Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Wrażenia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Piękna i Bestia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 14:49, 09 Cze 2008    Temat postu:

Jeśli przypadek, to bardzo sympatyczny Wink

No dobra, to teraz ja zabieram się za opisanie wrażeń z 7 czerwca. Jedziem z tym koksem Very Happy

Już początek mi się podobał - uwertura prześlicznie zagrana, logo PiB na kurtynie, zgaszenie świateł, super. Gdyby jeszcze tylko widownia nie trajkotała jak najęta w trakcie grania, byłoby jeszcze lepiej. Ale już kurtyna idzie w górę, widzimy ekran - jest! Książka niczym z wczesnych filmów Disneya (i Shreka ^^), przewracają się strony, widać ładne obrazki Księcia i Wiedźmy/Wróżki w różnych pozach, bardzo mi się to podoba. Głosem narratora byłam lekko zawiedziona - jestem przyzwyczajona do mrocznego, głębokiego, tajemniczego głosiska męskiego, ale okej, klimat na miejscu. Ukochana muzyka Prologu się kończy, łapię oddech, ekran idzie w górę... Ach, jakie to miasteczko śliczne! Nazwy sklepów ucieszne, oświetlenie pięknie robi swoje, postaci nieruchome w ciemności, Belle-Ania śpiewa, a po chwili wszystko ożywa, co robi świetny efekt. Jestem zachwycona tymi dekoracjami - jak najbardziej bajkowo, jak najbardziej cukierkowo i disneyowsko, a przecież o to chodzi, żeby wprowadzało w klimat baśni. Poczułam się znowu dzieckiem. Dalej było tylko lepiej, a już kontrast między miasteczkiem, lasem a zamkiem Bestii po prostu wspaniały. Dekoracje znowuż - choć proste, to praktyczne, funkcjonalne i robiące super wrażenie, jeśli światło wydobywało ich walory w odpowiednich scenach. Obrotówka świetnie i z głową wykorzystana, brawa dla pań od scenografii. Nagłośnienie b. dobre - o dziwo, nikomu nie wysiadł mikroport!! Raz tylko Żabki nie było słychać w "Belle," kiedy śpiewał kwestię "Just watch, I'm going to make Belle my WIIIIIFEEEE!" (nie pamiętam polskiego tekstu, bo właśnie nie usłyszałam nic przez chór), no i w pewnym momencie Lefou cichutko pierwszych parę dźwięków w "Gaston". No i trochę kiepsko było w momentach śpiewnia zespołowego - niekoniecznie moc i potęga chóru były wydobyte, chwilami ciężko było zrozumieć słowa. Ale wybaczamy, bo mimika aktorów robiła swoje Smile Dalej... Kostiumy. Ogólnie bardzo, bardzo na tak, przyzwyczaiłam się nawet do zegarowego ubranka i tarczy na głowie, bo Dziedzic wyglądał w tym przeuroczo po prostu (a z tyłu, jak zauważyła moja siostra, wyglądał jak jakieś dziecko słońca ^^). Babette niespecjalnie miotełkowata, mój tata nie zorientował się do końca, co to miał być z niej za sprzęt, i za to minus. Ale poza tym - wszyscy świetnie, Pani Czajnikowa fajnie, Lumiere takoż (ach, lampeczki, lampeczki, ile z nimi radochy!), Bestia cudnie! Teraz już naprawdę mi się podoba, aj, groźny on jest bardzo. Co do sukienek Belle - na początku miałam obiekcje, teraz już nie, uważam je za śliczne. Ta niebieska może faktycznie mało wyszukana, ale ładna, kanciastość mi nie przeszkadzała; zbyt byłam zajęta podziwianiem peleryny z tyłu tej "żółtej bombki", brawa za ten dodatek! Acha, i rycerze oraz kolumny - baaaaardzo mi się podobali Very Happy

Jeszcze jedno muszę wyróżnić: ŚWIATŁA! Niby już przyzwyczaiłam się, że w Baduszkowej światła są pierwsza klasa, na "Francescu" to one w wielkiej mierze są odpowiedzialne za klimat. Ale tutaj... No, tutaj Piotr Kuchta przeszedł samego siebie. To, co zrobił z tym nowym oświetleniem, to jest majstersztyk. Idealnie wpasowują się w baśniowy klimat, wydobywają to, co najlepsze z dekoracji, robią cudowną atmosferę - a to grozy, a to tajemniczości, a to romantyczności, a to wesołości... No bajka po prostu, feeria przepięknych barw, PiB to zdecydowanie jeden z najlepiej oświetlonych spektakli, jakie widziałam, konkurować może nawet z TdV w Berlinie pod tym względem. Przez większą część spektaklu nie mogłam wyjść z podziwu. No i lasery - suuuuuupeeeeer! Ochy i achy z widowni mówią same za siebie, to naprawdę robi świetny efekt, czułam się wbita w fotel. Wow.

