Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Harry Potter :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Kultura i rozrywka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 14:36, 28 Kwi 2009    Temat postu:

No właśnie, trailer jak dla mnie bombowy, tylko ilekroć czytam czy słucham jakichś wywiadów, to się coraz bardziej boję, że w trailerze wykorzystali same najmroczniejsze fragmenty, a reszta filmu to będzie lukier posypywany cukrem :/ Zobaczymy. Nie chce mi się czekać jeszcze dwóch miesięcy!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 15:28, 06 Lip 2009    Temat postu:

HBO wyemitowało swój First Look, czyli materiał dokumentalny o Potterze 6, a choć takich First Looków pojawia się ostatnio na pęczki i materiał w większości się powtarza, tak ten uważam za godny uwagi, bo pojawia się naprawdę sporo fajnych fragmentów z samego filmu, które wcześniej nie były nigdzie pokazywane. Zobaczyć to można o tu:
http://www.youtube.com/watch?v=ug78GFUP96Q

Polska premiera już niedługo... Nie ukrywam, że doczekać się już nie mogę, a im bliżej, tym bardziej mnie nosi ^^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Czw 14:06, 09 Lip 2009    Temat postu:

Wczoraj (w końcu) obejrzałam "HP i Zakon Feniksa". Uwielbiam czarne charaktery w tych filmach! Rickman jest rewelacyjny (zresztą nie tylko tutaj). Przed jego Snapem mogłabym paść na twarz, oj tak. Malfoya w książce nienawidziłam (ogólnie na ogół nie lubię złych postaci), a tutaj go uwielbiam. Podobnie z Lucjuszem. No i Ralph Fiennes w roli Voldiego również świetny. Dobrzy bohaterowie są trochę przesłodzeni i rozmyci, a momentami denerwujący (np. sam Harry, ze swoim egoizmem i zbyt dużą szlachetnością). Z dobrych postaci najbardziej lubię chyba Neville'a i Rona. Reszta jest zbyt wyidealizowana (mówię oczywiście o głównych rolach).
Ogólnie film mi się podobał, chociaż scena z dementorami lepiej wyglądała w 3 części Smile Zauważyłam, że z każdą częścią coraz mniej mnie to rajcuje.. Pewnie przez przyzwyczajenie i zmianę nastawienia w stosunku do książki (kiedyś była moją ulubioną, teraz tak średnio).

A co do 6 części, to trzeba przyznać, że zapowiada się fajnie i to co pokazali, wygląda trochę mrocznie. I bardzo dobrze. Chociaż pewnie i tak nie pójdę do kina..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Findurka
KMTM


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 14:26, 09 Lip 2009    Temat postu:

Kuncyfuna napisał:
A co do 6 części, to trzeba przyznać, że zapowiada się fajnie i to co pokazali, wygląda trochę mrocznie. I bardzo dobrze.


Nie nakręcałam się żadnymi materiałami z sieci, ale w większości serwisów informacyjnych jesli wspomnieli o HP, to padała informacja, że ta część będzie lżejsza od pozostałych. Dziwne, bo szóstka na brak mroku nie cierpi, moze chodziło im o ilość trupów? Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Czw 14:33, 09 Lip 2009    Temat postu:

Nie no, to jeśli 6 ma być lżejsza np. od jedynki czy dwójki, które były czysto familijnymi filmami, to nie wiem czy chcę to oglądać.. Razz

Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Czw 14:34, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Nie 0:02, 26 Lip 2009    Temat postu:

Też słyszałam te wszystkie pogłoski, które były bardzo sprzeczne - jedni mówili, że mroczne, drudzy, że o wiele lżejsze... Naczytałam się przed seansem tylu recenzji, zarówno krytyków, jak i fanów, że idąc dzisiaj na film, miałam już mniej więcej pojęcie o tym, czego się spodziewać. Mimo wszystko jednak nie nastawiałam się ani pozytywnie, ani negatywnie, tylko z niecierpliwością czekałam, aż wreszcie będę mogła na własne oczy obejrzeć w całości film na podstawie mojej ulubionej części cyklu.

Nie zawiodłam się.

