Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Spacery po teatralnym Krakowie :)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Teatr
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon 16:14, 04 Maj 2009    Temat postu: Spacery po teatralnym Krakowie :)

No to zgodnie z obietnicą krakowski spacernik teatralny został niniejszym zainaugurowany. Odgrażałam się już dawno, ale jakoś przeciągnęło się aż do dziś. Efekt taki, że zaległości się tylko nazbierało i tyle. Nie wiem teraz od czego zacząć. Jakieś ogólne refleksje wymknęły mi się już gdzieś TUTAJ, a teraz już pewnie od końca, bo najświeższe.

A więc - 2 maja, Opera Krakowska. Wybrałam się do niej pierwszy raz po rozbudowie i... nie podoba mi się. No cóż - nie trzeba było mnie wypuszczać do Gdyni, teraz porównania są nieuniknione. Moje marzenie o nowoczesnym, z rozmachem zaprojektowanym gmachu nie spełniło się zupełnie. W doniesieniach prasowych pojawiały się sprzeczne informacje dotyczące wielkości sceny. Prawdziwe okazały się te mniej optymistyczne. Scena porównywalna wielkością raczej z Teatrem Słowackiego, o gdyńskich gabarytach nie ma co wspominać. Widownia na podobną ilość miejsc, jak w Gdyni, ale zrealizowana w klaustrofobicznej konwencji jak z wiersza Gałczyńskiego: "najlepsze te małe kina / w rozterce i w udręce / z krzesłami wyściełanymi / pluszem czerwonym jak serce". Kina może tak, zwłaszcza te z początku XX wieku, ale dlaczego nowoczesna Opera...? Foteliki, aczkolwiek szerokie - torebka zmieściła się razem ze mną na siedzeniu, co sobie cenię - też w rezultacie jakieś średnio wygodne. Sukienka mi się od siedzenia w nich pogniotła (a w Gdyni nie! Wink ) Widownia dość szeroka w stosunku do sceny. Podejrzewam, że pogłoski o tym, że z bocznych miejsc w lożach nie widać całej sceny mogą wcale nie być przesadzone. Honorowa Loża Marszałkowska znajduje się nad amfiteatrem, na wysokości pierwszego piętra, a balkon jeszcze wyżej i na pewno się tam nie wybieram. Do amfiteatru prowadzą tylko dwa boczne wejścia, nie ma przejścia w środku między fotelami, co w rezultacie spowodowało, że pół przerwy przesiedziałyśmy na miejscach, przeczekując tłumy chcące się wydostać do foyer - rzeczywiście przestronnego, nawet z tarasem widokowym, na którym możemy zaczerpnąć świeżego powietrza, jeżeli zdołamy się wydostać z tej klaustrofobicznej widowni przed końcem antraktu. No tak - foyer wygrywa z gdyńskim, ale przecież nie dla widoków z tarasu (nie najciekawszych zresztą) tu przychodzimy. A poza tym - wygrywa do (niedługiego) czasu, jak mniemam. Nie zauważyłam bufetu - napoje oferowano przy nakrytych wprawdzie eleganckimi obrusami, ale jednak przenośnych stolikach.
Z zewnątrz również ta niebiesko-czerwona konstrukcja nie zachwyciła mnie niczym, przywodząc na myśl raczej jakąś fabrykę czy dworzec. Autobusy wycieczkowe, stojące na parkingu, pięknie się z tym budynkiem komponowały. Miejsce w sam raz dla nich.
Narzekam. Może należało zacząć czymś bardziej optymistycznym. No tak, ale po tylu latach oczekiwania można było nabrać nadziei na coś wyjątkowego, a tu... Żeby więc nie kończyć w takim minorowym nastroju powiem, że do Opery wybrałam się na gościnne wprawdzie przedstawienie, ale jednak - West Side Story! Opera Krakowska wpuściła w swoje szacowne mury - obecnie w dużej części z metalu i szkła - najprawdziwszy musical! Idzie nowe...? Smile


Ostatnio zmieniony przez philo dnia Sob 10:58, 14 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 16:23, 04 Maj 2009    Temat postu:

To w takim razie oczekujemy relacji z West Side Story, kochana! Very Happy Pięknie dziękuję za ten kącik.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 10:39, 19 Kwi 2009
PRZENIESIONY
Pon 16:31, 04 Maj 2009    Temat postu:

To z wątku na temat Skrzypka na Dachu, ale moja odpowiedź lepiej pasuje tutaj:
Findurka napisał:
To się Philo doczekała mjuzikalu w Krakowie Laughing

Jestem zachwycona! Very Happy Powtórzę za Mateuem - zrobić coś takiego w warunkach szkolnych to nie lada wyczyn. Zwłaszcza że, jeśli dobrze rozumiem, jest to jedna klasa, a nie jakieś szkolne kółko teatralne czy coś w tym rodzaju. I prawdę mówiąc (na bazie moich ostatnich doświadczeń w Krakowie, o których Wam opowiadałam w Gdyni), wolę zaangażowane amatorstwo, w pełni świadome swoich niedoskonałości, niż nędzną chałturę trącącą lekceważeniem dla widza.
Inna rzecz, ze faktycznie poczułam się żałośnie, kiedy sobie po raz kolejny uświadomiłam, że w Krakowie, w dziedzinie musicalu, w większości mam szanse tylko na występy jednego lub drugiego rodzaju.

Te smętne refleksje dotyczą "Rewii Musicalowej", na którą wybrałam się do Uciechy, pomna obietnicy danej Draco. No cóż - poszłam, zobaczyłam, więcej nie chcę... Sad
Nieobecność zapowiadanego Jakuba Wociala okazała się być najmniejszym problemem. Jakaś pani manager, z którą chwilę rozmawiałam przed spektaklem, obiecała mi rekompensatę za ten zawód. Po spektaklu doszłam do wniosku, że nieobecność Wociala to nic - rekompensata należy mi się raczej za obecność wszystkich pozostałych. No, z drobnymi wyjątkami. W przypadku Marty Wilk, wywodzącej się z chorzowskiego Teatru Rozrywki, to nawet duży wyjątek. Przetrwałam chyba tylko dzięki niej. Mimo że autor (kiepskiego) scenariusza i konferansjer oraz wokalista (?!) w jednym, Łukasz Lech, kategorycznie postanowił, że nie ujdę z życiem. Postanowił zabić mnie absolutnie wszystkim, ze swoją dykcją na czele, w finezyjny sposób łączącą w sobie wszystkie możliwe wady wymowy: świsty, szelesty, łącznie z francuskim "rrr", z którym opowiadał żydowskie, dawno przebrzmiałe dowcipy...
Właściwie mogłabym tak jeszcze długo znęcać się nad każdym szczegółem, ale już trochę ochłonęłam, więc chyba dam spokój. Pozostał mi tylko żal, że w ten spoób zamordowano wszystkie musicalowe hity - program w zamyśle był naprawdę świetny: piosenki ze Skrzypka, MFL, Upiora, Chicago, Kotów... Przyrzekam, że gdybym usłyszała te utwory po raz pierwszy w tym wykonaniu, nikt nawet wołami nie zaciągnął by mnie na żaden musical!

Niemniej Uciechę obserwować będę nadal. Na razie nie ma w repertuarze żadnych "Rewii" więcej. Gościnne monodramy natomiast mogą się okazać trafione. Może wybiorę się w maju na "Zapiski oficera Armii Czerwonej". Pierwowzór literacki znam, Piotr Cyrwus do roli mi pasuje, będzie chyba bezpieczniej.

Brutusku, miałeś rację - nigdy więcej spektakli "w ciemno"!
Very Happy

Przeniosłam po uzgodnieniu z Philo - uznałyśmy, że tu ta relacja pasuje lepiej Smile - DM


Ostatnio zmieniony przez philo dnia Śro 2:00, 20 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
brutus
KMTM


Dołączył: 15 Paź 2008
Posty: 803
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Wto 5:41, 05 Maj 2009    Temat postu:

Zgadzam się w zupełności Philo Razz

A co do znęcania się nad obsadą słynnej już "Rewii Musicalowej" to chyba wystarczająco poznęcałaś się już w naszej rozmowie telefonicznej, którą chyba zapamiętam do końca życia po zakwasach na brzuchu Very Happy (tak, wiem to wcale nie jest śmieszne i powinienem ubolewać Razz ) całe forum nie wie, co traci... Razz

Co do gmachu to myślałem, że jak coś jest w miarę nowo aranżowane to spełnia większość podstawowych, tzn. ma odpowiednią widoczność z każdych miejsc, przejścia między fotelami itd... a tu masz ...