No dobrze, to teraz trochę o gwiazdach tego przedstawienia Smile

Bestia - Sebastian Wisłocki: Bardzo żałowałam, że nie zobaczę tego dnia Michalskiego, ale - jak się okazało - niepotrzebnie. Na początku co prawda Sebastian był nieco zbyt mało groźny i nie przykuwał specjalnie mojej uwagi, ale kiedy tylko zaczął śpiewać "If I can't love her", odpłynęłam. PRZEPIĘKNIE!! Jestem pod ogromnym wrażeniem jego wykonania, miałam ciary, ach, no cudownie, o wiele lepiej niż Terrence Mann z OBC. Brawa na stojąco! Potem w drugim akcie zwracałam już na niego większą uwagę, a najbardziej w scenie, kiedy pozwala Belle odejść. No pięknie i przejmująco zagrane. Podobnie wszystkie sceny z różą. Aj, bardzo mi go było żal. Świetny jest, naprawdę. To, że zamiast o "Gościem bądź", najpierw zaczęłam nawijać o jego solówce podczas przerwy, mówi samo za siebie.

Belle - Ania Urbanowska: tu właściwie bez niespodzianek, Ania była taka, jaka spodziewałam się, że będzie, to znaczy: wokalnie średnio, aktorsko b. fajnie. Niestety, choć głos ma dobry, to nie jest jeszcze w stanie w pełni go wykorzystać i poprowadzić tak, żeby słuchanie jej sprawiało przyjemność. Raz czy dwa w górach nie wyciągała, miałam wrażenie, że zaraz nam się dziewczę udusi. Ogólnie ucinała i skracała dźwięki, eeee, tak sobie. Dopiero w 'A change in me" się jakby rozluźniła i ten utwór wyszedł jej całkiem dobrze. Ale mojemu tacie bardzo się jej wokal podobał ^^ Za to aktorsko - owszem, nie jest to ta baśniowa Belle, ciepła i serdeczna dla wszystkich wokół, ale nieco chłodniejsza, bardziej zamknięta w sobie i ostrożna dziewczyna, która czuje otaczającą ją ciasnotę. To podejście do postaci Belle bardzo mi się podoba i aktorsko Ania jak najbardziej mnie przekonała, chcąc pokazać coś więcej niż tylko słodką heroinę. I ślicznie wyglądała przez całe przedstawienie. Fajnie.

Gaston - Krzysiek Żabka: chyba największa niespodzianka wieczoru. CUDOWNY!! Naprawdę świetny z niego Gaston, te jego miny, hahaha Very Happy No boski po prostu, zwłaszcza w momencie, kiedy zaczął tańczyć coś w stylu electric boogie ("Ja zostanę dzisiaj królem..." Wink). I naprawdę mocno bił Lefou - jak w scenie z Monsier D'Arqiem przywalił głową Deskiewicza w stół, wszyscy wokół się wzdrygnęli, aj, zabolało. Gąszcz - na miejscu Very Happy Momentami miałam jednak wrażenie, że niespecjalnie wie, co ze sobą zrobić, zwłaszcza w "Me" (w tym utworze zresztą nie podobała mi się choreografia i to chyba głównie przez to miałam to wrażenie). Wokalnie - aaaach! Cudnie! Nie spodziewałam się aż takiego ślicznego głosu! Momentami brzmiał identycznie, jak Gaston z OBC - tak głęboko, męsko, ach, no uwielbiam takie głosy. Całkowicie się do niego przekonałam i nawet nie tęskniłam za bardzo za Więckiem Very Happy