"Książę Półkrwi" okazał się w moim mniemaniu najlepszym filmem z cyklu, głównie przez klimat, który tutaj jest naprawdę mroczny, ponury i w pewien sposób kameralny. Mój tata podsypiał i potem mówił, że było nudno, bo mało akcji, spektakularnych scen zaklęć itepe - ja z kolei właśnie to zaliczam na plus. W filmie nie muszą się bez przerwy lać, żeby był udany, a "Książę Półkrwi" bardzo wyraźnie stawia na atmosferę i na bohaterów, niż na akcję i na magię fruwającą tu i tam. Wyciśnięto z powieści tyle wątków, ile tylko się dało, a chociaż oczywiście nie dało się zawrzeć wszystkiego, tak najważniejsze wątki zostały tu zgrabnie i umiejętnie posplatywane w trzymającą się kupy, może tylko nieco przyspieszoną całość. Scenariusz tym razem mi się podobał, poza paroma wyjątkami Steve Kloves odrobił pracę domową i zabłysnął paroma naprawdę zabawnymi tekstami. Bo i rzeczywiście było się z czego pośmiać, wątki romansowania Rona i Hermiony poprowadzono bardzo uciesznie i z dystansem tak potrzebnym do zachowania równowagi, położono natomiast kompletnie wątek Harry/Ginny. Ten już w książce mi się nie podobał, bo Rowling nie bardzo dała radę rozwinąć ich relacji wiarygodnie, ale tutaj sprowadzał się głównie do paru scen, które w zamierzeniu miały być pewnie romantyczne, a wyszły... żałośnie. I ten wątek jest największą słabością tego świetnego skądinąd filmu.

Zachwycił mnie montaż, zdjęcia, muzyka - a często wręcz jej brak. Reżysersko wszystkie te elementy sprawiły, że Hogwart nagle przestał być bajkowym zamkiem ze snów, a stał się mroczną, gotycką twierdzą, pełną pustych korytarzy niosących złowieszczym echem kroki, gdzie poruszają się cienie i gdzie nie jest już bezpiecznie. Przyciemnione kolory i zdjęcia pogłębiały ten efekt, a delikatna ścieżka dźwiękowa wydawała mi się wręcz eteryczna - jak była, podkreślała tylko delikatnie nastrój poetyckiej grozy bądź humorystyczne akcenty, a kiedy jej nie było, cisza rozlegała się tym głośniej i to właśnie sceny pozbawione muzyki, takie, jak bitwa Harry'ego i Dracona w łazience Jęczącej Marty, najbardziej zapadły mi w pamięć jako bardzo potężne w wymowie. Zdjęcia były, krótko mówiąc, piękne i wizualnie ten film mnie po prostu zachwycił. Pomogło mi to również traktować "Księcia" jako film sam w sobie niż jako adaptację książki, i dobrze, bo zmian w stosunku do powieści było sporo, a chociaż część uważam za bardzo korzystne, tak mogłabym się czepiać wielu odstępstw, które uczyniły fabułę mniej jasną i logiczną.

