Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wrażenia ^^
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Footloose - wrzuć luz!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
magnez



Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 14:12, 05 Paź 2009    Temat postu:

wczoraj przede wszystkim JEDEN Z NAJLEPSZYCH spektakli Kaliszuka !!!

Ostatnio zmieniony przez magnez dnia Pon 14:17, 05 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
polajda
KMTM


Dołączył: 01 Maj 2008
Posty: 1456
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 14:55, 05 Paź 2009    Temat postu:

potwierdzam Very Happy dla mnie to też był najlepszy spektakl Marka jaki widziałam .Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 18:16, 05 Paź 2009    Temat postu:

Żesz no, musieli, *musieli* sobotni spektakl robić zamknięty?!?! Crying or Very sad Po piątkowym PiBie wiedziałam, że zespół jest w takiej formie, jak nigdy, rozhasany, uhahany, gotowy do dodawania mnóstwa od siebie, głupawkogenny... Było pewne, że i "Foot" będzie w podobnym klimacie, w dodatku obsada, której nie widziałam, a taki spektakl - z taką swobodną atmosferą i z taką obsadą - już się nie nadarzy... Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ag@



Dołączył: 03 Lut 2009
Posty: 38
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:36, 05 Paź 2009    Temat postu:

Nieobecnością na sobotnim Foocie właściwie niczego nie straciłaś. Było sporo wpadek bo dawno nie grali.
Dopiero w niedzielę dali czadu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
magnez



Dołączył: 12 Paź 2008
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 20:08, 05 Paź 2009    Temat postu:

w niedzielę było idealnie !!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Sob 14:14, 23 Sty 2010    Temat postu:

22.01.2010 - ekhym. Dzień Dziadka XD

Marek Kaliszuk
Jerzy Michalski
Aleksandra Meller
Karolina Trębacz
Andrzej Śledź
Łukasz Dziedzic
Zbigniew Sikora

Dawno, oj, bardzo dawno nie byłam na Foocie, od mojego pierwszego i jedynego razu minęło wiele księżyców, zatem niewiele ciekawostek byłam w stanie wypatrzyć, skupię się przeto na wrażeniach bardziej ogólnych, a przynajmniej z takim zamierzeniem zasiadam do pisania i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Po pierwsze, to był mój pierwszy spektakl z Markiem w roli Rena i byłam szalenie ciekawa, jak wypadnie, bo wg grona fanek to jest właśnie rola, w której sprawdza się najlepiej. W scenie otwierającej był jeszcze jakiś taki niemrawy, jakby nierozśpiewany i nie-roztańczony, bo brakowało mu energii, a nawet pewności w staniu na nogach - podczas schodzenia w obrocie zaliczył wywrotkę. Wraz z rozkręcaniem się spektaklu rozkręcał się i Marek, chociaż był tego dnia już do końca bardzo nierówny: były sceny bardzo dobre, jak na przykład cała sekwencja w Burger Blaście czy chociażby "Roznosi mnie," a były sceny, krótko mówiąc, położone, jak w zamierzeniu gniewne wykrzykiwanie pod mostem żali w stronę ojca - to akurat bolało, i nie w sensie emocjonalnym. Marek jest Renem zupełnie innym, niż Ren Wisłockiego, który rzuca się i miota, i jest przy tym przerysowany, ale tak, że to przerysowanie pasuje do postaci i nie razi. W jego przypadku rzeczywiście można mówić o gniewie i wyładowywanej frustracji. Marek natomiast jest przede wszystkim zagubiony i trochę zahukany w nowym otoczeniu, nie bardzo wie, jak ma się zachowywać, próbuje się wpasować w społeczność, ale nie do końca mu wychodzi i to głównie przez to, a nie przez własną agresję, mieszkańcy Bomont są do niego uprzedzeni. Mniej jest to zbuntowany rebeliant, a bardziej serdeczny, przyjemny, ale mocno zagubiony i szukający swojego miejsca nastolatek. Interpretacja też fajna, ciekawa, i było sporo scen, w których to podejście, połączone z urokiem osobistym Marka, dawało efekt ujmującej naturalności, wprawiało nawet w pewne rozczulenie. Jednak sprawia to, że teksty o wyładowywaniu złości w rozmowie z pastorem są mniej uzasadnione, a krótkie zdanie "Roznosi mnie" w tej samej scenie było wypowiedziane z pokorą, zrezygnowaniem, i wcale nie było widać, że tego Rena roznosi Smile Kolejny charakterystyczny element to bieganie - Ren Marka bardzo dużo biega, to chyba był jego ulubiony sposób schodzenia ze sceny, co nie zawsze pasowało, na przykład tuż po pobiciu go przez gang Niedobrego Więck... eeee... Chucka. Pokopali go, poturbowali, a Marek podnosi się po chwili i jakby nigdy nic zwiewa, nawet nie kulejąc. Wokalnie też było nierówno - często brakowało oddechu, siły dźwięku, podparcia, co może być wynikiem pewnych braków w kondycji, zmęczenia. "Prawie raj" i sam początek były chyba najsłabiej zaśpiewane. Dla odmiany "Roznosi mnie" i "Bóg pomaga nam" wyszło naprawdę bardzo fajnie i swobodnie, więc ja nie wiem, co jest nie tak i czemu Marek miejscami śpiewa tak, że cała siedzę w zacieszach, a w następnej już mam ochotę schować głowę w dłonie. Ogólnie jednak bilans wypada na korzyść, bo więcej scen było bardziej na "tak" niż na "nie" i ogółem mówiąc, jestem zadowolona.