Ale nie zrażaj się Philo, przecież zostałaś powiadomiona, że jak tylko Wocial się pojawi w Krakowie to od razu zawita do Twojego nowego mieszkania, czy jakoś tak Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Wto 7:43, 05 Maj 2009    Temat postu:

Wielkie dzięki Philo za relację. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że RM może wypaść tak kiepsko. Ale w sumie dobrze to wiedzieć- przynajmniej jeżeli kiedyś będę miala możliwość ją zobaczyć trzy razy sie zastanowię czy warto Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Śro 11:59, 06 Maj 2009    Temat postu:

Skoro kolejny raz wrócił ten temat, znowu zaczęłam się zastanawiać, dlaczego całość zrobiła na mnie tak złe wrażenie. Nie ma rady, nie odczepię się chyba od tego traumatycznego wspomnienia. Smile
Czy powodem mogła być maleńka scena kinoteatru, nie do końca przystosowana do takich przedsięwzięć? Jeśli nie liczyć smętnie wiszącego nad sceną widoczku na panoramę Nowego Jorku i wnoszonego czasem na scenę krzesła, rzecz obyła się w zasadzie zupełnie bez scenografii. Artyści w wieczorowych strojach wyglądali tu trochę jak z innej bajki. Półplaybacki z kiepskiego sprzętu jeszcze to wrażenie potęgowały. Kiepskie oświetlenie, zamiast pomagać, wydobywało bezlitośnie każdy szczegół - że dziewczęta były zmarznięte, że nieopalone, siedząc w siódmym rzędzie zauważyłam, że jedna ma na nodze potężnego siniaka… Stroje miały piękne. Pewnie od jakiegoś baletu pożyczyły Razz Bo czy to był balet? Kilka dziewcząt, których może nie powinnam się czepiać, bo w końcu, jak stwierdziła moja córka, "jedna tańczyła równo". Chciałam wiedzieć, z czym równo, skoro jedna, więc uściśliła: "no - równo z muzyką!" Między nimi czasem pojawiał się pan, również według mojej córki słusznie nie wymieniony z nazwiska, ponieważ sądząc z jego "ruchów" został po prostu przyniesiony z rekwizytorni. Chyba nie bardzo tu już można obwiniać warunki zewnętrzne. Podobnie jak w przypadku Mariusza Jaśko, który w pierwszej części wszystko wykonywał w myśl zasady "co nie wyśpiewam, to dowyglądam". W drugiej części ze zdumieniem odkryłam, że on jednak coś potrafi, ale to się okazało dopiero, kiedy się rozśpiewał. Dlaczego nie zrobił tego przed występem - zagadka. Tu trzeba przyznać, że lepsze wrażenie po sobie pozostawił Piotr Bajtlik, który swój występ potraktował rzetelnie, choć bez fajerwerków. Na pewno występował ktoś jeszcze, ale teraz już trochę zatarło mi się to w pamięci. Zresztą i tak wszystkich przyćmiła (powtórzę to raz jeszcze) Marta Wilk, która sprawiała wrażenie, jakby zabłądziła w to towarzystwo z zupełnie innej imprezy. Bo to przedsięwzięcie nasuwało mi skojarzenia raczej z a) sylwestrowym programem telewizyjnym dobrze po północy, b) programem "Jaka to melodia", ze szczególnym uwzględnieniem zespołu "Ja Wam Wszystko Wyśpiewam", c) imprezą dożynkową we wsi Głucha Dolna, które to wrażenie potęgowały żenujące zabawy biesiadne rodem z wesel, w które prowadzący (Łukasz Lech - o nim w poprzednim poście) zaczął wciągać publiczność. Bardzo już wtedy chciałam do domu…
Wiem, że to ostre słowa. Byłabym pewnie bardziej przychylnie nastawiona, gdyby nie to, że gołym okiem było widać, że rzecz została potraktowana jak zwykła chałtura na odczepnego i poczułam się tym podejściem po prostu zlekceważona.