W skrócie, co mnie najbardziej zabolało, poza wiadomym wątkiem Harry'ego i Ginny:
- scena na wieży astronomicznej pod koniec i rozmowa Dracona z Dumbledore'em, a raczej pewne ominięcie jednej małej kwestii w scenariuszu - niby głupstwo, a znacznie zmieniło wymowę całej postaci Malfoya. Chodzi o kwestię, że on musi zrobić to, co zlecił mu Voldemort, bo inaczej Czarny Pan go zabije. Tak stoi w filmie, w książce natomiast jesto mowa nie tylko o zabiciu samego Malfoya, ale i całej jego rodziny. Pominięcie kwestii o rodzinie uważam za niewybaczalny błąd ze strony Klovesa, który tym samym pozbawił postać Malfoya pewnego ludzkiego wymiaru, zubożył go po prostu i zrobił z niego strachliwego chłopca bojącego się tylko o własną skórę. I nie wiem, co gorsza, skąd się to wzięło, bo przecież wstawienie trzech dodatkowych słów do tej sceny nie powinno jej samej nadto zaszkodzić? Zdenerwowałam się wtedy.
- końcówka Sectumsempry i pewien brak reakcji ze strony Harry'ego na to, że właśnie niemalże rozpłatał Malfoya na kawałki. Dan tylko stoi i patrzy jak wryty, a potem nie ma ani słowa o żadnej konsekwencji czy karze za ten wyczyn. Więc jak to, Malfoy ląduje zakrwawiony i pokryty bliznami w szpitalu, a Harry nie ponosi nawet najlżejszej kary, bo jest Wybrańcem? Ja wiem, że czas goni i tak dalej, ale chociaż jakaś mała wzmianka na ten temat byłaby na miejscu.
- włosy Narcyzy Malfoy. Do jasnej ciasnej, czy to naprawdę tak trudno trzymać się konwencji rodzinnej i zrobić z niej prawdziwą blondynkę? Ale nie, styliści musieli zabłysnąć inwencją i dodać jej te pasemka... Niby wiedziałam, że tak będzie, bo widziałam zdjęcia i zwiastuny, ale i tak jestem za to zła.
- spalenie Nory. Sama scena nakręcona została genialnie i chwała Bogu, bo takie wymyślanie własnych sekwencji i dodawanie jej do fabuły uważam za zbędne, ale pod koniec Nora stoi w ogniu, a jej mieszkańcy stoją tylko i się gapią na pożar, zamiast próbować ratować swój dom. A potem nie ma już ani jednej wzmianki o tym, co się dalej stało z rodzinnym domem Weasleyów, więc nie wiadomo, czy on dalej tam stoi, czy Ron nie ma dokąd wracać latem... Można było wstawić chociaż krótki tekst w stylu "Jak dobrze, że jednak udało nam się go uratować". Ale nic takiego nie ma i pozostaje nam, widzom, zastanawiać się, jak oni rozwiążą sprawę ślubu Billa i Fleur w siódemce...
- Ginny. Jednak muszę o tym wspomnieć dodatkowo XD

Poza tym, wszystko inne albo bardzo mi się podobało, albo byłam na tyle przejęta i wciągnięta w akcję, że nie zwróciłam uwagi, żeby ponarzekać Wink Natomiast co się tyczy aktorów...

Dana Radcliffe'a uważam za mocno przereklamowanego. Jak dla mnie, to przed nim wciąż baaardzo daleka droga, przez większą część filmu operował dwoma podstawowymi wyrazami twarzy, z małymi wariacjami. Były może ze cztery momenty, kiedy mi się naprawdę podobał, a o jednym z nich chcę napisać więcej - to Harry pod wpływem Felix Felicis. Bomba! "Sir!" rozwaliło całą salę kinową, a potem jeszcze to udawanie Aragoga... No, tutaj Dan naprawdę się popisał, wyglądał i zachowywał się jak na dragach. Super. Zdecydowanie najlepszy jego moment w całej filmowej sadze, moim skromnym zdaniem.

Rupert Grint wymiatał już od samego początku, a tutaj przeszedł samego siebie - przezabawny, z super wyczuciem, on po prostu jest Ronem, koniec kropka.

Zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie Emma Watson. Tak jak w pozostałych częściach nieodmniennie mnie irytowała swoją nadmierną eksprecją, graniem brwiami i ogólną sztucznością, tak w "Księciu" byłam nią zachwycona. Nareszcie widzimy na ekranie Hermionę! Emma zrobiła ogromny postęp od "Zakonu Feniksa" i teraz z czystym sumieniem mogę przyznać, że mi się podobała.

Tom Felton - no! Nareszcie pozwolili mu zagrać coś więcej, niż tylko chodzenie z szyderczym uśmiechem, i Tom skorzystał z tego maksymalnie. Mogę śmiało powiedzieć, że był jedną z największych ozdób tego filmu, tuż obok Rickmana i Heleny Bonham-Carter. Świetnie sportretował wszystkie niuanse i konflikty, które targają Malfoyem w tej odsłonie. Bałam się, że wątek Malfoya i obsesji Harry'ego na jego punkcie zostanie zepchnięty na dalszy plan, ale nie - Draco ma naprawdę dużą rolę i błyszczy w każdym ujęciu, jego wątek poprowadzono zgrabnie i moim zdaniem pod niektórymi względami lepiej, niż zrobiła to w swojej powieści Rowling.
Draco od samego początku jest odizolowany od swojej grupy, tym razem nie ma przy jego boku osiłków Crabbe'a i Goyle'a - nagle zostaje sam, z tym wielkim zadaniem na swoich barkach, i coraz bardziej zdaje sobie sprawę z tego, że nie podoła, że jest tylko pionkiem, że wisi na nim wyrok. Rewelacja i brawa.

