Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Spacery po teatralnym Krakowie :)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Teatr
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 19:34, 12 Maj 2009    Temat postu:

To nie jest czasem taki zabieg, jak u nas, kiedy Magda Smuk wyciera bardzo metodycznie niewidzialne "lustro," które znajduje się niby na czwartej ścianie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 19:39, 12 Maj 2009    Temat postu:

No właśnie dlatego zapytałam, bo z relacji Philo nie do końca to wynikało.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 19:49, 12 Maj 2009    Temat postu:

Hmmm, wyraziłam się chyba niezbyt jasno. Pisząc "niewidzialne weneckie lustra", chciałam dać do zrozumienia, że oczywiście nic w rzeczywistości nie oddzielało fizycznie sceny od publiczności. Lustro weneckie (czy też fenickie, jak kto woli), jest przejrzyste w jedną stronę, dzięki czemu można przez nie obserwować kogoś, nie będąc przez niego widzianym. Tutaj ten efekt został osiągnięty przez ustawienie scenografii - dwa stanowiska fryzjerskie stoją przodem do publiczności, nasza wyobraźnia nam podpowiada, że przed nimi oczywiście muszą znajdować się lustra, przez które my, znajdując się po drugiej stronie, obserwujemy wnętrze zakładu. Nasze przypuszczenia potwierdza Basia, która zapamiętale te wirtualne lustra "czyści", czasem ktoś przed nimi staje, poprawiając jakiś szczegół w swoim wyglądzie... ot - siła sugestii. Przy okazji wyjaśnię również, że pojęcia "czwarta ściana" również użyłam zakładając, że wszyscy znają znaczenie tego umownego terminu. Na wszelki wypadek jednak wyjaśniam, odsyłając [link widoczny dla zalogowanych] , żeby nie wdawać się w zbyt szczegółowe dywagacje.

Natomiast w czasie antraktu oczywiście królował Tonio. Very Happy Wurzel robił interesy przez telefon i usiłował również z kimś z publiczności (ale bez rozdawania wizytówek), Basia czesała panią Dąbek, która wdawała się w jakieś plotki z siedzącymi na widowni paniami, policjant, jak już wspomniałam, wyszedł prowadzić śledztwo w foyer, ale najlepszy kontakt z publicznością miał jednak Tonio, częstujący publiczność cukierkami ze słoika, usiłujący za te cukierki wymusić całusy od chłopców z jakiejś wycieczki i zaprzyjaźniony z całym światem. "O, a tego pana to ja znam! W pierwszej chwili nie poznałem, bo teraz jest ubrany (przepraszający, uroczy uśmiech). A teraz pani z nim jest? No, gratuluję, tylko niech go pani pilnuje. Mi zwiał..." I tak dalej... Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 20:00, 12 Maj 2009    Temat postu:

To w antrakcie, a przed spektaklem? Tak samo?

Przepraszam, że tak wypytuję, ale jestem ciekawa na ile wersja krakowska jest podobna do naszej. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 20:29, 12 Maj 2009    Temat postu:

Na początku nie działo się nic szczególnego - Basia otworzyła zakład, zaczęła się krzątać sprzątając, czyszcząc lustra, wyrzucając niepotrzebne rzeczy z poprzedniego dnia, jak na przykład poplamione czymś dziwnym gumowe rękawiczki... Wink Następnie zajęła się poprawianiem własnego wyglądu, makijażem, a tymczasem wpadł Tonio, najwyraźniej nieco spóźniony, i najwyraźniej nie po raz pierwszy Smile , zajął się rozmową telefoniczną, a następnie pierwszym klientem - nigdy nie chciałabym być pierwszym klientem Tonia, który z pewnością miał za sobą ciężką noc... Inna rzecz, że chyba tylko facet jest zdolny do tego, żeby pozwolić sobie myć głowę twarzą do umywalni, klęcząc na fotelu... Laughing
Akcja rozwijała się stopniowo i bardzo płynnie, chyba nie potrafię sobie już teraz dokładnie przypomnieć, w którym momencie przygasły światła na widowni i ściszono wreszcie zbyt głośną muzykę płynącą z radia. Very Happy


Ostatnio zmieniony przez philo dnia Wto 20:33, 12 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 20:33, 12 Maj 2009    Temat postu:

No to wygląda na to, że bardzo podobnie jak u nas.

