Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Czytelnia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 13, 14, 15  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Kultura i rozrywka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pią 19:24, 12 Mar 2010    Temat postu:

No i w końcu, po prawie dwóch miesiącach, skończyłam "Wspomnienia z domu umarłych" Dostojewskiego. Książka ta kompletnie mnie zaskoczyła, bo - po "Zbrodni i Karze" oraz "Idiocie" - spodziewałam się czegoś innego... czegoś bardziej w stylu tamtych powieści. "Wspomnienia..." to swego rodzaju pamiętnik człowieka, który został skazany na katorgę. Przez całą książkę opisywane są różne sfery życia więźnia, począwszy od relacji międzyludzkich, kar, pobytów w szpitalu czy w pracy, po np. obchodzenie świąt Bożego Narodzenia. I może właśnie dlatego dość ciężko szło mi czytanie - nie jestem jakąś wielką zwolenniczką opisów w książkach i na ogół ciężko mi idzie czytanie ich. Tutaj właściwie 90% książki z nich się składało i tak naprawdę to one stanowiły całą "akcję". Mimo tego, że ta powieść podobała mi się najmniej z dotychczas przeczytanych dzieł Dostojewskiego, to myślę, że jest dość ciekawa i chyba warto przeczytać...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 17:08, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Właśnie przed chwilą zamknęłam "Niewidocznych Akademików", czyli najnowszą książkę spod pióra mojego najulubieńszego Pratchetta. I nastąpił bardzo smutny dzień, bo muszę po raz pierwszy stwierdzić, że jego książka... nie podoba mi się. To prawda, że już "Piekło pocztowe" i "Świat finansjery" moim zdaniem obniżyły nieco poprzeczkę, którą takie wybitne tytuły, jak "Straż nocna," "Potworny regiment," "Łups," "Carpe jugulum," "Ostatni bohater" czy "Zimistrz" postawiły śmiesznie wysoko, ale po prostu wróciły do normy, czyli do poziomu kwikogennej zabawy i zachwycającej sprawności w tworzeniu bohaterów, akcji, oraz przede wszystkim zabawy językiem, które tak u tego pisarza uwielbiam. "Niewidoczni akademicy" byli przy tym jak zimny, bardzo zimny prysznic, w dodaku o deszczowej piątej nad ranem. Ze świetnej formy Pratchetta pozostała właściwie tylko zabawa językiem, no i wszyscy dawni, sprawdzeni bohaterowie, którzy tutaj są po prostu starą wiarą i trzymają przedstawienie na swoich barkach (ostatnio coraz więcej Lorda Vetinari, yay!). Natomiast przykro mi stwierdzić, że zarówno nowi bohaterowie, jak i nowa fabuła, mają niewiele sensu, wszystko dzieje się o wiele za szybko, nie wczuwałam się w ogóle w położenie postaci i były mi one w większości obojętne, a niekiedy wręcz irytowały przebłyskami mary-sue-izmu (Terry, myślałam, że tego nie doczekam...); co więcej, przejęło mnie niewypowiedzianą grozą odkrycie, że wtargnęły tu sceny rodem z typowego filmu o sportowcach-bohaterach, co prawda podsumowane parodystycznym gagiem, ale wcale nie wystarczająco mocnym i wyraźnym. Za mało Pratchetta w tym Pratchetcie i ze smutkiem stwierdzam, że najnowsza pozycja w cyklu jest jednocześnie najsłabsza, i to tak, że aż ciężko ją porównywać do całego tabunu mniej lub bardziej uciesznych poprzedniczek. Czytałam dalej właściwie z czystej potrzeby i poczucia obowiązku, niekoniecznie dla przyjemności, chociaż znalazło się parę scen i tekstów, które sprawiły, że chichotałam do siebie. No i było parę fajnych, oryginalnych pomysłów, np spojrzenie na pierwotną piłkę nożną czy pojawienie się postaci z gatunku, który nie pojawił się jeszcze w Dyskowym bestiuariuszu, a który stanowi jeden z podstawowych gatunków kanonu fantastyki. Ale to za mało, o wiele za mało... Jestem bardzo rozczarowana Sad

Natomiast jeśli ktoś nie zna jeszcze "1984" George'a Orwella, to niech w te pędy biegnie do księgarni/biblioteki i zapoznaje się z tym wybitnym, *wybitnym*, a jednocześnie przerażającym dziełem. Znać po prostu trzeba. Ja dalej czuję się wstrząśnięta...

Tymczasem, znowu w świat fantastyki, a konkretniej w dwa kolejne tomy "Pana lodowego ogrodu" Grzędowicza. I część bardzo mi się podobała, nie mogę się już doczekać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
NastoM
Gość





PostWysłany: Śro 20:43, 21 Kwi 2010    Temat postu:

Świetne:
* "Przepowiednia Dżokera",
* "Świat Zofii".
Autor Jostein Gaarder.


