Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Romeo et Juliette
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Musicale
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 22:06, 30 Cze 2008    Temat postu: Romeo et Juliette

Kolejny francuski musical. Myślę, że fabuły nie trzeba przedstawiać, no ale dla niedomyślnych: historia Romea i Julii (po szczegóły zapraszam np do pana Szekspira Smile). Jeden z dwóch moich ukochanych francuskich musicali, ogląda się przyjemnie (a nie ze wszystkimi francuskimi dzielami tak jest Smile), śliczna muzyka, Romeo mniej Smile
W 2007 roku Romeo et Juliette mialo trasę w Azji. W tytułowe role wcielili się Joy Esther (Julia. We Francji grała ją Cecilia Cara) oraz Damien Sargue (ten sam, co we Francji, tyle że przystojniejszy -> z krótkimi włosami Very Happy).
Co do płyt.. DVD w polsce niedostępne (raz widziałam na allegro, poszło za 100 złRazz), jedyne co jest, to bardzo okrojone CD.

No i Linki:

LES ROIS DU MONDE - najbardziej znany utwór, który chyba zna prawie każdy (tylko z reguły nie wie, że to własnie z musicalu Smile). Ta melodia jest w czołówce "Wideoteki Doroslego Człowieka". Panowie niezbyt atrakcyjni.. No poza Benvoliem, ale dla muzyczki warto obejrzeć Smile 8)
AIMER - poza Les Rois du Monde najbardziej znany utwór. Damien Sargue & Joy Esther.
AIMER - to samo co wyżej, z tym że w wykonaniu Cecili.. no i Damiena w wersji "Bleee" Smile Prosto ze spektaklu.
LA HAINE - jeden z 3 ukochanych mych utworów!
VERONE - To też mój ukochany i mojej mamy też, a co! Smile
ON DIT DANS LA RUE - Ha! A tu wyjątkowo nie ulubiony utwór ani scena.

Napisy dostępne w necie.. były przynajmniej Razz


EDIT: Właśnie dokopałam się do płytki z tournee w Azji. Niestety nie do wersji Integrale, no ale ta też jest całkiem całkiem.

Teraz będzie długo, więc jak komuś się nie chce czytać, to może już przestać

1. Verone
Aranżacja trochę zmieniona. Stéphane Métro (Książę) dość podobny do poprzedniego, chociaż trochę za dużo mówi, a za mało śpiewa. No i wolę poprzedniego. Bardziej się wyróżniał.

2. La Haine
Na początku podkład jest chyba trochę delikatniejszy. Potem się rozwija, dochodzi chór i achh.. Super!!! Stephanie Rodrigue (Lady Capulet) ma mniej skrzeczący głos i trochę mniej przynosowany. I ładniejsze góry. Brigitte Venditti (Lady Motague) trochę mniej mi się podoba od poprzedniej (ale tamtą uwielbiałam, więc no..), ale też jest świetna. Poprzednim paniom trochę ładniej dwugłos wyszedł.

3. Gross
Nowy utwór Capuleta i Niani. Yyy.. śmieszny taki. Tylko ciekawa jestem, gdzie to wstawili i o co chodzi.. (eh.. przydałoby się rozumieć coś więcej niż "La Haine"). Podoba mi się głos Niani. I fajny chór.

4. A la Vie, a la Mort
Znowu nowość, ale tym razem męskie trio czyli Romeo, Benvolio i Merkucjo. Utwór spokojny, trochę zamulasty, ale w miarę ładne wielogłosy są.

5. Les Rois du Monde
Podkład trochę żywszy. Chóry z refrenu chyba przegrali ze starej płyty Szczególnie wstęp. Damien na trochę niższy i dojrzalszy głos, a tak poza tym, to tak samo. Cyril Niccolaï (Benvolio) trochę bez emocji.. John Eyzen (Merkutio) ma mniej charakterystyczny głos, przez co się aż tak nie wyróżnia. Za to robi fajne modulacje. Fajne harmonie i dodali geniaalny chór.