Lumiere - Marek Richter: w sumie spodziewałam się czegoś więcej. Fajny był, zwłaszcza w interakcjach z Babette i z Zegarem, wokalnie oczywiście świetny, ale jakoś... nie wzbudzał emocji. Momentami wręcz nijaki. Po Panu Świeczniku oczekuję jednak większej brawury, a tak młodszy kolega (o którym za chwilę ^^) kradł mu bezczelnie wszystkie sceny. Co nie znaczy, że mi się nie podobał - fajny, ale właściwie niewiele więcej. Poza sceną, kiedy pokazuje, gdzie Bestia ma "coś" poczuć (wskazanie na dół, a potem błyskawicznie na serce "Ooo...tutaj!" Very Happy)

Cogsworth - Łukasz Dziedzic Very Happy: powiecie, że jestem nieobiektywna (i pewnie macie rację) ale dla mnie, i dla wielu wokół mnie, była to zdecydowanie najlepiej zagrana rola wieczoru! Aj, no słów mi brak, cudownie, fantastycznie! Kiedy odezwał się po raz pierwszy, już miałam ochotę ryczeć ze śmiechu - jak on głosem się bawił, to niemożliwe wręcz. Bardzo wysoko i piskliwie wręcz miejscami, jakby był wiecznie przestraszony Very Happy Za to kiedy Maurycy otworzył mu szybkę i szafeczkę niżej, odsłaniając koronkowe galotki (Very Happy), Dziadu przywalił mrocznie i niemal Kroloczo "JAAA NIE JESTEM ŻADNĄĄĄĄ NOWINKĄĄĄ TECHNICZNĄĄĄĄ!!" Jego sposób truchtania, machanie łapkami, minki uskuteczniane co chwila, śmiech (!!), rozbrajające uśmiechy, no po prostu majstersztyk. Widać było, że wspaniale się bawi tą rolą. W scenie, kiedy korbka mu wyrosła pod pachą, był tak nieszczęśliwy, że po prostu miałam ochotę wbiec na scenę i przytulić, i poklepać po plecach, i dać chusteczkę i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze. I fajnie uciszał dyrygenta tuż przed "Gościem bądź", zresztą kiedy potem z boku stał z Szafą i odwalał różne dziwne rzeczy (tańczenie,dreptanie i podskakiwanie w miejscu na przykład) miałam poważny dylemat, czy patrzeć na niego czy na to, co się dzieje na scenie XD Podczas numeru "Beauty and the Beast" był po prostu rozbrajający - najpierw tańczenie walczyka z Lumiere'em i urocze odchylenie się do tyłu, potem oparł główkę na schodach, splótł ręce pod brodą i patrzył na tańczącą parę z takim rozmarzeniem i błogością na pyszczku, że aaaaaach. Słodziak, słodziak, słodziak. Genialny. I to nie tylko moje zdanie, rodzinka też była nim zachwycona Wink Śpiewał malutko, ale kiedy odśpiewał swoją kwestię pod koiec "Something There" do Filiżanki, niemal zemdlałam - klika słów, a jak PRZEPIĘĘĘĘĘKNIEEEE! I w "Human Again" podobnie - tuż przed swoją kwestią wyszedł majestatycznie na środek, rozłożył łapki na boki rozganiając kolegów, głowa dumnie w górę, uwaga, teraz ja będę śpiewać! I zaśpiewał obłędnie. Czemu Zegar ma tak mało kwestii wokalnych... ;( Ale ja mogę tak w nieskończoność, tyle zabójczych szczególików z jego udziałem przychodzi mi do głowy, że może przejdę jednak do innych postaci Wink

Pani Czajnikowa - Alicja Piotrowska: tutaj właściwie lekkie rozczarowanie, również spodziewałam się czegoś więcej. Mało było tego ciepła, więcej ironii, a wręcz zgorzknienia nad swoim losem. Wydawało się, że w ogóle nie obchodzi ją los Belle i Księcia, ona chce tylko wrócić do swojej postaci. Momentami była fajna i ładnie zaśpiewała numer tytułowy, ale ogólnie to jednak średnio na jeża.

Szafa - Anna Andrzejewska: fajnie Very Happy Obok Zegara to właśnie ona najbardziej zapadała w pamięć. Może nie tak brawurowo, jakbym chciała, ale ogólnie super, bardzo na plus, ślicznie odśpiewane partie operowe, z patosem i z jajem, hehehe, bosko.

Babette - Kasia Kurdej: heh, wkurzająca postać, ale ogólnie zagrana i zaśpiewana tak, jak powinna, czyli ogólnie fajnie.