Ostatnio zmieniony przez NastoM dnia Pią 17:50, 14 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pią 10:52, 14 Maj 2010    Temat postu:

"Świat Zofii" to zdecydowanie książka warta polecenia Wink

W tej chwili zaczynam drugi tom "Nędzników," nareszcie! I jestem zachwycona, Hugo mistrzem charakteryzacji. Dzięki temu oswajam się też powoli z myślą o romowym spektaklu, i generalnie jestem w stanie silnego zaczytania, chociaż np cała seria rozdziałów poświęconych bitwie pod Waterloo wystawia cierpliwość czytelnika na niezłą próbę...

W międzyczasie skończyłam trzeci tom "Pana Lodowego Ogrodu" i byłam rozczarowana, kiedy odkryłam, że to nie trylogia i do końca jeszcze daleko. Uch.

No i biografie św. Franciszka pióra samego Tomasza z Celano łypią na mnie uwodzicielsko z półki, czekając, aż wreszcie położę na nich łapki...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Findurka
KMTM


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 15:16, 14 Maj 2010    Temat postu:

Co tam Waterloo, skoro cała reszta jest wspaniała. Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pią 15:46, 14 Maj 2010    Temat postu:

JEST wspaniała, bez dwóch zdań, i ja padam na twarz przed geniuszem autora. Ale dlatego tym mniej mam cierpliwości do wszystkich Waterloo czy całego wywodu o życiu klasztornym tudzież o ulicach Paryża: ja chcę akcji, teraz, zaraz, chcę więcej bohaterów, chcę wiedzieć, co będzie dalej...! (i niby wiem, i dlatego tym bardziej podziwiam kunszt pisarza, że znając historię, jestem nią absolutnie urzeczona i nie mogę się doczekać przewrócenia następnej strony). Myślę sobie, że później, kiedy już dobrnę do końca i mój głód czytelniczy zostanie zaspokojony, wrócę do tych ustępów, żeby napawać swój zmysł estetyki finezją i eleganckim stylem Hugo oraz jego myślą. Ale teraz... Dajcie mi Javerta! XD
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Sob 10:52, 15 Maj 2010    Temat postu:

A ja kiedyś próbowałam się zabrać za "Nędzników" (i się zabrałam) i skończyło się na pierwszym tomie. Historia sama w sobie jest ciekawa, ale nie cierpię niekończących się opisów i właśnie to mnie zniechęciło. Podobnie było z "Katedrą Marii Panny w Paryżu", chociaż tutaj podziękowałam po ok 30 stronach. Może kiedyś do tego wrócę, ale póki co ilość i długość opisów mnie zniechęcają. ...a nie lubię czytać książek, omijając strony z opisami, bo mam poczucie, jakbym nie przeczytała ich w całości.

Jakiś czas temu przeczytałam książkę "Na zachodzie bez zmian" Erica Remarque'a. Jest to relacja żołnierza, walczącego podczas I wojny światowej. Całość jest ukazana bez heroizacji czy bohaterskości. Po prostu czytamy opowieść o mężczyźnie, który musi zabijać innych, żeby przeżyć oraz o problemach i niezdolności do normalnego funkcjonowania w codziennym życiu. Książka ciekawa, pokazuje sporo różnych aspektów psychologicznych człowieka, znajdującego się w takim, a nie innym położeniu. Warto przeczytać, szczególnie jeśli ktoś lubi taką tematykę.

Kolejna pozycja to "Rok 1984" Orwella. Świetnie napisana książka. Orwell opisał chyba wszystkie aspekty ludzkiego toku myślenia i zachowań w różnych sytuacjach. Jednocześnie - tak jak napisała Draco - całość wydaję się być naprawdę przerażająca, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę koniec całej historii. Naprawdę, warto przeczytać! ...i teraz wypadałoby się rozejrzeć za "Folwarkiem zwierzęcym".