Dzięki za tę relację, Philo Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 1:28, 20 Maj 2009    Temat postu:

„Uciecha” to taki rodzaj ruletki. Jak się okazuje trochę lepszy od tej klasycznej, bo czasem można wygrać. Dzisiaj wygrałam. Smile

Przedstawienie odbyło się w bardzo kameralnych warunkach, widownia została usadowiona na krzesłach ustawionych wprost na scenie. Oglądało mi się z tej perspektywy znakomicie. Ale zastanawiam się, dlaczego ten monodram zwykle (bo nie tylko tym razem) grany jest dla garstki publiczności. I pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to myśl, że jest to taka garstka publiczności, która z góry wie na co idzie i czego może się spodziewać. Zróbmy eksperyment wśród tych, którzy nie wiedzą: na ile chwytliwe jest nazwisko Sergiusz Piasecki? Czy wzbudza jeszcze jakieś emocje tytuł „Zapiski oficera Armii Czerwonej”? Czy magnesem może być Piotr Cyrwus, o którym w każdej najmarniejszej notce na jego temat mówi się „znany jako Rysio z serialu Klan”?

A więc kochani, na wszelki wypadek, gdybyście kiedyś napotkali na swojej drodze afisz z tym tytułem, wiedzcie, że Sergiusz Piasecki był człowiekiem niezwykłym, którego biografia wystarczyłaby, żeby skroić z niej kilka wcale nie nudnych żywotów. Jego utwory zresztą były w dużej mierze autobiograficzne. Najbardziej znaną jego książką jest „Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy”, ale wśród ludzi z mojego pokolenia ogromną popularnością cieszyły się właśnie „Zapiski oficera Armii Czerwonej”. A właściwie cieszyły się popularnością wśród tej części moich rówieśników, którzy mieli dostęp (czytaj: wiedzieli o jej istnieniu) do literatury z tak zwanego drugiego obiegu, wydawanej w niezależnych oficynach wydawniczych, nielegalnej, krótko mówiąc. Już sam tytuł w tamtych czasach budził żywe zainteresowanie. A treść… Cóż. Radzę przeczytać. To nieduża książeczka, czyta się znakomicie i właściwie powinna być lekturą obowiązkową. Szczerze polecam. Napisana jest w formie pamiętnika radzieckiego oficera, który po zajęciu we wrześniu 1939 roku Wilna musi pogodzić zastaną w okupowanej, burżuazyjnej Polsce rzeczywistość z wyobrażeniami zbudowanymi pod wpływem komunistycznej propagandy. Zderzenie tych dwóch światów początkowo bawi do łez, ale stopniowo wieje coraz większą grozą. Łzy w oczach zostają, ale są już na zupełnie inny temat. Dostajemy obraz człowieka kompletnie zindoktrynowanego, nie potrafiącego samodzielnie myśleć, mechanicznie dostosowującego się do latami wtłaczanych w jego głowę „prawd”, człowieka ślepo kierującego się opartym na strachu, wiernopoddańczym posłuszeństwem bolszewickiej ideologii. I jest tak „i śmieszno, i straszno”, bardzo przejmująco i bardzo prawdziwie. Piotr Cyrwus zaś w swoim monodramie nie uronił ani odrobiny z tego klimatu i tej prawdy. Nagroda, którą za niego otrzymał na Ogólnopolskim Festiwalu Teatru Jednego Aktora była w pełni zasłużona. Trzecia nagroda, co prawda, bo jak usłyszał od jednego z członków komisji: „nie rozumiem, jak taki młody człowiek może tak nienawidzić Armii Czerwonej”. Ale to był 1990 rok i wojska radzieckie ciągle jeszcze stacjonowały w Polsce…

W każdym razie pamiętajcie – Piotr Cyrwus nie jest żadnym Rysiem z Klanu. To naprawdę bardzo dobry aktor Teatru Starego w Krakowie. Jeżeli będziecie mieli okazję - poznajcie go jako oficera Armii Czerwonej Michaiła Zubowa. Jeśli wpadnie Wam w ręce książka Piaseckiego – przeczytajcie koniecznie. A gdybyście kiedyś napotkali na swojej drodze afisz z tytułem „Zapiski oficera Armii Czerwonej” – wybierzcie się na spektakl. Naprawdę warto.


Ostatnio zmieniony przez philo dnia Śro 1:46, 20 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Czw 11:51, 21 Maj 2009    Temat postu:

Zaintrygowałaś mnie - zdecydowanie rozejrzę się za książką.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Findurka
KMTM


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:11, 21 Maj 2009    Temat postu:

Nie wiedziałam, że Zapiski doczekały się adaptacji teatralnej, a wykonawca... spróbuję go odszufladkować w swoim małym rozumku Wink Pozostaje jedynie zapolować na spektakl.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Czw 15:53, 28 Maj 2009    Temat postu:

Nie za bardzo wiem gdzie to wkleić, ale tutaj chyba w miarę pasuje:
[link widoczny dla zalogowanych] - zamieszanie związane z Operą Krakowską.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Teatr Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1