Jessie Cave jako Lavender Brown okazała się naprawdę wyśmienita, co tu dużo gadać - ona i McLaggen byli najbardziej głupawkogennymi postaciami w tym filmie. O Bonnie Wright nie chcę się rozpisywać, bo ona w dalszym ciągu wydaje mi się za bardzo dziecinną, szarą myszką, żeby nagle wskoczyć w rolę odważnej heroiny - jak dla mnie jest po prostu niewiarygodna, a sceny z nią - awkward, to najlepsze słowo, jakie mogę znaleźć.

O dorosłych aktorach typu Alan Rickman czy Helena Bonham-Carter jako Bellatrix nie ma co się rozpisywać, wystarczy gromko kwiknąć - bomba i padam do nóg. Mam mieszane uczucia co do Michaela Gambona, ale ostatnie sceny - w jaskini i na wieży astronomicznej - odegrał wstrząsająco i za to wielkie brawa. Horacy Slughorn także bardzo mi się podobał - był wręcz idealny. Helen Mallory jako Narcyza Malfoy wypadła bardzo dobrze aktorsko, czym uratowała swoją postać od porażek stylistów. Krótko mówiąc, do starszego pokolenia nie mam żadnych zastrzeżeń.

Ogromne wrażenie zrobiły na mnie sceny w jaskini, na wieży astronomicznej i ucieczka śmierciożerców z zamku - nie brakowało mi nawet bitwy pod koniec, nie czepiałam się też tego, że Harry nie był spetryfikowany tak, jak w książce. Przyłożenie palca do ust w wykonaniu Snape'a, kiedy ten idzie do góry mijając Harry'ego, było po prostu wstrząsające i bardzo niejednoznaczne. Podobało mi się również to, że w tym filmie pojawia się sporo wskazówek odnośnie części siódmej, które są swoistym mrugnięciem w stronę fanów książki znających dalszy ciąg fabuły.

No i młody Fiennes jako Tom Riddle to naprawdę przerażające dziecko...

Mam wielką ochotę iść jeszcze raz.


Ostatnio zmieniony przez Draco Maleficium dnia Nie 12:27, 26 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 14:49, 27 Lip 2009    Temat postu:

Właśnie wróciłam z kina. W sumie film mi się podobał, ale kwiczeć nie zamierzam. Fakt faktem, że byłam w takim towarzystwie (Draco i Goldi), że ciągle nachodziła nas głupawka, więc na samym filmie skupiałyśmy się średnio.. Jednak przeszkadza mi, że było parę rzeczy nielogicznych (wspomniany przez Draco fragment z Norą) i wyrwanych z kontekstu - chwilami miałam wrażenie, że chcieli wrzucić do filmu jak najwięcej wątków i w tym celu powpychali parę pojedynczych scen, które nie wiadomo po kiego grzyba się tam pojawiły. Nie podobały mi się wątki miłosne: wątek z Ronem i Lavender miał być śmieszny, ok. Przez pierwsze trzy sceny był, potem zaczęło być męcząco. No i Harry i Ginny.. w filmie przedstawili to tragicznie.. A motyw z zawiązywaniem sznurówki nie dość, że jest banalny to jeszcze żałosny (i nie powiem, wywołał głupawkę). Chyba byłoby lepiej gdyby skupili się bardziej na Voldemorcie i Śmierciożercach, bo te wątki wypadały zdecydowanie lepiej. Było mrocznie i w tych scenach klimat naprawdę był świetny.
Jeśli chodzi o aktorów:
Daniel Radcliffe w zasadzie był taki jak zawsze. Bardzo podobał mi się w scenach po wypiciu Felixa - tam naprawdę był świetny. Ogólnie ni grzeje ni ziębi. Chociaż chyba w tej części podobał mi się bardziej niż zawsze..
Rupert jak zawsze rewelacyjny. Uwielbiam jego miny, sposób poruszania się. Ron jak się patrzy.
Emmę lubiłam zawsze, mimo tego że rzeczywiście bywa sztuczna i aż za bardzo "kujońska". Tutaj może było trochę lepiej, chociaż bywały momenty gdzie grała sztucznie. I tak ją lubię.. Wink
Tom Felton w końcu miał pole do popisu i nie zawiódł. Z pewnego siebie (przy kolegach) "kozaka" stał się zagubionym, przestraszonym chłopakiem. Bardzo podobał mi się w scenie z Dumbledorem. Pokazał klasę.
Bonnie Wright właściwie nigdy mi nie pasowała do roli Ginny. Czytając książkę wyobrażałam ją sobie zupełnie inaczej.. I tak jak wcześniej możnabyło to jakoś przeboleć, tak teraz kompletnie mi nie pasowała. Cały czas wygląda jak 12-letnia dziewczynka i przez to sceny miłosne z Harrym czy Deanem wyglądały jeszcze bardziej karykaturalnie. Nie podobała mi się.
Jeśli chodzi o Jessie Cave to mam mieszane uczucia. I nie wiem, czy to wina jej, czy tego w jaki sposób scenarzyści postanowili poproawdzić tę postać.. Tak jak na początku było śmiesznie, tak w pewnym momencie zaczęła mnie irytować. Mam mieszane uczucia. Wydaje mi się, że trochę za bardzo przerysowali jej postać i zachowanie. No ale, na to co zamierzyli, była dobra.
Poza tym jak zawsze genialny Alan Rickman (uwielbiam faceta), no i największa gwiazda tego filmu: Helena Bohnam Carter. Zdecydownie najlepiej zagrana postać. Do tego jestem zachwycona Frankiem Dillane (Riddle - 16 lat). Jak się na niego patrzyło, to aż ciarki przechodziły. Demoniczny i przerażający - bomba.

