Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wilhelmina
KMTM
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 605
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Sob 19:54, 11 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Dziwnie się czuję. Właśnie przeprowadziłam bardzo trudną rozmowę. I wiecie, nie było tak ciężko, jak myśłałam, że będzie. Czuję się teraz taka lekka - wyrzuciłam z siebie to, co dotychczas tłumiłam. Czuję, że niedługo moje życie zmieni się na lepsze. Ufff...
Pamiętajcie, życiowe tragedie czasami moga okazać się uśmiechami losu. Takie szczęścia w nieszczęściach. Oby każdy wychodził z tego z tak pozytywnym myśleniem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
ola
KMTM
Dołączył: 20 Maj 2008
Posty: 1556
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: czarna dupa
|
Wysłany: Wto 14:46, 14 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
te huśtawki nastrojów - wykończyć potrafią.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Wto 20:10, 14 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Czuję się wykończona. Skrajnie. A przecież przez cały dzień nic, tylko siedziałam w samochodzie... A z reguły długie jazdy mi nie przeszkadzają. W trakcie jazdy nawet zaczęłam płakać, nie wiedząc, dlaczego. A teraz siedzimy z powrotem w Toruniu i zamulamy, mamę łapie gorączka, tata się snuje i ogólnie jeden wielki zamuuuuł. Stęskniłam się za gg.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 20:31, 14 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
A ja się stęskniłam za Toruniem.
A poza tym: jak mi teraz lekko, cudownie i szkoda, że gonią już do roboty po świętach, podczas gdy marzy mi się spacer do Jelitkowa, albo i dalej
|
|
Powrót do góry |
|
 |
wilhelmina
KMTM
Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 605
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdynia
|
Wysłany: Wto 20:42, 14 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
źle się czuję teraz. ale humor mi dopisuje. mam nadzieję, że gdy jutro wstanę, już nie będę się źle czuć. póki co ziółka. choć mam ochotę na coś zupełnie innego. ale i tak już mam dosyć zatruty organizm. właśnie zaczął strajkować. ech...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Karina
Dołączył: 14 Sty 2009
Posty: 806
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 20:31, 15 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Grrr... musze sobie ponarzekać. Nawał nauki mnie przytłacza. Dziś zasuwałam od 9- 20 z małą przerwą na zrobienie obiadu dodajmy, że na piątkowe zaliczenie nie umiem nawet połowy, a to czego się uczyłam już mi zdążyło z głowy wyparować. Nie mam już na nic siły a zaraz muszę zacząć powtórkę jeśli chcę choc coś zapamiętać. Sama już nie wiem co robić A trzeba było się wczoraj uczyć zamast robić sobie wycieczki krajoznawcze do Świnoujścia. Najwyzej w piątek gdy dostanę pytanie o rękojmię, zacytuje Sen Nocy Letniej "jaką rękojmię mocną dasz mi na to, bo ta jest słaba, słowom twym nie wierzę"
Ostatnio zmieniony przez Karina dnia Śro 20:32, 15 Kwi 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Z Anatewki
|
Wysłany: Czw 9:01, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
A ja miałam wczoraj humor znakomity, głównie dlatego, że tata zabrał mnie na wycieczkę motorem do Ciechocinka - połaziliśmy sobie przy tężniach, zahaczyliśmy o "Grzybek" (XD), pocałowaliśmy klamkę w kawiarni, która normalnie otwarta jest do 21, a wczoraj zamknęli 0 19, przez co nie napiliśmy się tamtejszej pysznej czekolady. Potem była droga powrotna przy zachodzącym słońcu, podziwianie panoramy Torunia o zmroku z cichego miejsca widokowego, zwiedzanie miasta nocą i ogólnie bardzo, bardzo przyjemnie. Gdyby tylko dzisiaj pozwolono mi się wyspać, byłoby idealnie.
Teraz za to denerwuję się coraz bardziej.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Kuncyfuna
Admin (KMTM)
Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: ...z prowincji.
|
Wysłany: Czw 14:33, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Padam na mordkę i gdybym mogła, to walnęłabym się na łóżko i poszła spać.. Albo wcześniej bym wzięła zimny prysznic. Grałyśmy w kosza.. na ostatnim WFie.. po siedmiu lekcjach.. Mimo tego, że uwielbiam kosza, to jestem wykończona i szczęśliwa, że jutrzejmy wf mnie ominie...
A teraz powinnam dokończyć pracę domową z angola.. Nie chce mi się.. Spiszę sobie przed zajęciami..
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Findurka
KMTM
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Czw 21:38, 16 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Łaaa! Sprawdziłam sobie trasę, którą przebrnęłam wczoraj w dwie godziny (przez bulwar, piach, kamienie i kawałek przez las) i okazało się, że przeszłam więcej niż się spodziewałam. Wysypywanie piaskownicy z butów co kilkanaście minut bywa męczące, ale jaka satysfakcja... I zawsze można spotkać Grocala albo Czarownicę. Albo minąć ich dwukrotnie, za każdym razem zbyt późno orientując się, kto to
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mateuo
KMTM
Dołączył: 16 Mar 2008
Posty: 2853
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Ustka/Słupsk
|
Wysłany: Pią 20:01, 17 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Nie chciałem tutaj pisać, ale jednak myślę, że warto się "wypisać". Nie wiem jaka jest wasza odporność na różne sprawy chorobowo-obłożne. Jeśli was to brzydzi to nie czytajcie. Po prostu chcę się wygadać.