6. J'ai Peur
Zmienili początek. Oooj.. Damien dużo lepiej niż wcześniej. Mniej niepotrzebnych ozdobników, mniej wzdychania, no i ten dojrzalszy głos. Już mogę powiedzieć, że wokalnie już zaczynam go w tym utworze lubić. Ciekawa jestem czy aktorsko tez się zmienił w tej scenie, bo przedtem nie było za fajnie..
A no i końcówka też jest inna. Bardzo fajna, jak dla mnie.

7. Cest Pas Ma Faute
William Saint-Val (Tybalt), za malo emocji, zbyt jednostajnie. Nie podoba mi się za bardzo. Za nudno.. Nieee.. Tamten Tybalcik był dużo fajniejszy. Dodali gitary.

8. Et Voila qu'Elle Aime
Aranżacja się chyba za bardzo nie zmieniła. Tylko końcówka troszeczkę. Ida Gordon (Niania) bardzo fajnie. Ma mniej przynosowany głos (chociaż i tak nosuje, ale we Francji chyba wiele osób tak ma..) i chyba trochę bardziej odkryty.

9. Aimer
Aranżacja na "pierwszy rzut ucha" taka sama. Może parę instrumentów doszło. W każdym razie wielkiej różnicy nie robi. Damien właściwie tak samo, Joy Esther (Juliette) ma trochę bardziej schowany głos (tak, tak.. jeszcze bardziej niż Cecila..). Chóry chyba znowu przetrasportowane z poprzedniej płyty Za to Joy ma inną wstawkę.. też fajną

10. Je Veux l'Aimer
Znowu nowy utwór, tym razem w wyk Romea i Żuljety czyli Damien i Joy. Taki zamulasty.. Damien ma schowany głos chwilami, Joy oczywiście też.. eeej.. ale parę fajnych dźwięków Joy jest. I góry ma całkiem ładne.. Zaczyna mi się podobac bardziej niż Cecila. No ale pasuje do całości.

11. Le Duel
Buu.. Mercutio nie robi tak fajnie "Tybalt, Tybalt" jak poprzedni. Chociaż to, co ten robi tez jest fajne. Za to dalej.. yhh... Nie za fajnie. Tybalt świetny w kwestii mówionej. W wokalnej za mało wokalu, za dużo mówienia. Damien tak samo jak wcześniej. Ogólnie aranżacja chyba nie zmieniona. Ooo.. sorry.. Na końcu więcej gitar i mocniejsze wszystko. Chór też chyba większy.

12. Avoir une file
Aranżacja taka prawie taka sama. Wydaje mi się, że dołożyli parę instumentów, ale nie robi to jakiejś wielkiej różnicy. Arié Itah (Capulet) - fajny głos ma. Też zachrypnięty, ale w inny sposób trochę. Chwilami za bardzo zaciąga.

13. Comment Lui Dire
Znowu dodali parę instrumentów. Benvolio ma fajny głos. Chociaż trochę bez emocji i zbyt jednostajnie. Sama końcówka (której wcześniej nie było) całkiem fajnie.

14. Mort de Romeo
O matko.. Na początku Damien zaśpiewał tak, że myślałam, że to Capulett albo Laurenty :O Trochę sobie zachrypił głos, co w jego przypadku jest średnio korzystne. No ale potem jest już lepiej. No i góry już jaknajbardziej Damienowe
Aranżacja chyba taka sama. Poza paroma ostatnimi nutami.

15. La Mort de Juliette
Matko.. obie Julietty () strasznie chowają głos. Joy brzmi chwilami prawie tak samo jak Cecila. No ale jednak chyba częściej odkrywa głos (parę nut wychwyciłam ). Nie wiem, która bardziej mi się podoba. A aranżacja.. Dodali kotły, albo jakieś inne bębny. Jakiś kontrabas jeszcze wychwyciłam i parę innych instrumentów. Na końcu dodali jakiś chór. No prześliczne skrzypencje na końcu.

16. J'sais Plus
Joël O·Cangha (Laurenty) ma dużo mniej zachrypnięty głos. Mormorando ma końcu mniej słychać. Też całkiem fajnie, ale chyba troszkę bardziej wolałam poprzednie wykonanie. Chociaż na końcu super. Tylko charczenie niepotrzebne..
Znowu dodali chór (bardzo efektowny) i do tego mocniejszy podkład. Super.