Kolejną nowością była dla mnie Ariel Oli Meller - wcześniej widziałam Kasię Kurdej i pamiętam ją jako pyskatą rebeliantkę. Ola była dużo łagodniejsza i bardziej serdeczna, zwłaszcza w kontaktach z przyjaciółkami, a jednocześnie potrafiła nadać sobie aury pewnej tajemniczości, wyjątkowości, tak, że pomimo jej oczywistych sympatii i dobrego kontaktu z otoczeniem miało się wrażenie, że ta dziewczyna naprawdę jest inna niż wszystkie i drzemie w niej dużo więcej, niż widać na pierwszy rzut oka. Ola była też bardziej naturalna w kontaktach z rodzicami - widać było po niej, że zależy jej na naprawieniu stosunków z ojcem i naprawdę się stara, a jednocześnie postawa ojca doprowadza ją do furii. Z tym, że nie jest to furia typowa dla zbuntowanej bez powodu nastolatki - ten gniew ma głębokie podłoże, co widać najpiękniej w scenie, kiedy mówi o tym, że czuje się jak więzień. Wczoraj podobała mi się właściwie bez zarzutu, poza jedną sceną w barze, kiedy dziewczyny rozmawiają o Królu Arturze i Camelot - ale ta scena jest ogólnie tak sztuczna, głównie przez sam tekst i sposób wyreżyserowania, że nie podoba mi się właściwie w żadnym wykonaniu. Ola miała momenty, kiedy jej kwestie brzmiały mało przekonująco, używała wtedy pewnego zawieszenia głosu, mało naturalnego (m.in. w kwestii o tym, że wszystkie wiersze są zadedykowane Bobby'emu), ale te momenty pojawiły się może dwa razy. Wokalnie też przyjemnie, zatem ogólnie - pozytywnie.

Andrzej Śledź, czyli ostatnia osoba z wczorajszego składu, której nie miałam jeszcze okazji oglądać - zbyt kiepsko pamiętam Marka Richtera, żeby silić się na porównania, ale ogólnie rzecz biorąc, pan Śledź bardzo mi się podobał. Stanowczy, silnie wierzący w to, co mówi, zapatrzony - ślepo - we własne idee i poglądy, a także we własny ból, przez co nie jest w stanie dobrze zobaczyć tego, co się dzieje dookoła i jaką krzywdę on sam wyrządza nie tylko swojej rodzinie, ale i całemu miasteczku. Świadoma, złożona postać, piękny śpiew, wszystko naturalne i przemyślane, czyli jak zwykle klasa i nie mam się do czego przyczepić - może tylko do tego, że przy niektórych scenach z Pastorem moja uwaga nieco dryfowała, ale to już nie wina aktorów, tylko samej fabuły i niezbyt porywającej muzyki, drugi monolog zresztą chyba bym wywaliła, tempo spektaklu by na tym raczej zyskało.