Jeszcze muszę napisać o dubbingu... Yh. Tak jak Snape jest zdubbingowany genialnie, tak właściwie wszystkie młode postaci są z lekka tragiczne (w czym przoduje Luna i płacząca Hermiona). Jeden moment bardzo mi się podobał, a mianowicie "CO?!" Harry'ego - to się udało. Chyba wolałabym obejrzeć wersję z napisami.

A poza tym wszystkim, ten film wywołuje zbyt dużo niepoprawnych skojarzeń, żeby oglądać go w takim towarzystwie xD ..chociaż gdyby nie głupawkowe skojarzenia, zapewne podobałoby mi się trochę mniej..


Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Pon 14:52, 27 Lip 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 16:21, 05 Sie 2009    Temat postu:

Właśnie wrciłam z kina i szczerze mówiąc jestem troche zawiedziona. Książe Półkrwi jest moją ulubioną częścią niestety jej ekranizacja jest raczej średnia :/
Zacznę od tego, że zapomniałam moim towarzyszom wspomniec, żeby kupili bilety na wersję z napisami, w związku z czym wylądowaliśmy na wersji z dubbingiem. Fakt ten już na początku kiepsko mnie nastawił, gdyż jak wspomniała Kunc dubbing jest nienajwyższych lotów.
Zacznę może od tego co mi się podobało:
- pierwsza scena- lot Śmierciożerców- świetnie zrobione! Czułam się tak jakbym leciała tam z nimi Smile Wogóle bardzo podobały mi się efekty specjalne. Tego typu filmy niosą za sobą niebezpieczeństwo przedobrzenia z takimi efektami, ale tu wszystko wypadało bardzo naturalnie. I za to baaaardzo duży plus Smile
- strona muzyczna filmu mnie zachwyciła. Muzyka idealnie wpasowywała się w klimat i budowała napięcie Smile naszła mnie nawet ochota na soundtrack z HP 6 Very Happy
-Tom Felton- zagrał bezbłędnie! Więcej nie jestem w stanie z siebie wykrztusić- poprostu mnie zamurowało Very Happy
- Helena Bonham- Carter - cud miód i orzeszki. O ile w książkowej wersji Bella budzi we mnie wyłącznie odraze i zawsze omijam fragmenty o niej tak podczas filmu byłam oczarowana. Cóż z tego że Bellatrix to chodzące zło- i tak jest genialna Wink
- Emma Watson była dla mnie miłym zaskoczeniem. Co prawda zdarzały jej się gorsze sceny ale ogólnie jestem na tak Very Happy
- Tom Riddle- poprostu przerażający- postać zagrana idealnie Very Happy

Czas na minusy:

- tak jak wspomniała Draco, podczas rozmowy Malfoya z Dubledor'em zabrakło fragmentu o tym, ze Czarny Pan zabije nie tylko młodego Malfoya ale i całą jego rodzinę- niestety dośc mocno wpływa to na postrzeganie postaci. Czytając książkę odnosiłam wrażenie, że mimo wszystko dla Malfoya najważniejsza jest matka i jego działania są podyktowane jej dobrem, w filmie zrobiono z niego egoistycznego dupka i to jest moim zdaniem bardzo duzy minus.