17. Coupables
Wyraźniej słychać harmonię Lady Capulett i Lady Montague. Reszta fajnie.. Ten chór, co był wcześniej tak samo. Poza tym dodali nowy chór (świetny..). Reszta chyba tak samo..


Podsumowując.. Po Damienie słychać, że parę lat od tamtej płyty zleciało. Trochę mu się głos obniżył i teraz taki dojrzalszy. Fajnie, fajnie O reszcie obsady pisać nie będę, bo nie ma nad czym się rozwodzić. Wszystko napisałam. Poza tym słychać, że komputerek przy płycie działał, oj działał. Chwilami wydaje mi się, że trochę za bardzo. Noo.. Dodane chóry są świetne! Brakowało tego w poprzedniej wersji. Brakuje mi np "Un jour", więc teraz pozostaje koczować na wersję Integrale.

Tak w ogóle wyczytałam, że w wersji z tournee nie było Poety. I całe szczęście, bo nie mam pojęcia po co wcześniej był. Tym bardziej, że biedak zaśpiewał jedną piosenkę, a potem tylko oklaski..
No.. poza tym wycięli utwory: "Tu Dois de Marier" (whyyy!?!?! fajne to było), "On dit da la Rue" (to też fajne..) i "Le Pouvoir" (no i tym sposobem pozbawili Księcia jednej solówki, a spektakl świetnego utworu..). Dodali: "Grosse", "A La Vie, A La Mort", "Je Veux L'Aimer", "La Folie" i "Verone 2". "La Demande en marriage" teraz śpiewa sam Capulett. Z tego co widzę w tournee w ogole nie było Parysa. I dobrze, bo też tylko w jednej scenie był..

No to na razie starczy tyle mojego monologu..

Jak by ktoś chciał to podaje adres fajnej strony (podane różnice między wersjami, obsady, etc). [link widoczny dla zalogowanych]

EDIT 2: Tak sobie szperałam, szperałam i znalazłam nagrania z wersji węgierskiej (o ile się nie mylę).

[link widoczny dla zalogowanych] Tutaj nie jestem pewna tytułu
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie za bardzo mi się to podoba. "Les Rois du Monde" tochę przerażające. i ten rap ;/ Masakra lekka Smile Mercutio i Benvolio mi się nie podobają. Trochę zbyt nowoczesna ta wersja jak dla mnie. Romeo ma bardzo dobry glos, ale też tutaj mi średnio pasuje. "Verone" skrzywdzili strasznie ;/ Odebrali charakter temu utworowi. "La Vengeance" mi się podoba.. Yhm.. mieszane uczucia mam. Chyba sobie całośc obejrzę..


Ostatnio zmieniony przez Kuncyfuna dnia Śro 16:32, 15 Paź 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Śro 17:03, 15 Paź 2008    Temat postu:

Własnie skończyam oglądać "Romeo und Julia" - wiedeńską wersję "Romeo et Juliette.

Szczerze mówiąc średnio mi się to podobało. Być moża za bardzo przyzwyczaiłam się do wersji francuskiej.

Po pierwsze.. nieszczęsny niemiecki :/ po melodyjnym cudoownym francuskim, niemiecki brzmi brzydko. Jednak można się do tego przyzwyczaić.
Scenografia jest dośc skromna (co nie znaczy mała! Jest duża, ale nie ma żadnych ozboników. Wygląda jak mury jakiegoś zamku..) i mało efektowna. Funkcjonalna, ale mi się nie podoba. Kostiumy na pierwszy rzut oka podobne do francuskich. Nie podobał mi się strój Romea. A u facetów (niektórych) wychwyciłam majtasy na kształ tych z III aktu gdyńskiego Draculi. Za to Julia miała ładniejsze sukienki. Ogólnie ta wersja jest dużo mniej efektowna od oryginału.
Było kilka zmian: brak postaci tj. Śmierć, Poeta, niema pokojówka. Brak utworów: "Le Poete", "Par Amour", "La Folie" i "Pourquoi?". Poza tym było kilka repryz nieobecnych w wersji francuskiej (np "Verone", "Un Jour").

Nie będę opisywała wszystkiego, bo mi się nie chce.. No i jak już, to będę posługiwała się francuskimi tytułami. No więc..