W ramach uwielbienia do Francji zabrałam się za biografie Marii Antoniny. Jedną (Stefana Zweiga) już przeczytałam, drugą Antonii Fraser (na jej podstawie powstał film Coppoli) właśnie kończę. Obie są napisane w sposób ciekawy, bez formuły "podręcznikowej". Obie patrzą na dane wydarzenia w trochę inny sposób, tak więc fajnie się uzupełniają i dają pełny obraz rządów MA i czasów rewolucji. Jedyny zarzut (jeśli chodzi o tę drugą), to fakt, że często autorka podaje bardzo dużo nazwisk osób, które później nie mają większego znaczenia. W związku z czym trochę mąci w głowie i momentami się gubię kto jest kim i dlaczego. No a poza tym w książce jest trochę błędów składniowych, braków liter etc, ale to raczej wina wydania niż samej książki. Ogólnie rzecz biorąc, fajnie się to czyta, jeśli ktoś lubi tę epokę, czy samą Francję, tak że polecam obie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Findurka
KMTM


Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 14:05, 15 Maj 2010    Temat postu:

Jeśli podobało Ci się "Na zachodzie bez zmian", to polecam "Czas życia, czas śmierci", która dla odmiany opisuje losy żołnierza walczącego w II wojnie światowej. W ogóle wśród książek Remarque'a, które zdarzyło mi się czytać nie przypominam sobie niczego słabego.

Niedawno skończyłam "Blaszany bębenek" Guntera Grassa. Piękna, magiczna opowieść o dawnym Gdańsku oglądanym oczyma Oskara, blaszanego bębnisty ze słabością do pielęgniarek. Każde kolejne słowo byłoby spoilerem, więc dopiszę jedynie, że decydowanie warto po tę książkę sięgnąć nawet, jeśli się w Gdańsku nie mieszka (chociaż podejrzewam, że nieznajomość miejsc może ująć jej nieco czaru).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 14:27, 31 Maj 2010    Temat postu:

Przeczytałam dopiero co "Nędzników" - dawno tak nie płakałam nad książką... coś pięknego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 15:33, 19 Lip 2010    Temat postu:

Nadrabiania braków w klasyce ciąg dalszy - po skończeniu "Hrabiego Monte Christo" jestem w połowie "Trzech muszkieterów." MC podobał mi się bardzo, bardzo - mnogość wątków i sposób, w jaki wszystkie się ze sobą splatają, zadziwia. Bohaterowie co prawda dosyć jednowymiarowi, świat mocno czarno-biały i opierający się na przesłaniu ukarania tych złych (czyli tych, którzy kiedyś weszli w drogę głównego bohatera), nie jestem też przekonana co do kreowania się Edmunda Dantesa na wysłannika Opatrzności i morałów, które są bardzo jednoznaczne - to wszystko sprawiło, że nie czerpałam z tej książki takiej przyjemności, jak mogłam, ale za to fabuła i sposób, w jaki jest poprowadzona, wynagradza wszystko. Świetna przygodówka *o*

Natomiast "Muszkieterowie" - ach, te zawadiaki, z całych sił próbuję powstrzymać się od porównywania ich do awanturniczych blokersów dnia dzisiejszego Wink (najwyraźniej jaka epoka, tacy awanturnicy *smutny wzdech*). Wypowiem się obszerniej po skończeniu drugiego tomu.

EDIT: No i przedwczoraj skończyłam. Kolejna świetna przygodówka, intrygi iście dworskie (zawsze lubiłam takie klimaty), szczególnie zapada w pamięć postać Milady de Winter - co za femme fatale! Kardynał Richelieu też przedstawiony niezwykle ciekawie, w roli ofiary królowa Anna Austriaczka, która wespół z Konstancją pełni rolę omdlewającej niewiasty w potrzebie (aczkolwiek Konstancja zwłaszcza na początku wykazuje całkiem sporo charakteru). Po raz kolejny postaci w większości jasno rozdzielone na dobrych - złych, zło spotyka zasłużona kara, dobro triumfuje, każdy ma to, na co zasłużył - i co do tego miałabym zastrzeżenia, bo cóż, Dumas prezentuje nam punkt widzenia dosyć moralizatorski i odmalowuje np rolę kobiety bardzo jednoznacznie. Sami muszkieterowie natomiast to niezwykle barwna i zabawno-urocza gromadka, z której najbardziej rozczulał mnie Aramis, zarzekający się, że wojuje tylko tymczasowo i że tak naprawdę to on będzie duchownym. Małomówny Atos również umilał czytanie, a jego dawne losy mrożą krew w żyłach, D'Artagnan natomiast nie wzbudzał we mnie większych emocji poza właśnie nostalgicznym westchnieniem nad mężczyznami wtedy i dziś. Wówczas w gorącej wodzie kąpani młodzieńcy przy najlżejszej obrazie umawiali się na ubitą ziemię, dzisiaj po prostu leją się po buziuchnach. A honor, a duma, a godność...! (chociaż zwyczaj pojedynkowania się na śmierć, bo ktoś potrącił kogo innego, mnie, kobiecie, wydaje się niepojętym bezsensem). Bardzo przyjemna lektura, zwłaszcza na wakacje, kiedy można się rozsiąść w ogródku w słońcu i przenieść w czasy ówczesnej Francji. Warto.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Kultura i rozrywka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... , 13, 14, 15  Następny
Strona 14 z 15

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1