No to. 31 marca poleciała do Ameryki moja mama - na statek wycieczkowy, na którym pracuje mój tata. Bałem się najbardziej o to, że nie wytrzymam z powodu kuchni mojej babci. Okazało się jednak, że było dużo gorzej niż się spodziewałem. Przez pierwsze kilka dni było bardzo w porządku. 8 marca, gdy wróciłem ze szkoły... zobaczyłem moją babcię leżącą na łóżku i płaczącą z bólu. Nie mogła nawet iść do łazienki, nie wspominając o wyjściu z psem. Zadzwoniłem do przychodni, ale tego dnia wizyt domowych nie prowadzono. Musiałem dzwonić po pogotowie. Podano babci zastrzyk przeciwbólowy i jakoś do następnego dnia wytrwaliśmy... Babcia musiała się załatwiać do miski itp... Tego samego dnia wieczorem przyjechał mój brat. Dzień później nie widać było poprawy, więc zadzwoniłem po lekarza. Okazało się, że babcia nadwyrężyła staw biodrowy i ma cały czas leżeć. Już tego dnia przyszła pielęgniarka i zrobiła zastrzyki - przychodziła też przez kolejne dni. Brat gotował, trochę pomagał i wychodził sobie do kolegów. Ja cały czas siedziałem w domu i pomagałem babci. Musieliśmy kupić basen, który ja "obsługiwałem". Ja myłem babcię, ja pomagałem jej się ubierać... Codziennie pomagała mi sąsiadka. Kilka dni pomagała także babcia ze Słupska. Ból nie ustępował. Gdy skończyły się zastrzyki wezwaliśmy znów lekarza, który zmienił lekarstwa, ale nadal było źle. Babcia nie wyszłą z łóżka ani razu. Całe wolne świąteczne, byłem domowym pielęgniarzem. W międzyczasie babcię zabrało pogotowie do Słupska do szpitala na badania. Tam uznano, że nic jej nie jest, żeby trzymać ją w szpitalu. Szukaliśmy chirurga-ortopedy, który zrobiłby w domu tzw. blokadę, jednak nie znaleźliśmy kogoś takiego. Rodzina ze Słupska załatwiła nam wizytę w prywatnej klinice w Słupsku. Moim zadaniem było znaleienie transportu noszami. Udało się. Pojechaliśmy i... okazało się, że leczone było nie to co trzeba! Babcia ma zaawansowaną osteoporozę i zwyrodnienie kręgów. Lekarz zalecił jak najwięcej ruchu. Tego samego dnia próbowaliśmy "usiąść" babcię, jednak się nie dało. Daliśmy radę dopiero wieczorem... i dzisiaj... (przedwczoraj byłem w szkole, dziś i wczoraj nie) babcia zbudziła mnie przed 6, żeby dać jej się załatwić. Około 9 zaczął się ruch w domu. Pielęgniarka zrobiła zastrzyk przeciwbólowy, przyjechała druga babcia, przyszła jakaś koleżanka babci, przyszedł jej brat i jak zwykle pomocna sąsiadka. Udało nam się dość szybko (wczoraj w pół godziny) usadzić babcię. Motywowałem ją do ćwiczeń w łóżku. Rowerek, odpychanie się od pufy itp. Nagle, babcia zwymiotowała... Po jakimś czasie poczuła się lepiej i postanowiliśmy z bratem, że weźmiemy ją do łazienki. Wstaliśmy. Ona była przez nas obu asekurowana. Gdy przeszliśmy jakieś 5 metrów... W przedpokoju babcia zemdlała. Wyglądałą jakby to był już koniec. Brat pojechał na pogotowie (minuta), a ja z babcią ze Słupska cuciliśmy chorą babcię. Wziąłem garść zimnej wody i to nieco rozbudziło babcię. Krzyczałem "jak mam na imię?!", żeby coś mówiła... Usadowiliśmy ją na krześle (później okazało się, że trzeba było na odwrót - położyć na ziemi i podnieść nogi do góry). Przyjechała pomoc, przebili babci żyłę i miała tam takiego motylka. Zanieśli ją na noszach do karetki. Babcia ze Słupska została z psem, a ja z bratem pojechaliśmy za karetką. Gdy babcię badano pojechaliśmy do rodziny, która "ma wiele znajomości". Przeczekaliśmy tam, pogadaliśmy. Ciocia wykonała kilka telefonów. Po kilku godzinach wróciliśmy do domu. Spakowaliśmy babci rzeczy na wszelki wypadek i... zadzwoniła ciocia i dowiedzieliśmy się że babcia została przyjęta do szpitala. Pojechaliśmy do niej i wyglądała dużo lepiej niż rano. Miała apetyt i żartowała. BRat wyjeżdża do Poznania pojutrze, a mama przylatuje dopiero za tydzień w piątek. Mam nadzieję, że do tego czasu babcia, będzie w szpitalu, bo ja sobie już nie radzę... Na razie czuję ulgę. Od środy do piątku egzamin gimnazjalny...
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|