Bardzo podobał mi się początek (już po wstępie), kiedy światła pokazują na zmianę oba rody. To zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Potem "Verone". Yhm.. nienajgorzej, ale bez mocy, bez cudownych chórów.
"La Haine" ... mój ukochany utwór został skopany przez panią Capulet. Wokalni lekko skrzekliwie, aktorsko ekhm... Pani Montaque bardzo ładnie zaśpiewała swoją kwestię.
W scenie przyjścia Parysa bardzo podobała mi się "uroczość" Julii. Tak samo więź między nią a nianią w jednej z pierwszych scen (jakoś w okolicy "Un Jour" chyba).
"J'ai Peur".. Tragedia. Jeszcze gorzej zagrane niż u Damiena. JESZCZE bardziej sztucznie. Wokalnie w miarę. Tylko ostatni falsetowy dźwięk coś nie wyszedł.
Podobało mi się, że niania przygotowywała Julię do ślubu i właściwie zaprowadziła ją do kościoła.
W II akcie Merkutio tuż po tym, jak został zraniony przez Tybalta, wił się trochę po ziemi, a potem nagle wstał jak gdyby nigdy nic, i po chwili znowu zaczął się wić :/
W "La Vengeance" Lady Capulet zachowywała się, jakby była (delikatnie mówiąc!) niezrównoważona psychicznie. A cały utwór był bez siły.. Podkład dośc słaby.. Szkoda trochę..
Podobało mi się, że na końcu zrobili podobnie jak w filmie, czyli że Julia się budzi już po wypiciu trucizny przez Romea, ale jeszcze przed jego śmiercią.

Ogólnie.. zbiorówki były mało zbiorówkowe. Zabrakło mi większej ilości osób, ruchu.. Puściutko. Muzyka bez życia. Średnio im to wyszło moim zdaniem.

Co do aktorów (nie będę pisać o wszytskich):
Julia - Marjan Shaki. Na początku jak ją zobaczyłam i usłyszałam była prawie pewna, że to Jessica Kessler. Była bardzo nierówna. Na początku bardzo mi się podobała.. Im dalej tym gorzej. No ale ogólnie całkiem nieźle.
Romeo - Lukas Perman. Czasami za bardzo udziwniał.. Dodawał za dużo ozdobników. Aktorsko trochę sztucznie.
Lady Capulet - Annette Wimmer. W ogóle mi się nie podobała. Podczas śpiewu za bardzo skrzeczała, a aktorsko była nienaturalnie przerysowana, za bardzo histeryzowała.. Niee.. nie podobało mi się. Chyba najgorzej zagrana postać.
Niania - Carin Filipcic. Na początku bardzo mi się podobała aktorsko. Potem mniej. Za to wokalnie REWELACJA! Potężny głos na kobitka. Ogolnie całkiem nieźle.

Odnioslam wrażenie, że aktorzy nie za bardzo wiedzieli co mają robić. Tybalt w jednym utworze chodził w kółko i odpychał ludzi, Romeo się miotał nie wiedząc co robić... I skończyło się na tym, że były momenty straszliwie sztuczne, przypominające aktorstwo prezentowane w telenowelach brazylijskich..

Póki co 1000 razy bardziej podobała mi się wersja francuska i nie sądzę, żeby to się zmieniło jakoś znacząco.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 13:22, 05 Sty 2009    Temat postu:

Proponuję zmianę tytułu. Moim zdaniem bardziej pasowałoby: "Romeo et Juliette - Rzecz o Wzdychaczach" albo "... ale rękawy ma ładne" Razz

Kunc uraczyła mnie seansem w sylwestrową noc, argumentując, że "i tak się od tego nie wykręcisz," zatem obejrzałam wraz z nią. Było wesoło. Co chyba nie jest reakcją zamierzoną przez twórców Wink