Lefou - Mateusz Deskiewicz: i tutaj też byłam rozczarowana. Po Lefou spodziewałam sie o wiele większej brawury, również miałam wysokie oczekiwania wobec naszego kochanego Brata Filipka Smile A tak... ot, był sobie, śpiewał fajnie, nieco ciapowaty, ale za mało, żeby się z niego rechotać. Najlepszy moment miał, kiedy pojedynczo wypluwał zęby.

Maurycy - Bernard Szyc - bardzo fajnie, uwielbiam pana Szyca, świetny i aktorsko, i wokalnie, do niczego nie można się przyczepić Very Happy

Podfruwajki - hehehe, super dziewczyny są Very Happy Momentami wkurzają i są aż za bardzo przerysowane, ale widać, że dziewczyny świetnie się bawią w tych rolach.

No i oczywiście Paweł Bernaciak jako szef zakładu psychaitrycznego - świetnie go zrobili, faktycznie, wygląda jak taki Emo-Snape Very Happy I boski był. Role charakterystyczne są dla niego w sam raz, taki maleńki epizod, a jaka perełka! Poza tym mieszczanie, wilki, sztućce i inne super - Więcek i Drejska najbardziej rzucali mi się w oczy Smile Choreografia z paroma wyjątkami super, bitwa w zamku świetnie zrobiona, róża prześliczna, "Gościem bądź" świetnie (nawet poklaskali ludzie do rytmu i było parę pisków ^^). PiB baaardzo mi się podobało, oglądałam z prawdziwą przyjemnością i już nie mogę się doczekać potrójnego maratonu za tydzień.

EDIT: No i oczywiście zapomniałam o paru rzeczach, ale napiszę jeszcze tylko o jednej XD W scenie, kiedy wilki gonią Maurycego przez publiczność (oj, robi to wrażenie!) jeden z drapieżników chwycił mnie mocno za szyję i chciał dziabnąć, mało nie wrzasnęłam Very Happy


Ostatnio zmieniony przez Draco Maleficium dnia Pon 14:53, 09 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alagashka



Dołączył: 23 Kwi 2008
Posty: 198
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk

PostWysłany: Pon 15:04, 09 Cze 2008    Temat postu:

Ah, byłam w sobotę. I w sumie, PiB mogę śmiało określić jednynym spektaklem na którym, jak w uwertórze weszła melodia do 'Piękna i Bestia', o mały włos, a bym ryczała. Potem to samo na piosence Bestyja pod koniec I aktu, a II akt spędziłam powstrzymując się od głośnego beczenia. Szczególnie, jak pani Alicja Piotrkowska zaczęła śpiewać 'Piękną i Bestię', potem, jak Bestia puścił Belle, zaczął rozpaczać, potem Belle zaczęła rozpaczać i ogólnie serce się krajało ;_;.

Nie mogłam wyzulić od pani w administracji plakatu.
Cóż, się spróbuje we wrześniu ,3.

A po spektaklu oczywiście od razu na tyły ,3. I tak. Ledwo, co doszłam, a już patrzę, przede mną Wieco. No to ja szybciutko 'Przepraszam, mogę prosić o autograf?'. Obyło się bez zagadywania aktorów, bo jakby to... nie wiedziałam co powiedzieć.
Potem wzięłam od Michalskiego (naprawdę SZKODA, że nie zagrał Bestii na naszym spektaklu) autograf, od pani-która-grała-szafę (za nic nie pamiętam nazwiska. ot, taka skleroza.). I wyszedł... (dum dum DUMMM Dumm....) tak, Dziadu x3. Z kwiatkami, ale i tak o autograf poprosiłam. Kunc, z której strony Dziad jest nie miły, co ,)? Dostałam autograf (ik! z kwiatkiem!) i czekając na panią Piotrkowską przysłuchiwałam sie rozmowom naookoło. Usłyszałam, że po trzecich oklaskach będą coś śpiewać. Ale mogłam źle zrozumieć.
No i Dziad ma słodką siostrzenicę (?). Taki mały aniołek (iiiik!).

Moment... czy ja robię offa...? No, mniejsza.
Dostałam wreszcie autograf od pani Piotrkowskiej i do domu.