Co do reszty zespołu, tu nie mam do powiedzenia nic prócz pozytywów Very Happy Rusty to rola jakby idealnie stworzona na warunki Karoliny Trębacz - widać, że świetnie się czuje i z tą postacią, i w tych piosenkach, w których jej wspaniały głos może się pokazać w pełnej krasie. Mnóstwo wdzięku, uroku, humoru, trochę trzpiotowatości, ale i dobrego serduszka, ujmujący przykład prostej, małomiasteczkowej dziewczyny, która niewiele chce od życia poza "facetem, który zrobiłby pierwszy krok." Jej przyjaciółki równie świetne, jak je zapamiętałam, a nawet lepiej - brzmiały niesamowicie i "Śledzą cię czyjeś oczy" to wczoraj była uczta dla zmysłów, przede wszystkim dla słuchu. Taka kombinacja świetnych, rockowych kobiecych głosów...! Chciałoby się tylko słuchać i słuchać tych wbijających w fotel harmonii. Willard to moim zdaniem najlepsza obecnie rola Jerzego Michalskiego - wypadł wczoraj naprawdę fenomenalnie! Jąkanie się na miejscu, ale i prostota, humor, dystans do samego siebie, skopanie "duuu-uuuu-uuupy" wyszło jak zwykle fenomenalnie, a już początek drugiego aktu i cała scena w barze zasługują na medal i standing. Uwielbiam tego Willarda! Podobnie, jak uwielbiam Alicję Piotrowską w roli pastorowej Moore - skomplikowana, ciepła postać matki "uczącej się milczenia," stojącej jakoby na barykadzie między dwoma zwaśnionymi stronami i pragnącej, żeby wszystko było jak dawniej i żeby rodzina jakoś wróciła na dobry tor. Tomek Więcek jako Chuck niestety jakiś taki... niemrawy był Sad Nie było źle, ale nie było też tego wybuchu entuzjazmu, jaki pamiętam z ostatniego Foota, trochę szkoda. Jacek Wester ma bardzo niewdzięczną rolę, bo jego piosenka rzeczywiście ma niewiele sensu i treści właściwie zero, ale jako rozrywkowy rock'n'rollowiec wypadł przekonująco i uroczo tańczył z Karoliną. Za to Dziadu jako Trener zrobił się wybitnie wredny i nieprzyjemny i patrząc na jego podejście do uczniów, miałam wrażenie, że brał przykład z Severusa Snape'a XD Ze złośliwą satysfakcją sypał czyszczącej podłogę Gosi Regent popiół z papierosa na świeżo wymytą powierzchnię raz po raz, doprowadzając dziewczę do histerii, czerpał też ogromną frajdę z napastowania Rena psychicznie tekstem o tym, że to przez niego ojciec ich zostawił, a następne wlepianie pompek to już w ogóle była czysta tyrania. Na zebraniu rady miasta, kiedy Vi każe mu usiąść, siedział z fochem, którym nie wzgardziłby najbardziej nawet nieznośny czterolatek, i ani myślał spojrzeć gdziekolwiek poza własnymi, skrzyżowanymi na piersi ramionami, aż do końca sceny. Na finale nie było dzikich szaleństw, jakie zapamiętałam z marca 2008, tym razem Trener tańczył na modłę "Ja tu jestem supermen!" i jednocześnie przy gibaniu nóżkami wzrok miał tak surowy, że powinien nim spopielić połowę widowni. Ekhym, to tyle, jeśli chodzi o Trenera Wink Anna Andrzejewska jako jego żona fenomenalna jak zwykle, a skoro już przy zespole jesteśmy, to muszę absolutnie wyróżnić parę Nerdów: Krzysia Wojciechowskiego i Dorotę Krukowską. Cóż za para! Odziani w ogromne okulary, dziwacznie poubierani, walili przeurocze miny, flirtowali ze sobą nieśmiało, a już Krzysiu w ogóle sprawiał wrażenie typowego "nerda" szkolnego, który całe swoje życie spędza przed ekranem komputera, zajadając się chipsami, i rozprawia z zawziętością o tym, co to on ostatnio zrobił w "Warcrafcie." Przez większość scen zespołowych patrzyłam przede wszystkim na niego, bo to, co wyprawiał, to było niesamowite po prostu Laughing Przyjemna też była Agnieszka Kaczor w "Chcę bohatera." Natomiast kto nie widział Sebastiana Wisłockiego uskuteczniającego pompki za pomocą nie rąk, a... ekhym... miednicy, w dodatku bardzo zamaszysto-posuwiście, ten doprawdy życia nie zna. Spąsowiałam, jam wstydliwe dziewczę.

To były najbardziej wyróżniające się elementy, ale tak naprawdę cały zespół zasługuje na medal, bo wszystko było bardzo energiczne, szybkie, wesołe, z ogromną dawką humoru i zapałem, który znowu rozszedł się po widzach jak ogień po sianie. Foot nie należy do moich ulubionych spektakli, ma swoje wady - a nawet więcej niż jedną - i cała ta historia jest w gruncie rzeczy strasznie naiwna, ale Baduszkowa oprawiła ją w tak radosny koktajl energii i zabawy, że nie sposób nie oglądać tego z przyjemnością, gibaniem się i przytupywaniem do taktu (co z resztą w Finale robiłam energicznie, bo powstrzymać się nie mogłam). Parę scen mi się dłużyło, ale ogólnie rzecz biorąc to był kolejny bardzo miło spędzony wieczór, zespół dawał z siebie 100% i zapewnił godziwą rozrywkę na wysokim poziomie. Dobrze od czasu do czasu wrzucić luz, czego i wam w najbliższym czasie życzę. Wpadek, co odnotowuję z niejakim żalem, nie było, poza wywrotką Marka w pierwszej scenie.