Nie chciało mi się specjalnie rozpisywać o wrażeniach z seansu, gdyż sama nie wiedziałam, co o tym właściwie myśleć. Czy mi się podobało, czy nie? Właściwie jedno i drugie. Jest to widowiskowe. Jest bardzo w stylu MTV, czyli tak, jak większość musicali fr przeze mnie obejrzanych i tak, jak "nasz" Romek z Buffo, którego miłością nie darzę. Jest muzyka skoczna, melodie tu już znacznie bardziej wyraziste i odrębne, niż w "Przykazaniach", nawet byłam w stanie rozróżnić jedną od drugiej, co jest dobrym znakiem. Zaaranżowane na chór i orkiestrę tak, jak właściwie wszystko inne w tym stylu - francuskie musicale mają bardzo charakterystyczne, niemal identyczne brzmienie jak dla mojego ucha. Ma tempo, ma imponujące dekoracje, ładne kostiumy (ja chcę takie sukienki! Takie rękawy! *.*) i duuuużo baletu, of kors. I ma tony, po prostu tony stereotypów oraz sytuacji z lekka absurdalnych, libretto zmienione tak, że niejednokrotnie łapałam się za głowę, aktorstwo mocno średnio na jeża, wokale jak to u Francuzów (czyli - mnie nie powalają), a podczas utworów podejście nieco jak na koncercie. Najbardziej wyrazistą i najlepiej zagraną postacią była tu Śmierć i nie wiem, może to był taki celowy zamysł reżysera, ale to chyba za daleko idąca interpretacja Wink Bo Romeo i Julia, niestety, byli straszliwie rozmyci, bierni, kukiełki bez żadnego charakteru, a ich główne zadanie aktorskie ograniczało się do wzdychania. A wzdychali długo, często, mocarnie, a choć byli w tym mistrzami, to bynajmniej nie byli sami. Bo wzdychała też Niania, wzdychał i Tybalt (z miłości do Julii - wtf?!), wzdychał i Benvolio, wzdychał ojciec Julii, wzdychały matki obojga kochanków, a nawet w duecie. Nie pamiętam, czy Książę wzdychał, ale wydaje mi się, że i mu sie trafiło, bo jak to tak, wszyscy wzdychają, a on nie może?! I Ojcu Laurentemu chyba też się zdarzyło, aczkolwiek pamięć może mnie mylić, tyle tego ogólnego wzdychania uświadczyłam. Merkucjo również dostał popis wzdychania, coby było sprawiedliwie, i tak już po ugodzeniu go nożem przez Tybalta powzdychał sobie przez cały solowy utwór, podczas którego zdążył podnieść się jeszcze parę razy i pochodzić po scenie , tak, że brakowało tylko tego, żeby jeszcze zaczął tańczyć. Bo właściwie czemu nie, jak Roland mógł umierać przez całą balladę, to czemu on ma się patyczkować? Takich sytuacji było, niestety, więcej i mam wrażenie, że Francuzi podeszli do arcydzieła Shakespeare'a jak do bardzo luźnej, ogólnej wskazówki, w stylu "Wow, historia miłosna, zróbmy show!" Było mnóstwo sytuacji, które nie miały racji bytu, zdecydowanie za dużo piosenek nastręczających okazji do wzdychania, za mało treści, za mało fabuły, za mało dramatu czy chociażby humoru. Romeo chodził i wzdychał. Julia nie chodziła, tylko przez większą część czasu leżała/siedziała i też wzdychała. Charakteru mieli tyle, co mop w mojej łazience. Inne postaci też niewiele wnosiły do całego przedstawienia, nawet z ojca Julii twórcom udało się zrobić rozmytego, miękkiego facecika bez żadnej charyzmy i autorytetu, co stawia dramatyczny krok Julii pod wielkim znakiem zapytania, bo wydawało się, że z takim łagodnym i kochającym ojcem wystaczyło poprosić, a tatusiek może by i ponarzekał, ale po jakimś czasie zgodziłby się i zaprosił młodą parę na lody. A już postać niemej pokojówki doprowadzała mnie do morderczych wizji. Sensu niewiele, treści niewiele, za to mnóstwo piosenek, imponujących choreografii, duże show. Które ogląda się nawet przyjemne, jeśli ma się poczucie humoru i taką Kunc obok, bez której nie wiem, czy bym to przetrawiła bezboleśnie. I cóż - tyle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 14:15, 05 Sty 2009    Temat postu:

Oglądałam to już nie wiem, który raz, ale przyznam, że w towrzystwie dużo ciekawiej Smile

Wzdychania jest dużo. Fakt. Chociaż chyba nie wszyscy jednak wzdychają.. Romeo z Julcią to na bank i to w prawie wszystkich piosenkach. (Julcia to w ogole master jeśli chodzi o wzdychacze). Mamuśki nie wzdychały! "La Haine" jest fajne - i nie jest wzdychaczem! Potem śpiewają fragmenty, więc nie mają kiedy. Tatuś rozmyty jest, ale ładnie śpiewa, do tego taki sympatyczny, że nie da się nie lubić. Także jemu wzdychanie jestem w stanie wybaczyć Smile Książę też nie wzdychał! "Verone" chyba do wzdychaczy zaliczyć nie można.. Potem też coś śpiewa, ale to nie o wzdychaniu! Tybalt trochę powzdychał o Julci, Benvolio o tym, że to własnie ON musi przekazać Romkowi przykrą wiadomość i ze wzdychania to chyba tyle. No jeszcze Merkucjo umierający przez 5 minut, przy tym śpiewający etc. No nie powiem, chcialabym w chwili śmierci być tak rześka mi mieć tyle siły xD No jeszcze Laurenty trochę powzdychał i niania. Ale i tak Romka i Julci we wzdychaniu nikt nie przebije, podobnie jak nic im w tym nie przeszkodzi Smile

Mimo wzdychaczy, stwierdzam, że nadal lubię ten musical i nadal uważam, że chyba najciekawszy, jesli chodzi o francuskie.. Przynajmniej z tych, które widziałam, a trochę zobaczyć mi się udało. Muzyka jest fajna, nawet, wzdychacze (chociaż czasami bez wizji są lepsze Smile). No i rękawy też mają fajne! (co chyba sami też zauważyli, bo często się nimi chwalą). Do tego, jeśli dochodzi sympatyczne towarzystwo Moderki i nasze wzdychanie razem z aktorami, to jest fajnie:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 14:27, 05 Sty 2009    Temat postu:

Wzdychać można nie tylko podczas utworów na to przeznaczonych Wink A już numery solowe Tybalta, Benvolia i pana Capulet uważam za pomysł, krótko mówiąc, śmieszny, który tyle ma z oryginałem wspólnego, co barszcz czerwony z teoriami fizyki kwantowej. Ogólnie podczas oglądania miałam silne wrażenie, że podczas powstawania musicalu aktorzy podchodzili tłumnie jeden po drugim do twórców, żądając, że oni chcą solówki, więc solówkę dostali, kosztem sensu przedstawienia. Podobne odczucie miałam wobec postaci Niemej Pokojówki, która była chyba tylko dlatego, że wyprosiła obecność na scenie u któregoś z producentów. Że już nie wspomnę o obowiązkowej piosence finałowej i bisach, które z całym spektaklem miały tyle wspólnego, ile... no, sami sobie dopowiedzcie Wink

Wzdychać z aktorami fajnie, owszem, i w miłym towarzystwie byłam w stanie przymknąć oko i podejść z humorem. Ale chyba tylko raz. Bo za drugim razem komuś mogłaby się stać krzywda za takie podejście do Shakespeare'a, a tego byśmy nie chcieli Wink To jednak nie jest i raczej nie będzie "mój" styl musicalu.

Ech, marzy mi się musicalowa wersja "Romea i Julii" w wersji kameralnej - z klimatem, gdzie miałoby to wszystko ręce i nogi i głębszy sens, gdzie nie chodziłoby o to, żeby zrobić nowoczesne show z motocyklem na scenie czy z pięknymi rękawami sukienek. Już nawet nie musi być kostiumowa, chociaż to by było marzenie. Ale niech by chociaż miała klimat, pasję, przyzwoite aktorstwo i muzykę, która chwyta za serce. Na scenie może nawet nie być dekoracji, baletu też nie potrzeba mi do szczęścia. Ale wzruszeń - tak. Może kiedyś...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 14:47, 05 Sty 2009    Temat postu:

