Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Św. Franciszek w sztuce
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Francesco
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pią 19:42, 06 Mar 2009    Temat postu:

Chciałam tu jeszcze podopisywać własne spostrzeżenia, ale nie bardzo wiem, od czego zacząć, bo musiałabym chyba zacząć ostrą polemikę z autorem Wink Nie przekonywało mnie to, że odrzucał większą część franciszkańskiego kanonu w sposób "Brzmi idiotycznie lub jak bajka ludowa/kompletnie niewiarygodne/nie ma w "I" Celano = nieprawdziwe." Potrafię zrozumieć jego sposób rozumowania i jestem w stanie zgodzić się z niektórymi punktami, ale w większości wypadków było to po prostu lekkie odrzucenie w tym właśnie trybie streszczonym u góry, a zamiast tego autor podawał własne tezy i interpretacje z absolutnym przekonaniem, jednocześnie popierając je tylko własnymi domysłami o tym, co mogło wydawać się "wiarygodne" i "właściwe" - w odróżnieniu od Fortiniego, np, który każdą stawianą przez siebie tezę natychmiast popierał masą dowodów w dokumentach, architekturze, historii. Widać to w porównaniu rozmiarów obu biografii - ta Hollanda stanowić mogłaby może jedną czwartą Fortiniego Wink I tak potraktowane były wszystkie niemal wizje, sny, nawet historia z krucyfiksem w kościele św. Damiana, czy takie kanony historii franciszkańskiej, jak obecność "Brata Jakobiny" u łożu śmierci Franciszka. Holland argumentował to potrzebą późniejszych biografów do ukazania życia ich świętego w sposób jak najbliżej zbliżony do Jezusa; tak naprawdę to Franciszek jeszcze za życia identyfikowany był nawet nie jako "drugi Chrystus," ale nieraz jako Chrystus we własnej osobie, co mogły potwierdzić wizje niektórych braci.

Poza tym, autor demonstrował zdystansowane podejście do idei i światopoglądu Franciszka, nieraz traktując je z ironią czy z pobłażaniem, jak na przykład jego marzenia o udziale w krucjatach, żebranie ("nie wahali się żyć i jeść kosztem pracy innych") czy choćby dramatyczną scenę odejścia od rodziny poprzez rozebranie się do naga, co z kolei przedstawione było bardziej z punktu widzenia Piotra Bernardone. Nie brakowało zdań w stylu "Franciszek owszem, potrafił być delikatny i łagodny - kiedy było mu to na rękę" czy pełne sarkazmu słowa, w których ubrał pierwszą audiencję u Innocentego III lub abdykację Franciszka jako głowy Zakonu. Ciężko mi było zdecydować się, czy autor podziwia Franciszka, czy jest wręcz odwrotnie, bo w każdym z rozdziałów ten obraz zmieniał się z nieprzychylnego na pełen podziwu i tak aż do końca.

Nie zmienia to jednak faktu, że Holland zwrócił uwagę na ważne aspekty historii franciszkanizmu i wniósł ciekawą, istotną perspektywę. Rzuca też sporo światła na powody, dla których los zakonu był taki a nie inny, podkreśla także dramat późniejszych lat, podczas, gdy Franciszek zmuszony był wreszcie sprzeniewierzyć się swoim własnym zasadom i ideałom i zgodzić się na Regułę (1223), która nie tylko całkowicie wypaczała jego wizję Zakonu, ale oznaczała też zdradzę samego siebie. Ukazał Franciszka jako człowieka opętanego własnymi wierzeniami, fanatycznie wiernego swojemu Bogu jak i obrazowi, który powstał w jego głowie: że jest zwierciadłem Chrystusa i że musi imitować Jego życie tak dokładnie, jak tylko zdoła. Holland odrzuca historie z mówiącymi krucyfiksami, to prawda, ale skupia się przede wszystkim na wewnętrznym procesie zmian, które sprawiły, że Franciszek był tym, kim jest. Czy ten obraz jest pełny i trafiony, czy nie, można się długo kłócić, ale jest to ważna interpretacja, której nie powinno się lekką ręką odrzucać. Miałam też nieodparte wrażenie, że widzę echa samego musicalu "Francesco" w tej biografii bardziej, niż w innych - opis niektórych scen jako żywo przypominał mi sceny z musicalu Kościelniaka i przede wszystkim Franka w kreacji Kocura. Może któryś z nich czytał tę książkę...? Miejscami miałam takie wrażenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kitty
KMTM


Dołączył: 09 Lip 2008
Posty: 109
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Konstancina pod Warszawą

PostWysłany: Pią 22:33, 20 Mar 2009    Temat postu:

Przy odkurzaniu płyt znalazłam stare zdjęcia z wycieczki do Włoch:

Bazylika św. Franciszka:
[link widoczny dla zalogowanych] - fasada dolna
[link widoczny dla zalogowanych] - fasada dolna
[link widoczny dla zalogowanych] - dziedziniec wewnętrzny
[link widoczny dla zalogowanych] - fasada górna
[link widoczny dla zalogowanych] - trawnik przed bazyliką
[link widoczny dla zalogowanych] - fasada górna

Kościół św. Klary:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kamilka__
KMTM


Dołączył: 07 Lut 2009
Posty: 349
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Tczew

PostWysłany: Wto 20:28, 09 Cze 2009    Temat postu:

Czwartek - 11.06.2009 - TV 4 - 16.45 - film "Franciszek z Asyżu"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Czw 18:59, 11 Cze 2009    Temat postu:

Kamilka__ napisał:
Czwartek - 11.06.2009 - TV 4 - 16.45 - film "Franciszek z Asyżu"