Robisz, robisz Razz Ja rozumiem, emocje i tak dalej, ale na spotkania z aktorami na tyłach mamy osobny temat, także tu nie kontynuujmy już tego wątku, proszę. - DM


Żeby już nikt się nie czepiał...
Wrażenia jak najbardziej naj <3.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karolinka



Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 18:25, 09 Cze 2008    Temat postu:

Przepraszam, ale dużo wam nie opowiem o moich wrażeniach, postaram sie je bardzo skompresowac. Jak narazie widziałam Piękną dwa razy i uczucia mam mieszane. Tak naprawde bardzo bardzo mi się podobało i uważam że spektakl był na wysokim poziomie. Przedewszystkim zachwycili mnie mężczyźni a konkretnie ich głowy. Wisłocki, Żabka, Szyc, Dziedzic(<3, <3), Richter - Brawo!
Panie moim zdaniej troszke gorzej wypadły na ich tle, choc nie było źle. Andrzejewska i Piotrkowska mnie użekły. Urbanowska mniej... nie mogę się doczekać aż w roli Belli będę mogła ujżeć Karolinke.
Ale co mnie najbardziej boli to co zepsuło mi już drugi spektakl to TALERZYKI! przykro mi, ale tancerki słabiutkie... bardzo słabiutkie ;( Powiem tak, jeśli nie mają przygotowania klasycznego, albo chociaz demi-klasycznego to niech się w to nie bawią bo wychodzi licho... bijący po oczach, brzydkie ręce, nawet podstawowe pozycje byly nie ladne, brak wykręcenia, kolanka, stopy nie naciągniete(przy okazji brzydko eksponujące plaskie i tak podbicie baletki z Akcesu) marna próba arabesków jeszcze marniejsze pique nawet chaines im nie wychodziło już nie powiem o fouette na końcu, nie to nie było fouette to było smutne... Wiem wiem wiem zaraz na mnie naskoczycie ze to nie balet i nie powinnam się czepiać bo się dziewczęta starały. Otóż nie starały się. No i jeśli nie potrafią to niech się za to nie zabierają. Takich rzeczy się nie robi.
Mi to bardzo przeszkadzało i zepsuło całe 'Gościem Bądź' a przecież to taka ładna scena...

p.s.Przepraszam za ten post ale musiałam to z siebie wyrzucić bo bardzo mnie to rozzłościło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Draco Maleficium
Moderator (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 4374
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Anatewki

PostWysłany: Pon 19:30, 09 Cze 2008    Temat postu:

Wow - to ja tylko pogratuluję Ci aż takiej znajomości technik baletowych Smile Zazdroszczę. Moją siostrę irytowało, że baletnice nie tańczyły na pointach, ona to uwielbia i sama trochę tańczy i była tym zawiedziona. O innych potknięciach nie miałyśmy pojęcia. Dziwne to trochę, bo przecież w TM tańczą zawodowi tancerze, a część z nich na pewno jest po szkole baletowej (Eliza Kujawska na przykład). Może miały gorszy dzień... Ale wszystkie na raz? Hym.

Zgadzam się, że panowie przyćmili panie znacznie, ale może to dlatego, że my same należymy do płci pięknej i bardziej się oglądamy za naszymi męskimi ulubieńcami Wink

Jeszcze dorzucę trzy grosze o tłumaczeniu - bardzo mi się podoba! A w zasadzie było takie zgrabne, że nie zwracałam na nie uwagi, co jest dobrym znakiem, bo zazwyczaj właśnie tego się czepiam najbardziej i to mi najmocniej zgrzyta. Tutaj była swoboda w języku, zgodność z oryginałem i zachowane dowcipy, no i zgrabne wplatanie potoczyzmów ("Co za ciasteczko!" Very Happy), tak, że wszystko ładnie się łączyło i nie brzmiało wymuszenie. Było parę zgrzytów (powtórzenie "Zawsze było tak pod koniec jednej i na samym początku drugiej zwrotki, brzmiało trochę, jakby Piotrowska się zacięła, a to przecież tak jest w tekście...), ale ogólnie przekład Małgorzaty Ryś jest zadowalający.

No i fajne jest to, że - odwrotnie niż w filmie animowanym - domownicy stopniowo stają się sprzętami, nie od razu zmienili się w humanoidalne świeczniki, zegary itp. To dodaje dramatu i nieco smutku wszystkim dworzanom Księcia, a scena z korbką pod pachą Zegara jest tego najlepszym przykładem. Niby tak jest we wszystkich wersjach scenicznych, ale uznałam, że warto o tym napisać.

