Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Św. Franciszek w sztuce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Francesco
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Sob 13:09, 27 Gru 2008    Temat postu:

Czy ja wiem, czy to była obietnica? Po prostu stwierdzenie "A może bym zrobiła tłumaczenie...?", a potem, że może za dziesięć lat uda mi się skończyć Wink Na razie jeszcze nie przeczytałam, więc spokojnie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Czw 21:07, 01 Sty 2009    Temat postu:

Właśnie obejrzałam film "Francesco" z Mickey'em Rourkem i Heleną Bonham Carter. Ciekawy film, dosyć dokładnie opisuje życie Franciszka. Właściwie wszystko jest opowieścią Klary i braci, najbliższych Franciszkowi. Na początku jest wprawdzie dość chaotycznie i nie wiem czy bym wiele z początku zrozumiała, gdybym nie znała życiorysu Franka, ale potem już się rozkręca i wiadomo o co chodzi.
Dobrze jest obejrzeć taki film, żeby sobie nieco uzupełnić obraz o Franku. Jak ktoś czytał życiorys Franciszka, to wie np, że był wyszydzany przez ludzi, mieszkał z żebrakami etc, ale jak się to obejrzy na filmie (dośc dobrze pokazane, chwilami dość brutalnie wręcz) to zupełnie inaczej się to odbiera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 12:48, 10 Lut 2009    Temat postu:

W końcu skończyłam czytać "Spisek Franciszkanów" John'a Sack'a i muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia. Książka sama w sobie bardzo fajna. Ciekawie i lekko napisana, nie nudzi, wszystkie wątki dość ciekawie poprowadzone. Jednak zakończenie trochę mnie zniechęciło. Nie będę zdradzać jakie ono było, ale jakoś tak boleśnie mi się je czytało. Końcówka dość skutecznie burzy niektóre z moich (i pewnie nie tylko moich) wyobrażeń co do św. Franciszka. Sprawiła, że zaczęłam mieć wątpliwości, co do rzeczy w którą do tej pory głęboko wierzyłam i chcę wierzyć dalej. Nie mniej jednak mimo końcówki książka mi się bardzo podobała, kilka rzeczy mi rozjaśniła. No i w tej chwili jeszcze mniej przepadam za Eliszem Smile

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Wto 12:53, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 17:24, 10 Lut 2009    Temat postu:

Nie wiem, czy to, co napisałam zawiera ewentualne spoilery, starałam się nie zdradzić zakończenia, ale na wszelki wypadek jeśli macie ochotę przeczytać "Spisek" a jeszcze się do tego nie zabraliście, może poczytajcie to już po lekturze Smile

Miałam podobne wrażenia po przeczytaniu "Spisku" - zakończenie bardzo mnie zniechęciło i jako osoba wierząca odbierałam je jako usilną próbę wymuszenia ateistycznego spojrzenia na cud. Ale to w końcu powieść, prawda? Przygodowa powieść mająca przysporzyć rozrywki. Tę funkcję spełnia koncertowo. Co do zakończenia, kiedy czytałam więcej i więcej o Franciszku, natknęłam się między innymi i na teorię, którą wybrał dla swojej powieści Sack; jak każda teoria, ma ona swoich przeciwników i zwolenników, argumenty za i przeciw. Nie ma co brać tego, co napisał autor, za niepodważalną prawdę, bo w końcu nikt nie wie - i raczej się nie dowie - jak to naprawdę było. Człowiek niewierzący z pewnością uzna tę teorię za wygodną, bo niejako uspokaja go klepiąc po plecach i mówiąc "Spokojnie, nie było żadnego cudu czy boskiej interwencji, wszystko da się naukowo i logicznie wytłumaczyć." Wg mnie nie da się - i całe szczęście. Sam święty Franciszek do tej pory umyka wszelkim interpretacjom i naukowym badaniom, bo ile by biografii o nim nie napisano - z przeróżnych punktów widzenia, także i z ateistycznego - to i tak nie wyczerpie się jego duchowości i nie wytłumaczy wszystkich tajemnic. A ja dalej wierzę w co wierzyłam Wink