-Sectumsempra- spodziewałam się, ze ta scena będzie jednak bardziej widowiskowa. A tu gucio. Malfoy padł na ziemię, koszula zaczęła nasiąkać krwią i tyle...

- brak choćby małego wspomnienia o tym, że Bill został cieżko ranny. jakby nie patrzec jest to informacja istotna dla dalszej cześci...

- brak pogrzebu Dumbledor'a- nie wymagam aby ta scena była niewadomo jak rozbudowana, ale skoro umiera jedna z kluczowych postaci to było by miło choc minutę jej poświęcić :/

- nadmierne skrócenie tej opowieści, które doprowadzało często do braku logiki w filmie, np. skad Harry, totalne eliksirowe beztalencie, wiedział, ze Ronowi nalezy podać Bezoar... Myślę, że lepiej było by rozciać "Księcia..." na dwie części i zrobić go porządnie niż skracać co się da...

- wątki miłosne- podzielam zdanie Kunc.

-Lavender- jak ona mnie irytowała! nie wiem na ile to zasługa reżysera, a na ile Jessie Cave, ale nie mogłam znieść tej postaci

Więcej minusów póki co nie pamietam jak mi coś jeszcze na temat filmu przyjdzie do głowy to dopisze.

Pragnę jeszcze podjąć dwie kwestie poruszone w postach Draco i Kunc:

- Ginny- moim zdaniem to, że wygląda jakby do 10 zliczyć nie umiała działa na jej korzyść. Ja przynajmniej odbieram te postać w ten sposób: niby niepozorna dziewczynka, która przez połowe nauki w Hogwarcie czai się, zeby zagadać do Harry'ego, jednak w kluczowych momentach pokazuje na co ją stać.

- Wiązanie sznurówek- u mnie cala sala się śmiała, ale mam wrazenie, ze nie do końca z tego co reżyser miał na myśli... Laughing

Nie żałuję, że poszłam na "Księcia Półkrwi", ale na powtórkę nie mam ochoty.


Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Śro 16:27, 05 Sie 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Śro 19:09, 05 Sie 2009    Temat postu:

Karina napisał:
Ginny- moim zdaniem to, że wygląda jakby do 10 zliczyć nie umiała działa na jej korzyść. Ja przynajmniej odbieram te postać w ten sposób: niby niepozorna dziewczynka, która przez połowe nauki w Hogwarcie czai się, zeby zagadać do Harry'ego, jednak w kluczowych momentach pokazuje na co ją stać..


Nie wiem, ja wyobrażałam sobie Ginny zupełnie inaczej i filmowa mi kompletnie nie pasuje - szczególnie wizualnie... Gdyby chociaż aktorstwem się broniła, ale poza niewinnymi minkami nic więcej nie pokazuje...

Jeszcze jedna kwestia o której nie pisałam, a którą przypomniała mi Karina. Muzyka.. a właściwie (miejscami) jej brak. Była genialnie dopasowana, a momenty ciszy budowały napięcie i tworzyły świetny klimat. Zdecydowanie to była jedna z najmocniejszych stron filmu..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 19:19, 05 Sie 2009    Temat postu:

Kuncyfuna napisał:

Nie wiem, ja wyobrażałam sobie Ginny zupełnie inaczej i filmowa mi kompletnie nie pasuje - szczególnie wizualnie... Gdyby chociaż aktorstwem się broniła, ale poza niewinnymi minkami nic więcej nie pokazuje...
He he i to jest właśnie przewaga książek nad filmami. Czytając książkę każdy może wyobrażać sobie dana postać tak jak chce- w filmie musimy się dostosować do pomysłów twórców Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Kultura i rozrywka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1