No i Kampa (łącznie z resztą) w tym sztućcowym czymś na głowie w "Gościem bądź"... ech, radocha Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enid
KMTM


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 20:08, 09 Cze 2008    Temat postu:

Mi się też przekład bardzo podobał, szczególnie to że bohaterowie mówią zupełnie zwykłym językiem. Jedynym zgrzytem w tłumaczeniu jest "Dojrzalsza jest już miłość ma", o której wspominała już Kunc. Belle śpiewa ją do ojca, mówi że kiedy go straciła teraz kocha go jeszcze bardziej, tzn inaczej, właśnie bardziej dojrzale, bo zdaje sobie sprawę że to może się zmienić w każdej chwili (o ile dobrze się zorientowałam) ale to chyba nawet nie wynikało z piosenki tylko ze sceny... Ogólnie miałam wrażenie że Belle opowiada ojcu o swoim uczuciu do Bestii, a przecież tak chyba nie miało być? Belle uświadamia sobie o nim w chwili, gdy mówi z lekkim zdziwieniem "Kocham cię!?", prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kuncyfuna
Admin (KMTM)


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 6841
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ...z prowincji.

PostWysłany: Pon 20:37, 09 Cze 2008    Temat postu:

Ja tak jednym słówkiem do Alagashki. Odwołuję wszystko co mówiłam o Dziadku Razz Od dwóch miesięcy jest poprostu kochanyy! Razz

Enid, o tłumaczeniu "A change in me" było w Wątpliwościach i Spostrzeżeniach Smile
ZARZĄDZAM KONIEC OFF TOPA.. a właściwie OFF TOPÓW DWÓCH Smile


Matko.. tyle chciałam napisać, a tu tyle Waszych postów, że o wszystkim zapomniałam.. Razz Hyyym..

Co do przekładu.. Mi za zazgrzytało jedno miejsce, gdzie bodajże w przęciągu kilku słów dwa razy jest "COŚ". No i powtórzenie wersu wspomiane w Beauty and the Beast. Jest jeszcze "Nikt nie zasługuje mnie" w Me. No ale inaczej się nie dało raczej tego przetłumaczyć, więc pomijam.

Światła.. Mnie szczerze mówiąc nie zachwyciły jakoś specjalnie. Tzn były super, ale jeednak.. No we Francescu od razu zwróciłam uwagę na światła, a na Pięknej dopiero po jakimś czasie się zorientowałam, że przecież Baduszkowa ma super światła. No ale teraz będę miała okazję, to się przyjrzę Smile LAserki też jakoś specjalnie mnie nie zachwyciły.. Fajne były, ale zbyt dużo lepiej wyreżyserowancyh laserków widziałam w Romie i w Buffo.

Im więcej waszych wrażeń czytam (szczególnie o drugiej obsadzie) tym bardziej chcę już być TAM!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enid
KMTM


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pon 21:12, 09 Cze 2008    Temat postu:

Moja przyjaciółka była i w sobotę ze mną, i w niedzielę jeszcze, więc mogła sobie porównać na świeżo obsady, i mówi że

*Ania rzeczywiście super aktorsko, ze śpiewaniem gorzej, ale jej to nie przeszkadza szczególnie; ma tylko problemy z wyższymi dźwiękami, z kolei Karolina świetnie śpiewała, i w ogóle genialna wokalnie, ale podobno była bardzo sztuczna.

*Bestia Michalski ma cudowny głos i wryło ją w fotel, ale nasz Wisłocki tez był fajny. Aktorsko podobni, Michalski lepszy ze względu na głosisko.

*Czajnikowa Kowalewska dużo lepsza od pani Piotrowskiej, cieplutka, milutka i w ogóle kochana.

*Więcek się super pręży i ma muskuły Very Happy Ale Żabcia nie jest zły. Tylko chudy. (Very HappyVery Happy)

I tyle chyba.

A co do świateł, mnie też nieszczególnie zachwyciły, mówisz Draco że jeden z lepiej oświetlonych? Muszę się też chyba przyjrzeć w sobotę, bo... cóż, mi się nieszczególnie podobały. Szczególnie oświetlenie zamku, było tak mrocznie że nic nie widziałam Smile Ale w sobotę zwrócę większą uwagę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
wilhelmina
KMTM


Dołączył: 25 Mar 2008
Posty: 605
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Pią 22:42, 13 Cze 2008    Temat postu:

Dziś było wspaniale Very Happy

Obsada, którą chciałam, jednak bez Karoliny jako Belle, ale i tak świetny występ! Śmialam się i wzruszałam jednocześnie.