Obejrzałam ten film i jakoś mi nie podpasował. Właściwie nie wiem, co mi się w nim nie podobało. Franek był jakiś mało Frankowy, w ogóle cały klimat był średnio frankowy. Gdzieś przeczytałam, że jest to film bardzo w stylu "hollywódzkim" i w sumie też to odczułam. To był najgorszy z frankowych filmów, jakie widziałam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 17:12, 20 Kwi 2010    Temat postu:

Obejrzałam dopiero co "Francesco", włoski film z 2002 roku z Raoulem Bova w roli głównej. I być może dlatego, że film jest włoski, znacznie lepiej ukazuje ducha i postać Franciszka, niż amerykańskie filmy o nim, które widziałam. Dynamiczny, całkiem dobry scenariusz, bardzo dobra gra aktorska głównego bohatera (co za miła odmiana po Mickey'u Rourke...!), bez sztucznej świątobliwości i egzaltacji, za to z prostotą i dramatem. Przyjemna muzyka, realistyczne plenery. No i niestety dużo odstępstw od historii, wiele z nich niepotrzebnych, mających na celu chyba tylko uatrakcyjnienie całej historii dla współczesnego odbiorcy, przez co nie dało się uniknąć wielu uproszczeń (cały etap nawrócenia Franciszka np). No i nie mogło zabraknąć zabiegu, który przewija się nagminnie: robienie z Chiary rówieśnicy Francesco, kiedy w rzeczywistości on był od niej o wiele starszy. Podkreślony wątek romantyczny między tą dwójką uważam za niepotrzebny. Ogólnie jednak film oglądało mi się bardzo przyjemnie i uważam go za najlepszy do tej pory, tuż za "Bratem Słońce, Siostrą Księżyc," warto obejrzeć. Jest parę scen, które naprawdę chwytają za serce, za taką uważam przede wszystkim małą scenkę głoszenia kazania przez Franciszka popdczas huśtania się radośnie na placu.

Teraz czeka na mnie dwucześciówka "Chiara e Francesco" Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 16:36, 26 Kwi 2010    Temat postu:

Dwuczęściówka obejrzana. Wrażenia - jak najbardziej pozytywne! Miniserial zrealizowano z pieczołowitością i z ujmującą prostotą, zachowano też różnicę wieku między głównymi bohaterami, za co twórcom chwała. Dwójka głównych aktorów - wspaniała, Franciszek chyba mój ulubiony tuż obok Grahama Faulknera, Chiara - nie dość, że przepiękne dziewczę, to jeszcze grała bardzo dobrze. Braciszkowie ujmujący, świetnie zagrane role Piotra i Piki Bernardone, Monaldo Offreducci bardzo zły i despotyczny... Właściwie jeśli chodzi o pierwszą część, nie mam się do czego przyczepić - realizm historyczny zachowany właściwie w pełni, pięknie pokazane nawrócenie Franciszka, a przy scenie z całowaniem trędowatego miałam łzy w oczach (niewskazane, kiedy się siedzi w kawiarence w Batorym). Urzekły mnie całkowicie sceny, kiedy Franciszek żebrze na ulicy - z miską na głowie, wali łyżką o tę miskę, recytuje żwawo zabawne rymowanki, robi z siebie ulicznego błazna... No coś ślicznego. I część to moim zdaniem majstersztyk. W drugiej też jest dużo perełek, np kładzenie się obok świń w Rzymie, wycieczka Franciszka do Egiptu (taaaaak! Nareszcie ktoś to nakręcił!), uwzględnienie jego postępującej ślepoty czy szopka w Greccio, rozczuliła mnie też bardzo scena z wilkiem. Scena wstępowania Chiary do zakonu i obcięcie włosów - przepiękne. Niestety, potem zaczęto kombinować z chronologią i tak Franciszek wyrusza do Egiptu prawie natychmiast po odprowadzeniu Chiary do klasztoru, ona w tym momencie zaczyna chorować, problemy z Regułą i nowymi braćmi skrócone i spłycone, tuż po powrocie z Egiptu i Bożym Narodzeniu Franek idzie pisać Regułę i nagle ni z tego ni z owego ma stygmaty i nigdzie nie widać, ile czasu minęło, dopiero przy jego pogrzebie pojawia się data. Przeskakiwanie z wątku Franciszka do wątku Chiary też mało fortunne - wątek choroby niewiele wnosi i jest w sumie niepotrzebnym uatrakcyjnieniem, chociaż rozumiem, że pokazywanie codziennego życia za klasztorną furtą nie musi być samo w sobie porywające. Gdyby zrobili z tego zamiast dwóch trzy części, myślę, że dałoby się to wszystko ładnie i zgrabnie wpleść, a tak najwyraźniej twórców gonił czas i nie wiedzieli, jak upchnąć wszystkie ważne wydarzenia z życiorysu Franciszka i posplatać je z monotonnym, klasztornym życiem Klary. Jednak mimo to, pod koniec nie mogłam powstrzymać łez i nadal je wycieram, pisząc te słowa, co samo w sobie powinno być wystarczającą rekomendacją - chociaż druga część ma trochę mankamentów, zdecydowanie polecam całość wszystkim, nie tylko tym zafascynowanym Biedaczyną z Asyżu.

A tak poza tym, w piątek dorwałam małe cudeńko: album "Św. Franciszek z Asyżu i kolekcjoner jego przedstawień" Franciszka Kusiaka. Zasadniczo jest to książka o przedstawieniach św. Franciszka w sztuce, podzielona tematycznie, pełna ilustracji, pięknie wydana, wszystko objaśnione, łącznie z symboliką i historią, opisane zgrabnym, barwnym językiem... Pozycja dla Frankomanów obowiązkowa Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Francesco Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1