Brat Eliasz, brat Eliasz... im więcej czytam, tym bardziej mi go szkoda. Historia potrzebuje swoich złoczyńców i nasz demoniczny braciszek zdaje się pasować do tej funkcji idealnie, więc zrobili z niego potwora i burzyciela zakonu. W rzeczywistości to była o wiele bardziej skomplikowana postać - w końcu należał do jednych z najbardziej kochanych uczniów Franciszka za jego życia i o jego dziejach można by napisać całkiem osobną powieść Smile Nie uważam, że był dobrym aniołkiem od początku do końca i nikt go nie zrozumiał, bo że zrobił to, co zrobił to nie ulega wątpliwości - uważam jednak, że zasługuje na nieco bardziej sprawiedliwe spojrzenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ola
KMTM


Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: czarna dupa

PostWysłany: Wto 17:28, 10 Lut 2009    Temat postu:

na prawdę aż tak Was dziewczyny interesuje życie świętego Franciszka?
ciekawe..mnie jakoś nie interesuje nic więcej po za musicalem..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 17:34, 10 Lut 2009    Temat postu:

A ja uważam, że Eliasz był głupi, tak samo jak większość późniejszych braci. Nie rozumiem ich po prostu. Sami wybierali, że chcą być zakonnikami i sami wybrali ten, a nie inny zakon. Więc czemu, zamiast od razu iść od Benedyktynów czy innych, wybrali akurat Franka, skoro i tak nie mieli zamiaru przestrzegać jego reguły?

Eliasza nie mogę zrozumieć, własnie m.in dlatego, że był tak blisko Franciszka. Sam widział swojego mentora, prawodpodobnie go podziwiał, skoro zechciał iśc w jego ślady, a potem zniszczył wszystko, co Frankowi udało się stworzyć. Jedyne co jestem w stanie zrozumieć (o ile to prawda), to ukrycie ciała Franciszka, właśnie ze względu na te stygmaty. Tak jak to było powiedziane w ksiąźce, może bał się że ludzie odkryją prawdę, że zaburzy to frankowy autorytet i ludzie nie będą już chcieli tak chętnie iść w jego ślady.

No i kwestia tych stygmatów. Właściwie to co było opisane w książce wydaje się być prawdopodobne, chociaż wolę wierzyć, że prawda jest taka, jak wszyscy myślą. I może dobrze, że nikt tego nie zbadał...

EDIT: Ola, znajomośc życiorysu Franka bardzo pomaga w odbiorze spektaklu. Jest tak trochę zwrotów typowo Frankowych, które sama zrozumiałam, tak jak powinnam, dopiero po przeczytaniu kilku Frankowych książek. Z resztą dla mnie Franciszek jest bardzo ciekawą postacią i fajnie się o nim czyta.


Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Wto 17:36, 10 Lut 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 17:50, 10 Lut 2009    Temat postu:

W biografii Adriana House'a było wymienionych parę teorii odnośnie stygmatów - ta z powieści została podana jako jedna z mniej wiarygodnych i było parę argumentów, dość solidnych, dlaczego akurat jest niekoniecznie trafiona - nie pamiętam, co to było, musiałabym sobie odświeżyć i zagłębić się w temat jeszcze bardziej. Przyznaję, że jest podana w przekonujący sposób, co nie oznacza, że jest prawdą objawioną i że tak właśnie było Wink Co do ukrywania ciała Franka - tu bym się nie zapędzała za bardzo w wiarę w to, co mówi Sack Wink Żaden biograf, którego do tej pory przeczytałam, nie podaje tej informacji. Myślę, że należy podejść do tego z dystansem (podobnie, jak do książek typu "Kod Da Vinci" itp), pamiętając, że jest to w końcu powieść.

Zgadzam się, że nowi bracia właściwie nie powinni w ogóle znaleźć się w zakonie Franka. Ale gdyby nie oni, zakon pewnie pozostałby tylko małym, odizolowanym ruchem, zamiast w króciutkim czasie rozprzestrzenić się na cały świat i wciąż zyskiwać nowych zwolenników. To bardzo smutne, co się przydarzyło tak pięknej idei, ale niestety Franciszek nie wziął pod uwagę tego, że jeśli wspólnota się powiększa, pojawiają się nowe potrzeby. Sama się zastanawiam, czy na pewno nie moża było pogodzić jego Reguły z rozrastającą się wspólnotą - też pytam się, czemu ci wszyscy "Bracia Muchy" wybrali akurat ten zakon, wiedząc, że surowa Reguła jest ponad ich siły. Ale niestety człowiek ma to do siebie, że nawet najpiękniejszą ideę potrafi zniszczyć i wypaczyć Sad