Najbardziej zachwyciła mnie Dorota Kowalewska. Świetna w roli Pani Czajnik. I Michalski! Wyśmienicie śpiewał. Więcek - ach! och! Very Happy Ania Urbanowska zagrała i zaspiewała o wiele lepiej niż na swoim premierowym występie. Zaczęła mi się nawet podobać jako Belle. Zauważyłam, że prześlicznie się porusza Smile Niestety była jedna postać, która mnie rozczarowała - Aleksy Perski jako Maurycy. Szyc jest zdecydowanie lepszy w tej roli, cieplejszy i bardziej naturalny, taki typowy ojciec. Też Wester jako Zegar słabo w porównaniu do Dziedzica. Dziedzic świetnie wypada w duecie z Richterem. Co prawda Wester nie był tragicznie zly, ale po prostu Dziedzic jest jakiś taki... mniej sztuczny.

Miałam miejsce w ósmym rzędzie, ale sporo osób się nie pojawiło, więc udało mi się przed spektaklem usiąść w trzecim rzędzie i już wszystko widziałam Smile Widownia była hmm... żałosna. Okazało się, że dyrektorstwo z najwyższych stołków bywa w teatrze rzadko i nie bardzo wie, ze gdy już drugi raz rozbrzmiewa "Prosimy zajmować miejsca, spektakl zaraz się zacznie" to trzeba WRÓCIĆ na salę, a nie zmierzać do barku. Oczywiście w trakcie spektaklu muszą omawiać ważne sprawy...No cóż. Klaskać im się też nie chciało.


Ostatnio zmieniony przez wilhelmina dnia Pią 22:44, 13 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enid
KMTM


Dołączył: 08 Mar 2008
Posty: 1398
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Sob 20:28, 14 Cze 2008    Temat postu:

Dziś było świetnie!
Nagle wszystko widziałam, po lewej stronie jest dużo lepiej (a może to zasługa okularów...?) Wszystko mi się tym razem podobało, i scenografia, i kostiumy (wydaje mi się że niebieska sukienka Belli [sukienka numer 2] nie miała dziś metalowej konstrukcji pod spodem?) i nawet miotełka była dziś znośna Smile)
Obsada:
Ania Urbanowska
Jerzy Michalski
Tomek Więcek
Aleksy Perski
Jacek Wester
Ewa Gregor
Anna Andrzejewska
Alicja Piotrowska
Jakub Kot

czyli pomieszanie z poplątaniem. I dobrze! Czyli jest szansa na mieszane obsady, a nie jak ktoś nas straszył, dwie oddzielne i tyle.
Strasznie szybko dziś poszło Smile Czasem tempo było tak podkręcone ("Home") że nie wiedziałam czy się wyrobią.
Więcek jako Gaston jest cudowny, a Bestia Michalskiego nie podobała mi się bardziej niż Wisłockiego, są raczej podobni. Wisłocki wydaje się delikatniejszy, ale muszę ich zobaczyć jeszcze parę razy.
Chociaż... nie wiem czy chcę iść jeszcze parę razy Oczko Nie mogę tego oglądać, bo się za bardzo denerwuje tą historią, ileż trzeba czekać na rozwiązanie, ciągle mam ochotę wrzeszczeć "nie idź tam!!!"
Bardzo dobry był dziś spektakl. I Jakub Kot jest lepszym Szczerbatkiem niż Gaweł, bardziej naturalnym, i ładnie śpiewa Smile

Aha, i mi z kolei bardziej, dużo bardziej podobał się Aleksy Perski jako ojciec. Jest uroczo roztargniony, szalony, i wygląda na takiego wrażliwego wariata Smile Jego ojciec zachwycił mnie, a szycowy zupełnie mi się nie podobał Smile


Ostatnio zmieniony przez Enid dnia Sob 20:32, 14 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
tamara_elle
KMTM


Dołączył: 06 Cze 2008
Posty: 565
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 20:46, 14 Cze 2008    Temat postu:

a Kaliszuk był?Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.teatrmuzycznywgdyni.fora.pl Strona Główna -> Piękna i Bestia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Następny
Strona 4 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1