziej” może niektórych denerwować, mi osobiście w większości scen pasowało, bo Vega w końcu jest postacią, która jest zdecydowanie „bardziej” w samym założeniu scenariusza. A skoro już ma być przerysowanie, to lepiej, żeby była to postać bardziej wyrazista, a taki jest Wisło. O.

Jako Pana z Parasolem wolę Tomka Podsiadłego – jego miny są ujmująco „glamourowe,” ma też nieco lepiej wypracowane ruchy i zdmuchiwanie go przez wiatr w scenie beat boxu wypada lepiej, niż u Pawła Kubata – no i Paweł nie sypie deszczem gotówki na orkiestron i pierwsze rzędy Wink

Last but not least, pan Diler – i Żabka, i Michalski bardzo mi się podobali i Krzysiek Żabka to była bardzo miła niespodzianka. Sex machine na medal.

I cóż, z ról zamiennych to chyba wszyscy… czy może kogoś pominęłam?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 19:53, 08 Lut 2010    Temat postu:

Draco Maleficium napisał:
Cielęcinka – wolę raczej Martę. Szczypińską widziałam aż raz i może mój osąd wynika z przyzwyczajenia, ale miałam wrażenie, że Marta jest bardziej widoczna, zadziorna, ale i weselsza, przyjemniejsza w odbiorze, bardziej na luzie – taka typowa rockmenka niepokorna, pyskująca, ale nie pozbawiona ciepła, po prostu sympatyczna. Małgorzata z kolei jest bardzo naturalna, ale trochę mniej widoczna: bardziej ostra, konkretna, mniej przyjemna, prawie wcale się nie uśmiecha (dopiero pod koniec), trochę herszt-baba czująca się trochę zagrożona, i przez to nadskakująca innym. Podejście Marty bardziej mi pasuje, chociaż na początku, w kwestii „udało się” rozpoczynającej „Hard work,” Szczypińska wypada dużo lepiej.


...Oo. To ja odniosłam akurat totalnie inne wrażenie Smile Dla mnie to Grace w wykonaniu Marty jest mniej sympatyczna, bardziej zadziorna i bardziej ostra. Widać po niej, że jest bardzo "męska" i że - mówiąc krótko - nie da sobie w kaszę dmuchać. Jednocześnie jest też większą buntowniczką. Małgosia moim zdaniem była właśnie bardziej kobieca i bardziej sympatyczna, trochę delikatniejsza. Tak jakby na początku (szczególnie wobec Schloma) chciała pokazać, że jest ostra, a później stopniowo zdejmowała maskę. Nie potrafię powiedzieć, która podobała mi się bardziej. Są sceny w których wolę Martę i takie, w których lepiej wypada Małgosia. Obie są inne i bardzo dobrze. Obie lubię chyba tak samo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateuo
KMTM


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ustka/Słupsk

PostWysłany: Pon 11:58, 05 Kwi 2010    Temat postu:

Nie wiem, czy wiecie, ale Karolina Merda spodziewa się dzidziusia, czego dowiedzieliśmy się na Błogosławionych. Oczywiście gratuluję jej jak i Krzyśkowi Wojciechowskiemu Smile

Jak myślicie, kto zagra Mabel w nowym sezonie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polajda
KMTM


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 14:20, 05 Kwi 2010    Temat postu:

ja bym widziała Martę Smuk, ale nie wiem czy to możliwe Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mateuo
KMTM


Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ustka/Słupsk

PostWysłany: Pon 15:49, 05 Kwi 2010    Temat postu:

No wg mnie ona byłaby idealna Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 17:00, 05 Kwi 2010    Temat postu:

Jak już o tym wspomnieliście... tak, zdecydowanie to widzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Fame Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 7 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1