Karino - nie chcę Cię zniechęcać. Być może w innym miejscu, w innych warunkach, kiedy zespołowi bardziej się chce, wygląda to inaczej...


Ostatnio zmieniony przez philo dnia Śro 12:41, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karina



Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań

PostWysłany: Śro 12:45, 06 Maj 2009    Temat postu:

Philo nie zniechęciłaś mnie. Poprostu wcześniej niewiele o tej rewii wiedziałam poza tym, że są tam songi z musicali które lubie. Zakładałam w ciemo, ze skoro pod całością podpisuje się Kuba Wocial to musi byc dobre, bo w przeciwnym razie nie wziął by w tym udziału. Ty napisałaś swoje subiektywne odczucia, które dla mnie są o wiele bardziej miarodajne niż to co było napisane na stronie RM- wszak twórcy zawsze będą pisali, że ich dzieło jest świetne. Jeżeli wokalista wychodzi na scenę nie rozśpiewany, a tencerki tańczą nie równo, to nie jest to wina sceny, czy ogólnie warunków, ale zwykłe odwalanie lipy :/
Ja niestety nie moge sobie pozwolić na to, aby chodzić na wszystkie okołomusicalowe eventy na które mam ochotę tylko musze wybierać. W tym wypadku RM przestaje być moim priorytetem, bo wiem że istnieje wiele lepszych rzeczy które chciałabym zobaczyć. Ale oczywiście jak się okazja nadarzy to na RM również się wybiorę Smile


Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Śro 12:47, 06 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
philo
KMTM


Dołączył: 06 Lis 2008
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto 16:59, 12 Maj 2009    Temat postu:

Istnieje spore prawdopodobieństwo, że uda mi się wkrótce zobaczyć „Szalone Nożyczki” w Gdyni. Smile Należałoby więc opowiedzieć o wrażeniach ze spektaklu krakowskiego, zanim to nastąpi i porównania staną się nieuniknione. Przypuszczam że i tak podobieństw jest sporo, narzuconych przez założenia scenariusza. Komedia kryminalna, morderstwo popełnione w sąsiedztwie sympatycznego saloniku fryzjerskiego i dochodzenie przeprowadzane z udziałem publiczności – to wszyscy wiedzą, prawda? Wrażenie realizmu zwielokrotnione przez fakt, że akcja toczy się nieprzerwanie: kiedy publiczność wchodzi na widownię, w salonie panuje już codzienny ruch, który nie ustaje nawet podczas antraktu, a jeżeli na czas przerwy postanowimy jednak wyjść do foyer, spotkamy tam dzielnego policjanta nadal prowadzącego śledztwo. Zakład fryzjerski zbudowany z wielkim pietyzmem – wszak każdy szczegół może mieć znaczenie. Fotele, suszarki, lustra znajdujące się na „czwartej ścianie” oddzielającej scenę od widowni; niewidzialne, weneckie lustra, dzięki którym widzowie mogą być obserwatorami, a wkrótce także uczestnikami zachodzących w salonie zdarzeń. Akcja rozgrywa się w Krakowie, o czym przekonujemy się wielokrotnie – słuchając komunikatów w radio RMF, czy informacji o wizycie u najsłynniejszego w Krakowie prawnika, a nade wszystko poznając adresy zamieszkania poszczególnych postaci. Muszę przyznać, że wyjątkowo trafione i mówiące właściwie same za siebie. Basia mieszka przy Placu Biskupim (hmm…), co nie pozostawia żadnych wątpliwości, zwłaszcza w połączeniu z kłótnią z Toniem, z której wynika, że razem spali już z większością męskiej części Krakowa. Co do pochodzenia Wurzla nie pozostawia wątpliwości z kolei pani Dąbek – zamieszkująca kilka kolejnych posesji na Woli Justowskiej dama, odziana w czerwoną garsonkę ze złotymi szamerowaniami. Ulicę Przemysłową lokalizuje jednym słowem: „Zabłocie!” wypowiedzianym z tak piękną mieszanką tryumfu, pogardy, ironii i lekceważenia, że za samo to jedno słówko należą się jej duże brawa. Nawet widzowie spoza Krakowa nie mogą mieć wątpliwości, kiedy oburza się na kuriozalne wręcz posądzenie: ona miałaby wybierać się na wycieczkę do Paryża – z kim?! Z facetem Z ZABŁOCIA?! To ją oczyszcza z wszelkich podejrzeń. Wurzel zresztą, aczkolwiek zamieszkały na Zabłociu, początkową przychylność pani Dąbek zawdzięcza lokalizacji swojego sklepu przy ulicy Grodzkiej, choć w interesach umawia się pod Halą Grzegórzecką… Te lokalne smaczki bawią do łez.
Niemniej z całą pewnością w spektaklu jest mnóstwo miejsca na improwizację aktorów i to zapewne będzie jednym z najbardziej interesujących punktów do porównań. Bardzo mnie interesuje zwłaszcza jedna scena – po jednorazowym obejrzeniu spektaklu nie jestem w stanie stwierdzić na pewno, czy nie była zaimprowizowana, a jestem pewna, że w Krakowie i tak wejdzie od tej pory na stałe do spektaklu, sądząc po reakcji publiczności i zespołu, który na równi z publicznością zagotował się na dość długą chwilę. Very Happy Otóż: Tonio w ferworze opowiadania o przebiegu ostatnich godzin, miotając się i usiłując jednocześnie odegrać zachowanie swoje i swoich dwóch kotów, oraz przypalającego się gulaszu, nagle całuje policjanta. W usta. Taki szybki cmok i uskok. Ogólne zdumienie. Policjant stoi skamieniały. Tonio skamieniał również na chwilę, po czym z niekłamanym zainteresowaniem zwraca się do policjanta z pytaniem: "a czy pan ma w kieszeni broń, czy tak się pan ucieszył na mój widok?" A potem westchnął "o matko, chyba się zakochałem...". Łukasz Żurek, grający policjanta, po prostu opadł na krzesło i już się nie podniósł. W ogóle cały zespół siedział prawie tyłem do publiczności, z głowami pochowanymi pod pachy i gdzie się tylko dało. Oprócz niewinnego Wojciecha Leonowicza (Tonio) rzecz jasna. Wspomógł go jeszcze z zimną krwią (zawsze bardzo dobry) Przemysław Redkowski, grający aspiranta, który dodał zwracając się do policjanta "no to chyba masz parę na majówkę..." i zespół już zgorzał zupełnie. Pani Dąbek się popłakała...
Ogólnie nie będzie chyba niespodzianki, jeżeli napiszę, że Tonio był centralną postacią w tym spektaklu. To trochę taka rola – samograj, tej postaci nie da się nie lubić. Wojciech Leonowicz (na marginesie – laureat nagrody Schillera) zagrał go w sposób wyjątkowy: bardzo dyskretnie, bez szarży, bez przerysowań i osobistych wycieczek. Nie był prześmiewczy, Tonio w jego wykonaniu był zabawny po prostu dlatego, że miał taką osobowość. I był w tym bardzo wiarygodny. Również świetnie wypadł Przemysław Branny w roli Wurzla, znakomicie wyrażał wszystko bez słów, tylko za pomocą bardzo wyrazistej mimiki. Troszkę zawiodła Aleksandra Godlewska, grająca Basię. Nie miała chyba najlepszego dnia i nie starała się wcale być podejrzana. Za to Ewa Mitoń jako pani Dąbek bawiła niepomiernie. Nie zawiódł też Przemysław Redkowski i Łukasz Żurek (policjant), choć u niego zabrakło mi trochę tych krakowskich zaśpiewów, w których jest mistrzem przecież (policjant Zenek ze Spotkań z Balladą), a tu z całą pewnością świetnie by się sprawdziły.
Chyba lubię zespół Bagateli. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Wto 17:47, 12 Maj 2009    Temat postu:

No, na moim spektaklu Tonio nie był taki całuśny Wink To musiało być... bezcenne XD Tym bardziej jestem ciekawa Twoich wrażeń po Nożyczkach made in Baduszkowa. I sama nabrałam ochoty na ten spektakl.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Wto 19:10, 12 Maj 2009    Temat postu:

Philo, opowiedz coś więcej o tych weneckich lustrach. Jak to dokładnie wygląda? Widzownia widzi spektakl przez szybę, czy jak?

I co się dzieje w salonie, kiedy ludzie wchodzą na widownię? ;>
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Teatr Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1