Olu, ja jestem do tej pory spragniona wszystkiego, co się tyczy Franka - bo mnie ta postać szalenie fascynuje i dzięki temu musical naprawdę odbieram coraz to inaczej i aż mnie korci, żeby kiedyś napisać elaborat o tym, jakich musical używa środków przekazu, wybiegów i skrótów myślowych, żeby pokazać tę historię w teatralnej, atrakcyjnej formie - bo to naprawdę szalenie ciekawy temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 18:28, 10 Lut 2009    Temat postu:

Ale co z tego, że zakon się rozprzestrzenił, skoro nie spełniał swojego założenia? Bracia nie przestrzegali Reguły, a skoro nie przestrzegali Reguły to żadni z nich Franciszkanie... ewentualnie jakieś twory Franciszkopodobne, ale na pewno nie Franciszkanie.

Draco, jakby co ja elaborat bardzo chętnie poczytam. I mogłabyś napisać coś o tych innych stygmatowych teoriach? Chociaż to już chyba w innym temacie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pią 18:29, 06 Mar 2009    Temat postu:

Przeczytałam właśnie kolejną biografię, "Francis of Assisi" autorstwa Johna Hollanda Smitha. Była o tyle interesująca i wyróżniająca się od innych, że traktowała Franciszka spojrzeniem bardzo surowym człowieka myślącego bardzo trzeźwo, lekką ręką wyrzucającego z historii wszelkie opowieści o cudach i kazaniach do ptaków, a skupiającego się przede wszystkim na obrazie Franciszka jako fanatyka, o niełatwym charakterze, naiwnego, niepraktycznego, z tendencją do uciekania od problemów i odpowiedzialności, porywczego, "stabilnego inaczej." W dodatku autor jest bardzo wyraźnie ateistą i wszystko, co w opowieściach o świętym nosi ślady "cudownego," "niewytłumaczalnego" i ponadnaturalnego, wyrzuca, argumentując głównie tym, że dana historia nie pojawiła się w "Pierwszym życiorysie" Tomasza z Celano czy że brzmi "nieprawdopodobnie," wobec tego musi być nieprawdziwa. Zamiast tego autor podaje własne interpretacje w sposób, który sugeruje, że jest absolutnie przekonany o ich prawdziwości, a cała książka nosiła ślady cynicznego podejścia do całej sprawy, ale także fascynacji Franciszkiem jako ikoną i całym kultem, w jaki później obrósł święty z Asyżu. Było to o tyle ciekawe, że dobrze było spojrzeć na ten drugi punkt widzenia i móc poznać, jak ateiści interpretują sobie historię Kościoła i Jego świętych. Kiedy doszło do stygmatów, bardzo byłam ciekawa spojrzenia autora i chociaż ten nie sięgał po takie teorie, jak John Sack, zasugerował, że być może Franciszek sam się okaleczył, a potem sięgnął po teorię Junga o archetypach i psychologicznej sile przekonania o imitowaniu życia Chrystusa, które mogło odbić się na jego ciele. Hm.
Dobrze było przeczytać o takim spojrzeniu, nawet, jeśli krew mi bulgotała prrzy pewnych ustępach. To dodaje nowej perspektywy na niektóre sprawy, takie, jak żebranie, "wydziedziczenie" się na placu i ucieczka od rodziny czy sprawa ukrycia ciała Franciszka w kościele i szał, jaki ogarnął Asyżan przed strachem, że ktoś im może zabrać cenne relikwie. Autor pokazuje także dużo rozsądku, jeśli chodzi o sprawy praktyczne związane z Zakonem, skutecznie oddał też dramat pisania nowych reguł i wypaczania ich przez Eliasza, innych ministrów i Hugolina, protektora Zakonu. Serce się kraje, jak czyta się o tym wszystkim...
Przede mną dzieło Omara Engleberta. Ciekawam, jakim podejściem zostanę zaatakowana tym razem Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pią 18:34, 06 Mar 2009    Temat postu:

Ykhm... Dracze, możesz rozwinąć trochę?

Czemu wszystkie ciekawe książki są nie-po-polskiemu? :[
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Francesco Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1