Za to w czwartek, jak mi zrelacjonowały dziewczyny, już w Finale, kiedy Dziadu podnosi panie i potem ma wycofać się do tuptania w "Chcę bohatera," Łukasz za późno obrócił się i w rezultacie zaplątał mocno w tańczących już za rączkę na środku Karolinę i Michalskiego. Łukasz siał chaos i ponoć długo nie mógł się wyplątać, co zaowocowało głupawką zarówno i niego, jak i u jego ofiar, i po paru dość bolesnych próbach uwolnienia się slalomem dotarł do Andrzejewskiej, kiedy "Chcę bohatera" już dawno się zaczęło. A kiedy ja byłam, nic takiego się nie zdarzyło, buuu.

W ramach post scriptum, żeby nie było tak słodko, dwa apele z natury odzieżowych: błagam, błagam, błagam, niech Łukasz D. dostanie wreszcie nowy garnitur skrojony tak, żeby na niego pasował, zamiast chodzić w garniturze Rafała Ostrowskiego, w którym wygląda, jakby mógłby tam rozbić namiot! W końcu ile to już lat, odkąd Dziadu jest w Footloosie, dwa? Chyba już czas najwyższy? Niechby wziął choćby jakiś własny garnitur z domu, bo ten... no uch. I kolejna sprawa: bluzeczka Karoliny Trębacz na początku II aktu, w której śpiewa "Niech żyje chłopak mój." No proszę. Ja rozumiem, że panom się to może podobać i Karolina jest dziewczyną atrakcyjną, ale ja czułam się bardzo niekomfortowo, patrząc na nią i zastanawiając się mrocznie, kiedy "coś" wyskoczy. Zdecydowanie za mała ta bluzeczka i więcej odsłania, niż zasłania, i do tego stopnia jest to moim zdaniem niesmaczne. No, to tyle z moich narzekań.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
KMTM


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: czarna dupa

PostWysłany: Sob 16:30, 23 Sty 2010    Temat postu:

Draco Maleficium napisał:
22.01.2010 - ekhym. Dzień Dziadka XD


W ramach post scriptum, żeby nie było tak słodko, dwa apele z natury odzieżowych: błagam, błagam, błagam, niech Łukasz D. dostanie wreszcie nowy garnitur skrojony tak, żeby na niego pasował, zamiast chodzić w garniturze Rafała Ostrowskiego, bluzeczka Karoliny Trębacz na początku II aktu, w której śpiewa "Niech żyje chłopak mój." No proszę. Ja rozumiem, że panom się to może podobać i Karolina jest dziewczyną atrakcyjną, ale ja czułam się bardzo niekomfortowo, patrząc na nią i zastanawiając się mrocznie, kiedy "coś" wyskoczy.


myślisz ze oni mają wspolny kostium? Dziwne by to było...

a co do Karoliny bluzki...heh... pewnie to celewe w koncu dysko blaski po za miastem... trzeba podkreslic swoje wdzięki żeby wilarda oczarowac Razz
następnym razem zamknij oczy i podziwiaj to jak pięknie spiewa to na pewno bedzie pelen komfort:)SmileSmile


Ostatnio zmieniony przez ola dnia Sob 16:44, 23 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Sob 17:06, 23 Sty 2010    Temat postu:

Jestem nawet pewna, że oni mają ten sam kostium. Na Ostrowskim garnitur leży ładnie, normalnie, a Łukasz wygląda w nim, jak to określiła Margo, jakby kiedyś za młodu był rozrośniętym mięśniakiem, a teraz już stracił to i owo, ale przez te wszystkie lata nosił ten sam garnitur. Innymi słowy, pływa w nim. Innego wytłumaczenia nie znajduję.

I ja nie chcę zamykać oczu, bo ta scena jest za fajna, żeby ją tracić przez jedną bluzeczkę Wink Nawet piękny śpiew Karoliny, która była wczoraj w fantastycznej formie, nie odwrócił mojej uwagi od tego, że nie wyglądała już jak dziewczyna chcąca zaimponować, tylko raczej jak dama negocjowalnego afektu, co pasuje do "Lady Marmolade," ale w "Foocie" jest mało na miejscu. Czy Karolina Merda jako Rusty też była tak ubrana?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
KMTM


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: czarna dupa

PostWysłany: Sob 17:26, 23 Sty 2010    Temat postu:

matko ..dama negocjowalnego afektu.. jakie wyszukane słownictwo,jak ja nie wiem co to znaczy nawet ;p Sad
Karolina Merda ma inne ubranie..takie czerwone w kratke Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Nie 10:16, 24 Sty 2010    Temat postu:

Zgoda, owszem, przyznaję, to była przesada, ale przesada celowa, żeby podkreślić, że mi się to nie podobało Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Footloose - wrzuć luz! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1