Piosenka finałowa mówiła o Romku i Julii, i podsumowywała wszystko, więc myślę, że jednak miała sens. A bis to "Les rois du monde" czyli najbardziej znany utwór z tego spektaklu, więc raczej z samym musicalem powiązana też była Smile No, a na potrzeby TV musieli zrobić takie coś. Z resztą nie mów mi, że nie lubisz bisów w teatrze, no proszę ja Ciebie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 14:58, 05 Sty 2009    Temat postu:

Nie chodziło mi o treści samych piosenek, bo nie rozumiałam słów, a piosenki bisowej nie rozpoznałam - kajam się ^^ - ale ogólnie o klimat - bo wszyscy są weseli, trzymają się za ręce, klaszczą i tańczą i w ogóle cieszmy się i radujmy. To trochę nie pasuje do ogólnej wymowy Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 15:04, 05 Sty 2009    Temat postu:

Ostatni utwór podsumowywał całość, czyli mówił o Romeo i Julii, że miłość, bla bla, że trzeba się pogodzić, etc. Nie powiedziałabym, że był wesoły i radosny. Na moje ucho, raczej podniosły. Także myślę, że ten utwór akurat był na miejscu.

A taki final, to bardzo we francuskim stylu... Także nie mogło się obejśćSmile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Nie 16:40, 06 Wrz 2009    Temat postu:

Gdyby ktoś chciał... "Making of Romeo und Julia" czyli jak sama nazwa wskazuje film z przygotowań do wiedeńskiej wersji "Romeo et Juliette".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Weronika



Dołączył: 03 Paź 2008
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 22:13, 08 Gru 2009    Temat postu:

Dopiero niedawno zaraziłam się tym cudownym spektaklem. Uwielbiam język francuski, choć go nie znam, rzuca mnie na kolana. Po NDDP ten spektakl, który obejrzałam już tyle razy (z płytki), ile Kunc z Draco Franka- to najciekawszy musical. Owszem, zgadzam się z Waszymi opiniami, że wzdychania jest tu stanowczo za dużo, role (aktorsko) tytułowych bohaterów rzeczywiście ograniczają się do ukazania dość płytkiego cierpienia, jednak muzyka powoduje, że nieodmiennie mi się popłakuje, niekoniecznie przy Amiere ani scenie balkonowej. Uważam , że wprowadzenie roli śmierci bardzo uplastyczniło przekaz , jasne jest i czytelne, kto za chwilę umrze ( może dla tych, którzy nie znają Szekspira?) Cudowne były sceny chóralne i taneczne: tancerze godni YCD, piękna scenografia i gra na kilku poziomach. Nawet nie chcę oglądać wersji niemieckiej, bo ten język nijak mi do miłości nie pasuje. Nie przeszkadzały mi ani trochę popisy Benvolia, Tybalta i Merucja, zwłaszcza w pieśni" Nie masz prawa"I co z tego, że nijak ma się to do Szekspira? SNL też niewiele miał z Szekspira, a tak druzgocących not od Was nie dostał.Będę bronić tego spektaklu jak niepodległości! To nie jest kwestia gry aktorskiej, to muzyka, cudowny klimat, wspaniali tancerze, udana scenografia. To nie jest ani trochę w stylu MTV. Tysiąc razy wolę tę francuską wersję niż rodzimą z Buffo! To dobrze, że nie wszystkim wszystko tak samo się podoba. Nie byłoby wówczas o czym pisać. Kocham francuskie piosenki i ich musicale. Nie szukam tam artyzmu i powalającej gry aktorskiej, szukam klimatu, nastroju i to tam właśnie znajduję. Mam cudowny humor po kolejnym wysłuchaniu przynajmniej paru piosenek, a chyba o to tez chodzi, że muzyka ma łagodzić obyczaje?
Cecilla Cara jest śliczniutka, świeżutka i choć nie prezentuje powalającego wokalu, pasuje do tej roli, jest jako bohaterka młodziutka, a więc niedoświadczona. Romeo ma dużo lepszy wokal i zdecydowanie więcej partii śpiewa, ale co tam. Jestem i tak pod (spóźnionym i to bardzo ) wrażeniem! Co ja bym dała, żeby ten spektakl rodem z....MTV(jako rzekła Draco) zobaczyć na żywo! Pomarzyć dobra rzecz!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Musicale Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1